Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

Poland

Down Icon

Legia walcząca? Na razie przekładająca…

Legia walcząca? Na razie przekładająca…

Próba rezygnacji z występu w spotkaniu 13 lipca o Superpuchar i przesunięcia go na "nie wiadomo kiedy", szybko została zduszona w zarodku przez Lech Poznań. Jasne, że mecz przy Bułgarskiej zaplanowany został między spotkaniami z kazachskim FK Aktobe w pierwszej rundzie eliminacji do Ligi Europy, ale trudno było wierzyć w to, by po hecy związanej z poprzednim meczem o to trofeum PZPN pozwoliłby sobie na kolejną farsę z organizacją naszego futbolowego "brzydkiego kaczątka".

ZOBACZ TAKŻE: Cristiano Ronaldo podpisał kontrakt! W tym klubie zagra w przyszłym sezonie

Ale skoro w regulaminie rozgrywek Ekstraklasy naszym eksportowym zespołom została latem otwarta furtka z możliwością przełożenia ligowego spotkania, stołeczny klub błyskawicznie z niej skorzystał. Po powrocie z rewanżu, który de facto będzie mieć miejsce w Azji, Legia, mająca świadomość, że wróci z Aktobe zmęczona i nie wiadomo o jakiej porze, przełożyła mecz pierwszej kolejki z Piastem, który miał zostać rozegrany w niedzielę o 20:15 przed własną publicznością, a nie w Gliwicach. Zespół będzie miał więcej czasu na przygotowanie się do wyprawy do Czech. Już nie tak odległej, bo albo to będzie Ostrawa, albo Praga. Ta druga opcja świadczyłaby o tym, że Legia nie będzie mogła sobie już pozwolić na kolejnego "zonka", bo porażka w kwalifikacjach do Ligi Konferencji zakończy jej karierę w europejskich pucharach. Stąd pomysł, aby i z Superpucharu się wymiksować.

Iordanescu wysyła sygnał, że chce mieć więcej czasu na pracę z zespołem, bo nie może "wysypać" się na pierwszych metrach. Ale czy nie przesadza? Próbuje ominąć wszystkie krajowe przeszkody. A przecież analizując poprzednie przykłady przekładania wakacyjnych terminów, sporadycznie dawały one konkretny efekt, dokładając do tego kolejne spotkanie do rozegrania pod koniec roku, gdy wszyscy marzą już głównie o urlopach, co też odbijało się na grudniowych rezultatach. Przed rokiem Goncalo Feio, choć nie miał tak dalekich wypraw, jak ta najbliższa, od razu zarzucił tę możliwość. Chciał grać regularnie, bez kombinacji. Przekładał za to Śląsk i w Europie kompletnie nic to dało. W lidze też nie pomogło a wręcz przeciwnie, bo w grudniu, we Wrocławiu, w zaległym, być może kluczowym meczu wygrał Radomiak. WKS nie przez to co prawda spadł z ligi, ale także tych straconych wówczas punktów lekceważyć nie można. Tym bardziej że właśnie pod koniec roku ekipa z Dolnego Śląska miała złapać kontakt z drużynami będącymi nad nią w strefie spadkowej i nadzieję na lepsze "jutro" wiosną. Nie złapała.

Czy Legii ten manewr pomoże? Dziś tego nie wiemy. Historia innych przekładających pokazuje bowiem, że absolutnie nie jest to "furtka", która cokolwiek otwiera. W teorii można upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, ale istnieje też opcja nieprzyjemnego zatrucia.

Przejdź na Polsatsport.pl
polsatnews

polsatnews

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow