Na Kremlu coś pękło. Tego nikt się nie spodziewał

- Władimir Putin podczas Forum Ekonomicznego w Sankt Petersburgu stanowczo odrzucił możliwość recesji w Rosji, podkreślając wzrost PKB i znaczenie sektorów niezwiązanych z wojną czy surowcami.
- Jego publiczne wystąpienie może jednak świadczyć o rosnących obawach w kręgach władzy.
- Liderzy rosyjskiego biznesu alarmują o spadku inwestycji i produkcji oraz o rosnącej fali bankructw.
Prezydent Rosji Władimir Putin nie chce słyszeć o recesji w swoim kraju.
Niektórzy specjaliści i eksperci wskazują na ryzyko stagnacji, a nawet recesji. W żadnych okolicznościach nie można do tego dopuścić - mówił Putin w czasie Forum Ekonomicznego w Sankt Petersburgu, które było całkiem sporą, międzynarodową imprezą zanim Rosja nie napadała na Ukrainę.
Prezydent Rosji nie zgodził się też z twierdzeniem, że wojna z Ukrainą niszczy rosyjską gospodarkę, wskazywał na niskie zadłużenie, wzrost PKB i na to, że ponad 40 proc. tego PKB powstaje w sektorach niezwiązanych ani z wojną, ani z ropą i gazem.
Najciekawsze jednak jest to, że Putin w ogóle zdecydował się na to, aby mówić o tym publicznie. Może to sugerować, że obawy o stan gospodarki w kręgach władzy w Rosji muszą być poważne. Znaczące jest też to, że słowa Putina pojawiły się dzień po tym, jak rosyjski minister gospodarki publicznie stwierdził, że Rosja jest na skraju recesji i po tym jak wicepremier rządu w Moskwie wezwał do większych obniżek stóp procentowych, aby rozkręcić gospodarkę.
Z kolei w czasie forum w St. Petersburgu, na którym występował Putin, German Gref, prezes Sbierbanku, narzekał na to, że w tym roku jego bank nie sfinansował na razie ani jednego dużego projektu inwestycyjnego. Z kolei Aleksiej Mordaszow, główny udziałowiec w Sewierstalu, mówił, że produkcja stali w Rosji spadła w tym roku o 14 proc., a w otoczeniu pojawia się coraz więcej bankructw.
Częścią wspólną tych wszystkich wystąpień była krytyka zbyt wysokich stóp procentowych, ale w związku z tym, że szefowa rosyjskiego banku centralnego Elwira Nabiullina jest powszechnie postrzegana jako "człowiek Putina", można też te narzekania interpretować jako publiczną krytykę samego Putina.
wnp.pl