Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

Russia

Down Icon

Barszcz przejmuje Rosję, lokalne władze i obywatele się poddają. Czy jest jakieś wyjście?

Barszcz przejmuje Rosję, lokalne władze i obywatele się poddają. Czy jest jakieś wyjście?

Kraj jest atakowany przez barszcz. Lokalne władze wydają setki tysięcy rubli, obywatele dokładają się do walki z niebezpiecznym chwastem, ale nie ma to sensu. Programy regionalne nie są wszędzie realizowane, prawo federalne nie zostało przyjęte, chociaż wprowadzono grzywny.

Elena Petrova, Tatiana Sviridova

Sam na sam z barszczem

Jak władze walczą z rośliną, która po raz pierwszy została sprowadzona do centralnej Rosji w czasach sowieckich, a następnie jej szkodliwość została uznana za inwazyjną? Karzą populację grzywnami. W obwodzie moskiewskim grzywna wynosi od 2 do 5 tysięcy rubli do 1 czerwca. Teraz grzywna za barszcz na prywatnej działce wyniesie 5 tysięcy rubli.

Wysokie urzędy nie wymyśliły żadnych innych sposobów walki ze szkodliwą rośliną. Obywatele oskarżają władze o bezczynność, urzędnicy strofują obywateli i mówią, że sami nie kiwną palcem, aby pomóc sobie i swojej ojczyźnie.

Wideo: newizv.ru. Mieszkańcy, nie otrzymawszy żadnej pomocy od władz, sami zaczęli walczyć z barszczem

Roman Gawrilin ma działkę we wsi Pawliszczewo w rejonie Medyńskim obwodu kałuskiego. Kilka lat temu, przed wprowadzeniem grzywien, mieszkańcy odkryli ogromne zarośla niebezpiecznych chwastów i zaczęli z nimi walczyć. Było ich szczególnie dużo na drodze regionalnej Vereya-Medyn. Najpierw pisali do wszystkich władz - do administracji swojej osady wiejskiej, do rejonu, do gubernatora obwodu kałuskiego, do leśnictwa, do pracowników drogowych, do portalu Dobrodel.

Odpowiedź Administracji Gubernatora Obwodu Kałuskiego jest kolejną formalną odpowiedzią. Zdjęcie: newizv.ru

— Czekaliśmy i czekaliśmy na odpowiedź... a barszcz rósł i zaczął kwitnąć. ​​Zebraliśmy około 30 tysięcy rubli i zaprosiliśmy specjalistów z Kaługi. Za te pieniądze udało się wyleczyć teren wzdłuż drogi Wierieja-Miedyn od wsi Subbotino do Krzemieńskiego — powiedział Roman Gawrilin dla „Nowych Izwiestii”.

Jednorazowe leczenie nie pomogło. Rok później barszcz zaczął zajmować coraz więcej hektarów. Mieszkańcy znów pisali do wszystkich władz i znów nie otrzymali odpowiedzi. Tym razem udało się zebrać 24 tysiące i znów wezwać służbę do leczenia. Usługa stała się znacznie droższa. Teraz leczenie stu metrów kwadratowych kosztuje 370 rubli, mówi Roman Gawrilin:

— W tym roku potraktowaliśmy 70 akrów. Ale było to punktowe. Byli na nas bardzo źli, mówiąc, że w czasie, w którym oni poświęcili punktowe traktowanie „naszego” barszczu, oni potraktowaliby cały hektar i zarobiliby dużo pieniędzy. Krótko mówiąc, nie przyjdą już do nas. Kategorycznie odmówili.

Zaniepokojeni mieszkańcy kupili „broń” i spryskują pobocza dróg herbicydami, nie czekając na nikogo.

Obszar występowania barszczu Sosnowskiego wzdłuż drogi Medyn-Wereja. Zdjęcie: newizv.ru

„Musimy ich torturować i torturować, ale oni będą pisać i pisać!”

Szefowa administracji wiejskiej osady Krzemieńskoje, Lubow Matrosowa , do której zwrócili się mieszkańcy Pawliszczewa, pracuje na tym stanowisku od 41 lat i wie wszystko o barszczu. Wie szczególnie dobrze, ile kosztuje jej skromny budżet walka z nim. Z 5 milionów rubli , które w ubiegłym roku znalazły się w kasie wiejskiej osady, 120 tysięcy poszło na uprawę gruntów opanowanych przez roślinę. Droga Medyn-Wereja jest podporządkowana regionalnie, ale w zeszłym roku uprawiała swoją działkę Lubow Matrosowa. W istocie są to pieniądze wyrzucone w błoto:

— Drogi naszej wiejskiej osady — robię to, ale nie zrobię tego na szczeblu regionalnym. Wydałem tyle pieniędzy w zeszłym roku, a teraz patrzę i jest to samo. Mam jedną drogę, a tam jest las. Zagłodziłem go, a następnego roku wrócił z lasu.
Departament leśnictwa podlega Ministerstwu Rolnictwa. Nie ma koordynacji działań. Gdzie jej nie było, w tym roku pojechałem, i co z tego? Niech to diabli wezmą! Ty, Ljubow Wasiljewna, zrób to, jesteś bogata. Tylko w tym roku wcale nie jestem bogaty. Skończyły mi się pieniądze.

