Podkarpackie literatki są cudowne! Rozmowa z pisarką, poetką i animatorką kultury z Rzeszowa, Małgorzatą Korbecką (Matwij)

Małgorzata Korbecka (pseudonim literacki: Małgorzata Matwij) jest autorką książek o tematyce kobiecej. Należy do Regionalnego Stowarzyszenia Twórców Kultury w Rzeszowie i Brzozowskiego Uniwersytetu Ludowego. Współorganizatorka wydarzeń literackich „Romans z literaturą” oraz podcastów „O literaturze. Podkarpackie pisarki”, promujących twórczość kobiet z Podkarpacia. Od 2024 roku w telewizji internetowej Rzeszów Info, w ramach programu „Literacki Rzeszów”, prowadzi rozmowy z lokalnymi pisarzami i poetami. Jest pomysłodawczynią i współtwórczynią wydarzenia literackiego „Przystań Literacka”. Za książkę „Wadliwy gen” otrzymała Nagrodę Literacką Złote Pióro, przyznawaną przez Związek Literatów Polskich Oddział w Rzeszowie.
W wywiadach autorzy często są pytani o początki pisarskiej drogi, ja natomiast chciałabym porozmawiać o przyszłości. Jak myślisz, gdzie zaprowadzi Cię pasja, jeśli spełnią się Twoje literackie marzenia?
– To trudne pytanie. Nie wyznaczam sobie jakiegoś konkretnego celu. Od momentu ukazania się mojej pierwszej książki i wejścia w środowisko literackie odkrywam różne możliwości związane z moją pasją – wywiady, organizowanie spotkań, konsolidację grup literackich. Jestem otwarta na to, co mi przyniesie życie, na pomysły, które się pojawią w trakcie realizowania kolejnych projektów. Z zaciekawieniem zaglądam, co czai się za rogiem (śmiech).
Co się zmienia w świadomości pisarskiej po wydaniu debiutanckiej książki?
– Zaczęłam inaczej patrzeć na to, co piszę. Spotkania z czytelnikami pokazały, że moje słowa są dla nich ważne. Nabrałam większej odwagi w wyrażaniu tego, co myślę, a co przez wiele lat ukrywałam, nie chcąc kogoś urazić. Doszłam do wniosku, że nie wolno milczeć o rzeczach, które są istotne. Zmieniło się też postrzeganie osób piszących. Lubię kontakt z ludźmi, którzy myślą podobnie. Te spotkania mnie nakręcają i inspirują do działania: pisania, prowadzenia wywiadów, organizowania wydarzeń. Ukazał się też tomik poezji; chociaż wiersze pisałam dużo wcześniej niż prozę, nie miałam w planach ich wydawać, a jednak wydałam.
„Po drugiej stronie lustra/skulona obmyślam plan/jak będzie wyglądało/ życie bez złudnego makijażu.” To fragment jednego z Twoich wierszy. Gdzie bardziej ujawnia się prawda o pisarzu: w poezji czy prozie?
– Proza jest płaszczyzną, w której twórca może się wypowiedzieć dużo szerzej, ale też więcej ukryć – poprzez opisy albo ucieczkę w różnych bohaterów. W wierszach – przynajmniej tych moich – wyłuskana jest sama istota tego, co w jakiś sposób boli, co dostrzegam i co jest bardzo spójne z problemami, jakie towarzyszą kobietom w moich książkach. To, o czym piszę, niekoniecznie musiało się wydarzyć mnie, ale się wydarzyło.
Mawiasz, że piszesz dla kobiet. Co chcesz im przekazać przez swoje teksty?
– Rzeczywiście, skupiam się na kobietach. Chcę im powiedzieć: „Nie bójcie się. Bądźcie uważne na własne uczucia i emocje. Dajcie sobie przyzwolenie na więcej – nie tkwijcie w schematach narzuconych przez wychowanie” (często dobre, ale pełne ograniczeń). Wiele dziewczyn stawia siebie niżej od męża, dzieci, współpracowników. Mam też sygnały, że dobrze by było, gdyby moje książki czytali mężczyźni.
Wywiady w internetowej telewizji Rzeszów Info (w ramach programu „Literacki Rzeszów”), podcasty „O literaturze. Podkarpackie pisarki” to cykliczne programy, do których zapraszasz literatki z regionu – literatów zresztą też. Wśród nich jest spore grono twórców z Przemyśla. Dlaczego promujesz konkurencję?
– Konkurencji dla siebie nie stanowimy – nad książką pracuje się długo, a czytelnik czyta ją w ciągu wieczoru czy dwóch. Natomiast osobom piszącym potrzebna jest przestrzeń do wymiany doświadczeń i wzajemnego wsparcia. Kiedy zaczęłam pisać, przeszłam etap osamotnienia, braku wiedzy, w którą stronę się ruszyć, co warto zrobić. Nie miałam styczności z wydarzeniami literackimi, nawet nie chodziłam na spotkania autorskie. Mam potrzebę i chęć konsolidować środowisko literackie Podkarpacia i zachęcić osoby, które piszą do szuflady, żeby nie bały się z niej wyjść.
