60 tys. kobiet zostanie bez szpitalnej opieki. Likwidacja będzie miała fatalne skutki

- We wtorek 1 lipca w Lesku (woj. podkarpackie) odbędzie się pikieta przeciwko planowanej likwidacji oddziału ginekologiczno-położniczego i noworodkowego w tym mieście.
- Wiele wskazuje na to, że ta jedyna porodówka w Bieszczadach może nie dożyć planowanej reformy szpitali, zakładającej m.in. finansowe wsparcie dla lecznic.
- Szpital powiatowy w Lesku jest już zadłużony na 110 mln zł. Placówce brakuje pieniędzy na regularne zakupy leków, a część wynagrodzeń wypłacana jest z opóźnieniem.
- Oddziałowi ginekologiczno-położniczemu i noworodkowemu w Lesku na Podkarpaciu grozi likwidacja. Jego zamknięcie doprowadziłoby do sytuacji, w której około 60 tys. kobiet z powiatów leskiego, sanockiego i bieszczadzkiego pozostanie bez opieki ginekologiczno-położniczej - informuje nas Ogólnopolski Związek Pielęgniarek i Położnych (OZPiP).
Związek podaje, że we wtorek 1 lipca br. w obronie porodówki odbędzie się w Lesku pikieta z udziałem mieszkańców okolicznych miejscowości oraz pracowników szpitala.
Po wcześniejszym zamknięciu oddziałów położniczo-ginekologicznych w Sanoku (w 2017 r.) i Ustrzykach Dolnych (w 2020 r.), szpital w Lesku pozostał jedynym miejscem w regionie zapewniającym dostęp do opieki ginekologiczno-położniczej. Tamtejsze starostwo prowadzi rozmowy w tej sprawie z Ministerstwem Zdrowia
- dodaje OZPiP.
- Szpital Powiatowy w Lesku jest zadłużony na 110 mln zł. To skutek m.in. wysokich odsetek od pożyczek zaciągniętych kilka lata temu w tzw. parabankach. Tak ratowały finanse nawet niektóre instytuty podległe Ministerstwu Zdrowia. Szpital nie spłaca zadłużenia, bo znajduje się w procesie restrukturyzacyjnym w oparciu o prowadzony układ z wierzycielami, ale mimo to brakuje pieniędzy nawet na bieżącą działalność - informował w połowie czerwca portal Rynek Zdrowia.
Placówka w Lesku z utęsknieniem czeka reformy szpitalnictwa- Doszliśmy do ściany. Sytuacja jest dramatyczna - mówiła 30 maja br. podczas nadzwyczajnej sesji Rady Powiatu w Lesku Małgorzata Bryndza, która od listopada 2024 r. zarządza szpitalem.
Nie ma pieniędzy na regularne zakupy leków, placówka z opóźnieniem płaci wynagrodzenia personelowi kontraktowemu. Szpitalowi potrzebna jest finansowa pomoc, tu i teraz
- dodała dyrektor leskiej placówki cytowana przez Rynek Zdrowia.
W opinii dyrektor jedyną szansą na przetrwanie szpitala jest likwidacja oddziału położniczo-ginekologicznego. W ubiegłym roku przyniósł 5 mln 800 tys. zł straty. Od stycznia do końca maja 2025 r. na oddziale ginekologiczno-położniczym szpitala w Lesku odebrano 56 porodów, a w ciągu całego 2024 r. na świat przyszło tam 197 dzieci. To za mało, by oddział mógł się bilansować finansowo.
Trudno się więc dziwić, że placówka z utęsknieniem czeka na wprowadzenie przez rząd planowanej przez rząd od wielu miesięcy reformy szpitalnictwa. Zakłada m.in. udzielnie szpitalom wdrażający programy naprawcze udzielenie pomocy finansowej przez Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK).
Program naprawczy zakłada znaczne ograniczenie zakresu działalności szpitala w LeskuO bardzo trudnej sytuacji szpitala w Lesku PortalSamorzadowy.pl pisał już we wrześniu 2023 r.
Przed budynkiem Starostwa Powiatowego w Lesku odbyło się wówczas spotkanie zorganizowane w związku z tymi problemami oraz groźbą ograniczenia funkcjonowania, a w konsekwencji nawet zlikwidowania szpitala powiatowego w Lesku.
Przypomnijmy, że już w lipcu 2023 r. Rada Powiatu Leskiego podjęła stanowisko w sprawie przyjęcia założeń do programu naprawczego lecznicy w tym mieście.
- Program zakłada między innymi znaczne ograniczenie zakresu świadczeń medycznych, a także likwidację oddziałów szpitalnych. Społeczeństwo powiatu leskiego i jego okolic oraz pracownicy Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej Lesko (SP ZOZ Szpital Powiatowy w Lesku - red.) nie zgadzają się z takimi zamierzeniami - zaznacza Komitetu Protestacyjnego na rzecz Ocalenia Szpitala Powiatowego w Lesku.
portalsamorzadowy