Korespondencja z lokalną administracją: „Idź do diabła!” Zdjęcie: zrzut ekranu newizv.ru

Według doniesień medialnych, w budżecie regionalnym na walkę z barszczem w 2023 r. przeznaczono 3,1 mln rubli. Absurdalność tej kwoty jest porażająca. Same władze twierdzą , że powierzchnia występowania barszczu w obwodzie kałuskim wynosi około 3 tys. ha, z czego ponad 1,6 tys. ha przypada na rejon medyński. Przydzielona kwota ledwo wystarcza na jednorazowe potraktowanie 200 ha, nie mówiąc już o 3 tys. Firmy, które traktują ziemię z zakładu, podają liczbę około 5 tys. ha.

Budżety przeznaczone na walkę z barszczem w Centralnym Okręgu Federalnym zaczęły rosnąć, lecz jest oczywiste, że nie nadążają za tempem rozprzestrzeniania się tej choroby.

Każda roślina produkuje do 8 tysięcy nasion podczas każdego kwitnienia. Zdjęcie: newizv.ru/СтоБоршвик

Lyubov Matrosova nie dostała ani grosza z funduszu regionalnego, nawet o tym nie słyszała. Administracja osiedla nie ma środków, a walka z mieszkańcami wsi za pomocą grzywien jest bezcelowa, mówi urzędnik. Ci, którzy mogą zapłacić, sami walczą z barszczem, a tam, gdzie kwitnie dziko, nie znajdziesz właścicieli ze względu na ich antyspołeczne zachowanie - mieszkańcy wsi piją na umór.

— Komisja administracyjna nakłada grzywny. Jeśli barszcz miał 5 cm, to w momencie, gdy dostanie grzywnę, będzie miał już 125 cm. Ci, którzy walczą, robią to bez żadnych grzywien. Ile razy to się zdarzyło: wszystkie te grzywny wiszą w powietrzu. A ci towarzysze plują na nas, bo nigdy nie widziałem ich trzeźwych. A potem komisja przyjdzie do mnie i ukarze mnie grzywną za bezczynność.

Walka z barszczem Sosnowskiego trwa od kilku lat w jednym rejonie. Zdjęcie: newizv.ru/СтоБоршвик

„Jeśli masz „morze barszczu”, wywrzyj presję na władze, a potem zrób to sam!”

Najbardziej niepokojące w przypadku barszczu jest to, że zaczął on aktywnie rozprzestrzeniać się tam, gdzie nigdy wcześniej go nie było – mówi Aleksiej Jaroszenko, szef wydziału leśnictwa Stowarzyszenia Ochrony Przyrody:

— Myślę, że w tej chwili nie ma żadnych prawdziwych danych. To są w każdym razie szacunki. Już miliony hektarów. Nie milion, ale pierwsze miliony hektarów. Ale nie ma dokładnych danych. Oczywiście, to nie są setki tysięcy hektarów, oczywiście miliony hektarów. To zdecydowanie rośnie. Barszcz obejmuje nowe terytoria i, co jest szczególnie smutne, przesuwa się na północ i północny wschód, gdzie wcześniej go nie było. I dzieje się to dość szybko.

Jekaterina Orekhova mieszka w obwodzie leningradzkim. Zdobyła duże doświadczenie w walce zarówno z urzędnikami, jak i samym barszczem. Wolontariuszka zaleca, aby każdy, kto chce zmusić władze do podjęcia działań, napisał do aplikacji Służb Państwowych „Zdecydujmy Razem ”. Wniosek powinien być sformułowany jak najdokładniej i zawierać geolokalizację zarośli, radzi Jekaterina:

Dni sprzątania są skuteczną metodą walki z bezczynnością administracji. Zdjęcie: Evgeny Elkin. newizv.ru/StopBorshevik

— Tak, to zajmuje dużo czasu, oni przedłużają terminy. Im większy obiekt, na który się skarżysz, tym dłużej potrwa ta biurokracja. Jeśli masz „barszczmor”, ogromny zarost, to działasz wyłącznie poprzez naciski na władze. Jeśli masz małe kawałki, do pół hektara, ale są poza twoim zasięgiem, to możesz szukać pieniędzy, zatrudniać osoby prywatne. Ale z mojego punktu widzenia zatrudnianie osób prywatnych w ogóle nie wchodzi w grę.

