Dramat 4-latka przed domem. Brama zacisnęła się jak imadło
Data utworzenia:
Własne podwórko miało dawać bezpieczeństwo, tymczasem nieszczęście czaiło się na progu. W Pagorzynie (woj. małopolskie) 4-letni chłopiec wpadł w śmiertelną pułapkę. Gdy automatyczna brama bez ostrzeżenia ruszyła, malec był już w szczelinie. Stalowy mechanizm docisnął go do ogrodzenia.
Do dramatu doszło w środę, 11 czerwca, tuż przed godz. 14. — Nasz wiceprezes był pierwszy na miejscu, bez wahania rzucił się na pomoc — relacjonują druhowie z OSP Pagorzyna. Chwilę później na miejscu były już oba zastępy, strażacy zawodowi, policja i pogotowie.
Wspólnymi siłami ratownicy odciągnęli bramę i uwolnili malca. Jego stan nie jest znany, ale wszystko wskazuje na to, że udało się go uratować w ostatniej chwili.
— Dziecko znajdowało się pod opieką matki. Zostało przetransportowane do szpitala. W czwartek, 12 czerwca, otrzymaliśmy informację, że chłopiec przeszedł badania i doznał jedynie lekkich obrażeń ciała — przekazał "Faktowi" podkom. Gustaw Janas z gorlickiej policji.
Trwa wyjaśnianie okoliczności wypadku. Śledczy sprawdzą, czy brama działała prawidłowo i czy nie doszło do zaniedbania. Widomo, że matka była trzeźwa.
Zobacz też:
Tragiczny finał poszukiwań Gabrieli. Jej ciało znaleziono w lesie. Nowe fakty
Automatyczna brama zacisnęła się na dziecku. Strażacy walczyli o każdą sekundę.
/3
Akcja ratunkowa.
Gdyby nie szybka pomoc, mogło dojść do tragedii.
fakt