W takim razie poplotkujmy o tych „naszych” pisarkach – jakie one są?
– Cudowne! (śmiech). Każda ma swoją historię: literackie dojrzewanie, przełamywanie stereotypów, wychodzenie ze strefy komfortu. Wiele z nich boi się opinii publicznej, zwłaszcza reakcji bliskich – z jednej strony spotyka je podziw, z drugiej złośliwości. To nie jest łatwe. Są kobiety, które zaczęły pisać na dosyć późnym etapie życia. Ich energii nie da się porównać z niczym innym. Młodość napędza się sama – chociaż młodzi pisarze też mają problemy, ale nie muszą się tak spieszyć z realizacją planów. Kiedy ma się świadomość, że już „bliżej niż dalej”, nie można z niczym zwlekać. Na przykładzie konkretnych osób widzę, jak zaczynają dostrzegać swoją wartość, odwagę do pokazywania się, eksperymentowania. W stowarzyszeniach kulturalnych jest sporo „wariatek” 50 +, które robią wiele dobrego, nie tylko dla siebie, ale też dla innych.
Z jedną z nich mam właśnie przyjemność rozmawiać. Twoja energia rozchodzi się daleko poza Podkarpacie i przyciąga osoby, z którymi nadajesz na podobnych falach.
– Mam duszę społecznika. Pasja organizatorska narastała we mnie od dawna. Odkryłam, że moją rolą jest łączyć ludzi. I rzeczywiście przyciągam osoby, które myślą i chcą działać razem ze mną. „Literacka Grota” to pomysł Lidii Sochy. Spotkanie z Karoliną Winiarską – redaktorką Rzeszów Info – zapoczątkowało serię wywiadów z pisarkami. Z kolei Cecylia Pierzchała namówiła mnie na podcasty – także z podkarpackimi literatkami, bo programów o nich nigdy mało; w żaden sposób nie odstajemy od twórców z większych ośrodków, może tylko jesteśmy mniej znani.
Niedawno w dzikowskim dworku odbyła się „Przystań Literacka”, chyba największe jak do tej pory wydarzenie kulturalne, przygotowane przez organizacje pozarządowe. Odpowiedz proszę, skąd taki pomysł?
– On się rodził stopniowo, dojrzewał z każdym kolejnym przedsięwzięciem, aż w końcu wyklarował się w postaci dwudniowego spotkania. Zależało mi, żeby pokazać, jakie grupy literackie działają na naszym terenie. Zauważyłam też, że brakuje przestrzeni do wymiany doświadczeń pomiędzy twórcami, co potwierdzili uczestnicy. Na tego rodzaju spotkaniach zawiązują się znajomości, co daje nadzieję na konsolidację literackiego życia, a z czasem na konkretne działanie. Liczę, że impreza będzie się odbywać cyklicznie.
Na ile Podkarpacie może konkurować z innymi regionami, jako miejsce akcji dla powieści?
– Podkarpacie jest piękne i są tu „fajni” ludzie. To przejaw lokalnego patriotyzmu (śmiech). Akcję książki trzeba umieszczać w ciekawych miejscach. Czasem te miejsca przychodzą do mnie same, na przykład w „Wadliwym genie” pojawiają się Prządki – skałki koło Krosna. Kiedy poznałam ich legendę, stwierdziłam, że idealnie współgra z tym, co jest w książce. Muszę jednak przyznać, że na początku miałam opór, by pokazywać miejsca, po których często się poruszam, ale to chyba wynikało z twórczej niedojrzałości – żeby ktoś nie pomyślał, że opisana historia jest o mnie. Ludzie cenią sobie, że czytając książkę, mogą znaleźć się w konkretnym miejscu, wtedy opowieść jest bardziej realna. To też zapis historii, bo za chwilę jakiegoś miejsca może nie być, np. kafejki, do której chodziła moja bohaterka.
Czym jeszcze się zajmujesz, poza literaturą ?
– Zajmuję się rękodziełem – głównie decoupage, ale potrafię też szydełkować i robić na drutach. Próbowałam też swoich sił w pisaniu ikon. Uwielbiam samotne piesze wędrówki, które dają mi przestrzeń do myślenia. A ponieważ moja córka mieszka w Norwegii, często zwiedzam ten kraj, zresztą umieszczam tam akcję niektórych powieści. Jednak najwięcej czasu poświęcam pisaniu. Obecnie czekam na wydanie dwóch kolejnych części „Wadliwego genu” i poszukuję wydawcy dla innych tekstów. Mam też w planach powieść opartą na prawdziwej historii cioci mojego taty, która walczyła w AK. Niestety, większość źródeł historycznych dotyczących tej postaci już nie istnieje – mój tato był ostatnią osobą, która pamiętała szczegóły. Pozostały mi tylko strzępy rodzinnych opowieści, ale bardzo chcę ocalić tę historię od zapomnienia, zwłaszcza, że wiąże się z dziejami Rzeszowa.
W takim razie czekamy na nowe książki i kolejne ciekawe wydarzenia. Dziękuję za rozmowę.
Joanna Lorenowicz
Aktualizacja: 27/07/2025 08:08
Zycie Warszawy