Profilaktyka 40 plus: wiemy tylko, ile osób przebadano. Skuteczności nikt nie sprawdzał

- Program Profilaktyka 40 plus właśnie wygasa; ostatni pacjenci do 30 kwietnia odebrali skierowani na badania
- Niestety po 3 latach jego funkcjonowania wiadomo tylko to, ilu pacjentów zrealizowało badania, ale nie u ilu - dzięki temu - udało się wykryć chorobę i zacząć leczenie
- Na ten problem zwrócił uwagę szef Instytutu Zdrowia Publicznego Bernard Waśko podczas posiedzenia sejmowej podkomisji stałej do spraw organizacji ochrony zdrowia w ubiegły czwartek (8 maja)
- Od maja ruszył nowy program Moje Zdrowie, który ma dać taką możliwość
Program Profilaktyka 40 plus właśnie wygasa, ale trudno cenić jednoznacznie efekty.
Brakuje bowiem danych o tym, u jakiego odsetka tych, którzy zrealizowali badania profilaktyczne w ramach programu, udało się wykryć jakąś chorobę i podjąć leczenie.
Podczas ostatniego posiedzenia podkomisji stałej ds. organizacji ochrony zdrowia rozmawiano o profilaktyce, podsumowując m.in. dotychczasowy program i tłumacząc zasady kolejnego, który wszedł od maja br.
Podsumowanie w liczbach sprowadziło się do podania liczby pacjentów, którzy wykonali badania w ramach programu Profilaktyka 40 plus. Nie ma bowiem więcej danych, które pozwoliłyby na ocenę skuteczności tych trzyletnich działań.
Jak "gorzko" podsumował Dyrektor Instytutu Zdrowia Publicznego Bernard Waśko, "miarą ewaluacji programów profilaktycznych, takich screeningowych, o którym tutaj byłaby umowa, nie jest to, ile osób podało się takiego badaniu, tylko to, ile wykryto nieprawidłowości u osób bezobjawowych, czyli takich, które nie mają objawów choroby, ale które zgłosiły się".
Jak dodał, w ewaluacji, która dotyczy programu 40 Plus, nie ma niestety takich informacji.
Jak mówił, trudno ocenić, czy 4 miliony osób, które zgłosiły się na badania to dużo, czy mało.
- Ale czy my kiedyś będziemy wiedzieli, ile za kilkaset milionów złotych, które wydano na ten program, wykryto wczesnych postaci (chorób- przyp. red.), bo przecież było tam badanie PSA, czy też wczesnych postaci raka jelita grubego, bo przecież był tam test FIT, czy też hipercholesterolemii, albo cukrzycy, u pacjentów bezobjawowych - pytał Bernard Waśko?
Wyjaśniał, że to są właśnie wskaźniki, które powinno się badać jeżeli chodzi o zdrowie publiczne i ewaluację programów przesiewowych, a nie to, ile badań wykonano.
Zwracał uwagę, że do oceny skutków interwencji i ewaluacji trzeba stosować właściwie wskaźniki.
- Ja mam nadzieję, że ten nowy program Moje Zdrowie będzie tak wskaźnikowany, że będziemy mogli np. w grudniu zrobić ewaluację i stosownie go zmodyfikować, jeżeli będzie taka potrzeba skorygowania go.
- Apeluję o to, żebyśmy w ten sposób mówili o prezydencji i o dobrych praktykach. To są właśnie dobre praktyki - przekonywał Bernard Waśko.
Moje Zdrowie - skorygować błędy i niedociągnięciaLekarz rodzinny i wiceprezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie Tomasz Zieliński, który brał udział w pracach zespołu przy resorcie zdrowia opracowującym program Moje Zdrowie, zapewnia, że założenie jest takie, iż dane o skuteczności programu i to u ilu osób udało się wykryć chorobę - będą mierzone.
Jednocześnie przyznaje, że na początku będzie to trudne, bo jak z każdym nowym projektem, który musiał wejść w określonym terminie, nie wszystkie funkcjonalności są gotowe. Chodziło jednak o to, aby pacjenci mieli ciągłość w możliwości wykonania takich badań profilaktycznych.
- Na dzisiaj nie ma jeszcze założonych filtrów do monitorowania, ale pomysł jest i to trzeba będzie zrobić - zapowiada Tomasz Zieliński. Do systemu P1 mają być raportowane wyniki badań diagnostycznych, co da możliwość analizowania danych m.in. o skuteczności programu.
O tym, że jeszcze nie wszystkie funkcjonalności w ramach nowego programu działają, mówiono też na sejmowej podkomisji. Już teraz można wypełnić ankietę w IKP, aby wygenerować skierowanie na diagnostykę, ale odebrać je trzeba podczas wizyty u lekarza POZ.
Tomasz Zieliński podkreśla, że według niego, to rozwiązanie mogłoby nawet zostać na stałe. - Ja akurat uważam, że to jest dobre, ponieważ pacjent wypełnia ankietę, z ankiety wychodzi, co powinien zrobić, ale oprócz tego pacjent może mieć różne inne choroby - tłumaczy. Wówczas jego lekarz POZ przy okazji wizyty osobistej po odbiór skierowania może wysłać to jednocześnie na badania w jeszcze innym kierunku.
Lekarz zwykle zapyta, czy coś jeszcze pacjentowi dolega, wyczuje czy pacjent chce coś jeszcze powiedzieć, lub sam "na własne oczy" może zauważyć jakiś niepokojący objaw, bo zwykle dobrze zna swoich pacjentów.
Diagnostyka przebadała połowę i sama wyciągnęła wnioskiO pewną analizę zrealizowanych badań w ramach programu Profilaktyka 40 Plus pokusiła się Diagnostyka SA. W październiku ubiegłego roku mówiła o tym, że przebadała połowę z dwóch milionów osób, które wzięły udział w programie.
- Wyniki pokazały, że aż 80 proc. mężczyzn i 70 proc. kobiet miało BMI powyżej 25, a 61 proc. osób miało podwyższony poziom cholesterolu - wskazuje prof. Jakub Swadźba, prezes zarządu Diagnostyka SA:
U ponad 30 proc. badania wykazały podwyższony poziom glukozy, a u 12 proc. - podwyższone wartości GGTP. W pakiecie wykonywane były jeszcze dwie próby wątrobowe - ALAT i ASPAT, które były podwyższone u ok. 8 proc. badanych. Podwyższony wynik PSA (antygenu gruczołu krokowego) miało ok. 6-7 proc. mężczyzn, między 4 a 5 proc. badanych - podwyższoną kreatyninę.
Według Jakuba Swadźby, mamy Platformę P1, za pomocą której lekarz mógłby otrzymywać powiadomienie push o tym, że jego pacjent ma złe wyniki badań.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
rynekzdrowia