Sąd Najwyższy oddalił skargę kasacyjną Szymona Kluki. Precedensowy wyrok to bat na rolników

O postanowieniu Sądu Najwyższego w sprawie Szymona Kluki poinformowała jako pierwsza Rzeczpospolita. SN oddalił skargę kasacyjną rolnika z Grodziska, uznając tym samym zasadność orzeczeń sądów pierwszej i drugiej instancji i zachowując w mocy wyrok Sądu Apelacyjnego w Łodzi.
To po pierwsze oznacza, że Szymon Kluka wyczerpał już wszelkie możliwości prawne, by podważyć krzywdzące go rozstrzygnięcie sądowe. Po drugie, co zauważyły już i podchwyciły media nierolnicze - postanowienie Sądu Najwyższego ostatecznie uprawomocnia wyrok na właściciela gospodarstwa i nadaje mu moc precedensu, groźnego dla wszystkich rolników w kraju.
Złowrogie przesłanie z SNZłowrogie dla rolników przesłanie zawiera choćby uzasadnienie, jakie załączył do swego postanowienia Sąd Najwyższy. Sędzia Władysław Pawlak jasno dowodzi w nim, że właściciel nieruchomości musi powstrzymywać się od immisji, które ponad przeciętną miarę utrudniają korzystanie z nieruchomości właścicielom sąsiednich posesji. A oceny, czy owa immisja przekracza przeciętna miarę może być dokonana "na podstawie obiektywnych warunków w środowisku osób mieszkających na danym terenie".
Dopiero przekroczenie normalnych zakłóceń podlega rygorom art. 144 k.c., a tego ustalenia pozwany nie obalił. Dysponowanie przez właściciela nieruchomości zezwoleniami organów administracyjnych na prowadzenie danej działalności też nie pozbawia właściciela nieruchomości sąsiedniej możliwości domagania się ochrony na podstawie art. 144 k.c."– czytamy w konkluzji uzasadnienia SN.
Fakt, iż rolnik prowadzi na niewielką skalę działalność rolniczą w zakresie produkcji zwierzęcej i roślinnej, nie łamiąc żadnych przepisów, nie ma dla sądu znaczenia. Podobnie jak fakt, że jego gospodarstwo istnieje i działa tam od kilku pokoleń, a pozywający to nowo osiedleni we wsi mieszkańcy. Znaczenie ma jedynie fakt, że zbudował chlewnię, którą uruchomił, gdy zamieszkali tam nowi sąsiedzi. Nieistotne, że postawił ją zgodnie z prawem i uzyskanym pozwoleniem. Ważne, że jej funkcjonowanie przeszkadza sąsiadom.
Jak komentuje na łamach Rzeczpospolitej adwokat Ewelina Urban: "Ta sprawa pokazuje, że właściciele nieruchomości mają realne narzędzia prawne do walki z uciążliwym sąsiedztwem nawet wtedy, gdy działalność sąsiada jest legalna i zgodna z decyzjami administracyjnymi. W praktyce kluczowe jest wykazanie przed sądem, że immisje, w tym przypadku zapachowe, przekraczają przeciętną miarę wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych (art. 144 k.c.)." Jak radzi adwokat, w walce z uciążliwym sąsiadem przyda się "opinia biegłego, dokumentacja codziennych uciążliwości oraz zeznania świadków".
Szymon Kluka o decyzji sądu- Przykro to przyznać, ale o decyzji Sądu Najwyższego dowiedziałem się najpierw z mediów. Dla mnie to ostateczna porażka i trudno mi się z nią pogodzić. Ja mam już jednak związane ręce i muszę pogodzić się z losem. Nie wiem, co będzie dalej... - przyznaje w rozmowie z Farmerem Szymon Kluka.
Przeczytałem uzasadnienie tego postanowienia, ale jest ono dla mnie kompletnie niezrozumiałe - mówi rolnik spod Łodzi.
- Nie rozumiem, dlaczego ocena powodów, ich świadków i ich biegłych jest bardziej "obiektywna", niż opinie biegłych sądowych, którzy przyznali, że moja działalność nie narusza żadnych przepisów i nie powoduje nadmiernych immisji. To oznacza tyle, że żadne uzyskane pozwolenia, pozytywne kontrole i opinie inspekcji, w żaden sposób nie ochronią rolnika, jeśli tylko sąsiad uzna, że jego świnie za głośno kwiczą, maszyny kurzą, a wyrzucany na pole obornik śmierdzi - uważa gospodarz.
Co na to ministerstwo rolnictwa?Należy w tym miejscu przypomnieć, że wszelką pomoc i wsparcie w walce o uchylenie krzywdzącego wyroku obiecywali ministrowie i wiceministrowie z ramienia Koalicji Obywatelskiej - tak były minister Czesław Siekierski, jak i jego następca Stefan Krajewski.
Zostaje skarga nadzwyczajnaMinisterstwo już wie, co w mojej sprawie zdecydował Sąd Najwyższy. Pytanie tylko, czy spełni obietnice i podejmie jakiekolwiek działania. Teraz pozostała już tylko skarga nadzwyczajna, którą może wnieść Rzecznik Praw Obywatelskich lub Prokurator Krajowy - mówi Szymon Kluka.
W styczniu br. Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich w oficjalnym komunikacie informowało, że "prowadzi postępowanie w sprawie wniosku hodowcy trzody chlewnej o wniesienie skargi nadzwyczajnej od wyroku nakazującego mu wypłatę odszkodowanie za uciążliwy zapach z chlewni", a z wnioskiem o wniesienie skargi nadzwyczajnej w sprawie Szymona Kluki wystąpił Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Jednak ponieważ skargę kasacyjną wniósł do SN sam Szymon Kluka, "wniesienie skargi nadzwyczajnej przez Rzecznika Praw Obywatelskich jest niedopuszczalne". Teraz RPO ma wreszcie pole do popisu...
- Wyrok w mojej sprawie spowodował, że ruszyły wreszcie prace nad ustawą o ochronie działalności rolniczej na terenach wiejskich - przypomina Szymon Kluka.
Sprawa rolnika spod ŁodziByłem też zapraszany na posiedzenia zespołu roboczego, który miał tą ustawę opracować. Ustawy jednak wciąż nie ma - wskazuje rolnik.
O wyroku na rolnika z Grodziska w gminie Rzgów (woj. łódzkie) usłyszała w minionym roku chyba cała Polska. Sąd Okręgowy w Łodzi w 2023r. przyznał rację sąsiadom Szymona Kluki, którym przeszkadzały zapachy i hałasy z gospodarstwa rolnika. Nakazał hodowcy trzody zapłatę odszkodowań i nałożył na niego szereg obowiązków i ograniczeń, dotyczącej dalszej działalności rolniczej, tj. nasadzenie wzdłuż granic posesji krzewów, stosowanie w chlewni środków redukujących fetor, ograniczanie prac polowych w związku z kierunkiem wiatru, itp.
Apelacja rolnika została w lipcu 2024r. odrzucona przez Sąd Apelacyjny w Łodzi, który obniżył jedynie wysokość dwóch odszkodowań dla pozywających sąsiadów do ponad 60 tys. zł łącznie. Teraz Sąd Najwyższy oddalił również skargę kasacyjną rolnika do wyroku.
portalsamorzadowy