Kosmetyczka jak szarlatan? Lekarze chcą milionowych kar za wstrzykiwanie botoksu

- Lekarze chcą prawnego zakazu wykonywania inwazyjnych zabiegów estetycznych przez osoby bez uprawnień medycznych, wskazując na zagrożenie zdrowia i życia pacjentów. Chodzi m.in. o botoks, wypełniacze i nici liftingujące
- Nowe przepisy mogą oznaczać milionowe kary i ścisły nadzór nad kosmetyczkami oraz kosmetologami wykonującymi zabiegi z pogranicza medycyny
- Spór toczy się nie tylko o bezpieczeństwo pacjentów, ale też o rynek wart miliardy złotych
Lekarze chcą raz na zawsze rozwiązać problem z gabinetami kosmetycznymi wykonującymi zabiegi iniekcyjne, np. wypełnień czy botoksu oraz stosujących nici liftingujące.
Od lat medycy wskazują, że takie usługi wykonywane przez osoby bez uprawnień medycznych sprowadzają na pacjentów zagrożenie życia i zdrowia. Kosmetyczki i kosmetolodzy mogą bowiem nie wiedzieć, jak się zachować w przypadku wystąpienia ciężkiej reakcji alergicznej czy zakażenia. Nie mają też formalnie dostępu do produktów będących "zarejestrowanymi do użytku na terenie Unii Europejskiej", co rodzi obawy o jakość stosowanych wyrobów.
Medycy wymyślili właśnie kolejny sposób, aby walczyć z - mówiąc wprost - nieuczciwą konkurencją. Otóż Naczelna Izba Lekarska chce, żeby za praktykę pseudomedyczną uznano podejmowanie działań służących zachowaniu, ratowaniu, przywracaniu lub poprawie zdrowia przez osobę bez uprawnień do wykonywania zawodu medycznego. Niedopuszczalne miałoby też być wykonywanie świadczeń zdrowotnych przez osoby z uprawnieniami, ale w zakresie innego zawodu medycznego.
Co by to oznaczało dla kosmetyczek i kosmetologów? Przede wszystkim mogliby oni podlegać sankcjom nakładanym przez Rzecznika Praw Pacjenta. Zgodnie z zaproponowanymi przepisami mowa o karach finansowych sięgających nawet do miliona złotych (w trybie przypominającym ten stosowany obecnie przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów). Podlegałyby też obowiązkowi przekazania dokumentów oraz informacji na żądanie RPP pod rygorem sankcji wynoszącej do 100 tys. zł. Rzecznik mógłby także zakazać stosowania określonych praktyk naruszających zbiorowe interesy pacjentów.
Rzecznik prasowy NIL Jakub Kosikowski potwierdza nasze przypuszczenia. Podkreśla, że główną intencją nie jest jednak objęcie kosmetyczek czy kosmetologów wysokimi karami finansowymi, lecz sprawienie, by nie narażali oni pacjentów na powikłania po zastosowaniu wypełniaczy, botoksu czy nici liftingujących.
- To inwazyjne procedury mogące powodować martwice, zakażenia, alergie, a nawet ślepotę w przypadku trafienia w nieodpowiednie miejsce. Wówczas gabinety kosmetyczne najczęściej odsyłają pacjentów po pomoc do lekarzy rodzinnych albo na szpitalny oddział ratunkowy - mówi nam Jakub Kosikowski.
Wątpliwości lekarzy budzi też fakt, że formalnie gabinety kosmetyczne nie mają dostępu do produktów leczniczych z hurtowni farmaceutycznych. W najlepszym przypadku nabywają je "na lewo", a w najgorszym - sprowadzają nielegalnie z Chin czy korzystają z dostawców ogłaszających się w mediach społecznościowych (opisywaliśmy taką działalność na łamach Rynku Zdrowia).
Gra toczy się o dużą stawkęNaczelna Izba Lekarska oraz Ministerstwo Zdrowia wielokrotnie wydawały stanowiska, że zabieg wiążący się z przerwaniem powłok skórnych stanowi świadczenie zdrowotne i może być wykonywane jedynie przez lekarzy. Wśród prawników cały czas toczy się jednak dyskusja na ten temat. Naruszenie przepisów tym zakresie nie robi wrażenia na śledczych, którzy najczęściej umarzają sprawy z uwagi na niewielką szkodliwość społeczną czynu. Aktywne działania są podejmowane tylko wtedy, gdy dojdzie do poważnej szkody u osoby, na której wykonywano zabieg.
W 2023 r. poprzednie władze Ministerstwa Zdrowia prowadziły prace nad katalogiem zabiegów, które mogliby wykonywać tylko lekarze. Głośno mówiło się o tym, że znajdą się na niej zabiegi z zakresu medycyny estetycznej. Temat nie został jednak doprowadzony do końca.
Nowi rządzący go nie podjęli, choć ministra zdrowia Izabela Leszczyna była uczestniczką zjazdu Konferencji Rektorów Akademickich Uczelni Medycznych (w marcu 2025 r.). Przyjęto wówczas uchwałę określającą katalog procedur medycznych zarezerwowanych wyłącznie dla lekarzy i lekarzy dentystów. Wśród nich znalazły się np. iniekcje podskórne czy zabiegi z zastosowaniem nici liftingujących i regenerujących.
W środowisku kosmetyczek i kosmetologów da się już wyczuć pewne podenerwowanie. Część przedstawicieli branży w mediach społecznościowych zaczyna nawet dyskutować na temat możliwości podjęcia studiów na kierunku lekarskim, aby móc kontynuować zabiegi, na których zarabia już od kilkunastu lat.
Nie da się ukryć, że inwazyjne zabiegi kosmetyczne to lukratywny biznes. Według różnych szacunków rynek może być wart ok. 4-5 mld zł. W tym kontekście nie powinna dziwić petycja udostępniona niedawno przez Polskie Towarzystwo Medycyny Estetycznej i Anti-Aging, której celem jest wywarcie presji na Ministerstwie Zdrowia, by wprowadziło jednoznaczne przepisy zakazujące wykonywania zabiegów medycyny estetycznej przez osoby nieposiadające prawa wykonywania zawodu lekarza. W chwili publikacji tego tekstu pod petycją podpisało się 1139 osób.

Napisz do autora: [email protected]
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
rynekzdrowia