Giganci technologiczni mogli czerpać zyski z nienawiści szerzonej podczas letnich zamieszek

Firmy mediów społecznościowych mogły skorzystać na fali „pełnych nienawiści wiadomości”, która podsyciła zamieszki zeszłego lata, wynika z miażdżącego raportu ostrzegającego przed zagrożeniami w internecie, z jakimi boryka się Wielka Brytania. Firmy „umożliwiły, a nawet zachęcały” do rozpowszechniania dezinformacji i naraziły społeczeństwo na niebezpieczeństwo, jak twierdzi międzypartyjna grupa posłów. Ostrzegają oni, że kraj jest „narażony na powtórkę kryzysu z zeszłego lata”.
Komisja ds. Nauki, Innowacji i Technologii alarmuje, że obecne przepisy „nie są w stanie powstrzymać rozprzestrzeniania się dezinformacji” i „nie zapewniają bezpieczeństwa użytkownikom w sieci”. Opisuje, jak w następstwie „przerażających” morderstw w Southport w lipcu ubiegłego roku „wprowadzające w błąd i pełne nienawiści wiadomości szybko rozprzestrzeniały się w internecie, wzmacniane przez algorytmy rekomendacji firm z branży mediów społecznościowych”.
W raporcie stwierdzono, że „fałszywe nazwisko zostało wyświetlone 420 000 razy, co potencjalnie dotarło do 1,7 miliarda osób”. Dodano również, że „do zorganizowania zamieszek wykorzystano media społecznościowe, a na potrzeby zamieszek utworzono konta zawierające symbole skrajnej prawicy i nawołujące do »masowych deportacji«”. Posłowie ostrzegają, że ustawa o bezpieczeństwie w Internecie nie została stworzona w celu zwalczania dezinformacji i twierdzą, że w przepisach są „poważne luki”. Apelują o surowsze regulacje dotyczące firm z branży mediów społecznościowych.
Rząd jest „skrępowany” przez „brak przejrzystości”, jak twierdzi się w przypadku algorytmów, które kierują rekomendacjami w mediach społecznościowych. Komisja ostrzega również, że obecne prawo jest „nieaktualne”, ponieważ nie uwzględnia najnowszych osiągnięć w dziedzinie sztucznej inteligencji.
Dame Chi Onwurah, przewodnicząca komisji, powiedziała: „Media społecznościowe niewątpliwie mogą być siłą dobra, ale mają też swoją ciemną stronę. Wirusowe rozprzestrzenianie fałszywych i szkodliwych treści może wyrządzić bardzo realne szkody – przyczyniając się do zamieszek, których byliśmy świadkami zeszłego lata.
„Technologie te muszą być regulowane w sposób, który zapewni użytkownikom większą swobodę i ochronę, a jednocześnie będzie respektował wolność słowa”.
Ostrzegając, że ustawa o bezpieczeństwie w sieci „po prostu nie spełnia oczekiwań”, powiedziała: „Rząd musi podjąć dalsze działania w celu zwalczania wszechobecnego rozprzestrzeniania się dezinformacji, która szkodzi, ale nie przekracza granicy nielegalności. Firmy mediów społecznościowych nie są jedynie neutralnymi platformami, ale aktywnie edukują to, co widzisz w internecie, i muszą ponieść za to odpowiedzialność”.
W raporcie, nakłaniając gigantów mediów społecznościowych do odpowiedzialnego działania, czytamy: „Oświadczenia Google, Meta, TikToka i X złożone podczas przesłuchania utwierdziły nas w przekonaniu, że przyjęli oni odpowiedzialność za rozliczanie się przed Parlamentem. Mamy nadzieję, że zobaczymy to w praktyce, kontynuując nasze działania w tym obszarze”.
Rzecznik rządu powiedział: „Nie będziemy biernie przyglądać się, jak aktywność w sieci powoduje realne szkody. Obowiązują jasne przepisy, w tym nowe przestępstwo dotyczące fałszywej komunikacji zawarte w ustawie o bezpieczeństwie w sieci, mające na celu ograniczenie rozprzestrzeniania się dezinformacji w sieci, gdy istnieje zamiar wyrządzenia szkody.
Zgodnie z ustawą o bezpieczeństwie w Internecie platformy mediów społecznościowych mają prawny obowiązek usuwania nielegalnych treści i zapobiegania rozprzestrzenianiu się nielegalnej dezinformacji, a Ofcom dysponuje szerokimi uprawnieniami w zakresie egzekwowania prawa.
„Ofcom zapowiedział również konsultacje w sprawie dodatkowych środków bezpieczeństwa, które mają zapobiec rozprzestrzenianiu się nielegalnych treści, w tym zapewnienie, że platformy wdrożą protokoły reagowania kryzysowego”.
express.co.uk