Jedna roślina produkuje do 8 tysięcy nasion i bez względu na to, jak bardzo będą się starać służby, będziesz musiał sam to posprzątać – mówi wolontariusz:

— Gminy i wszelkie urzędy zalewają wszystko, nie patrząc. Jeśli usuwasz to punktowo i ostrożnie, cała flora wokół zostaje zachowana. W mojej okolicy kwitną wątrobowce, zawilce i pelargonie. Gdybym nie usuwał punktowego wzrostu, wszystko zamieniłoby się w „barszcz”. Przechodzę przez to małym kieszonkowym opryskiwaczem i traktuję każdą roślinę osobno, liść po liściu. To nic nie kosztuje. W sklepie „Svetofor” litrowa butelka bardzo płynnego herbicydu kosztuje 100 rubli.

Władze przeznaczają połowę wymaganej kwoty na herbicydy w przetargach. Zdjęcie: Evgeny Elkin. newizv.ru/СтоБоршвик

Problem kontroli i braku pieniędzy

Agroekolog, szef projektu StopBorshevik Anton Gladilin radzi tym, którzy chcą organizować dni sprzątania i promować je wszędzie. To naprawdę szkodzi administracji. Wszystko inne nie działa, a obywatele otrzymują formalne odpowiedzi:

— Zaczynają się niepokoić, gdy widzą dzień sprzątania, że ​​ludzie sami się organizują, a to nie jest pod kontrolą, że robią wszystko dobrze, nie można znaleźć winy, administracja zaczyna się martwić. Nazywamy to tworzeniem popytu publicznego.

Równolegle konieczne jest przetwarzanie. Trwa to ponad rok.

Każdy region próbuje walczyć z barszczem, ale nigdzie nie ma imponujących rezultatów. W obwodzie moskiewskim na ten program przeznaczono 300 milionów rubli, powiedział Anton Gladilin dla „Nowych Izwiestii”, ale w rzeczywistości różne komisje przeznaczają różne kwoty. Wszystko zależy od wysiłków lobbystów. Mytiszczi dostały dużo pieniędzy, bo tam jest potężne lobby, ale w sąsiednim Korolewie, zarośniętym barszczem, nie ma na to pieniędzy.

— Przetargi są, ale budżety są niewielkie. Na herbicydowanie trzeba wydać 15-20 tysięcy rubli na hektar. Zaczynają przetargi po 7 tysięcy na hektar. To jest niemożliwe. Zysk wykonawców jest jeszcze mniejszy. Są przetargi na obniżkę. Sytuacja jest absurdalna. Wykonawcy biorą to na siebie, potem się poddają, odmawiają przetargu, bo rozumieją, że po prostu nie mogą — mówi wolontariusz.

W samych administracjach biurokratyzacja osiągnęła niespotykany dotąd poziom. Były urzędnik z Fryazino powiedział, że trzeba zebrać osiem podpisów, aby poddać działaniu środka jedną działkę. Samo opryskiwanie przeprowadzono szybko, ale zgłoszenie zajęło tygodnie.

70% zarośli barszczu znajduje się na opuszczonych gruntach rolnych wzdłuż dróg. Zdjęcie: newizv.ru

A w strefie neutralnej barszcz
Miliony hektarów zajmują rośliny niebezpieczne dla zdrowia ludzi i wypierające wszystkie inne gatunki, a władze nie potrafią ustalić, kto odpowiada za tereny, na których rozprzestrzenia się ona bez przeszkód.
— Większość terenów, na których rośnie barszcz i nawłoć, to tereny niepodzielonej własności państwowej i komunalnej. W większości są to opuszczone grunty rolne. Myślę, że 70 proc. zarośli barszczu znajduje się na takich terenach — mówi ekolog Jaroszenko.

Najgorsza sytuacja jest wtedy, gdy opuszczone tereny rolnicze rozciągają się wzdłuż dróg. Pracownicy dróg odpowiadają tylko za pobocza i koszą je, gdy mogą. Na takich terenach można by sadzić lasy, ponieważ barszcz jest rośliną otwartych przestrzeni, w lesie umiera, ale Ministerstwo Rolnictwa stoi na straży ziemi niczyjej. I ważne jest, aby urzędnicy znaleźli kozła ofiarnego.

Wideo: newizv.ru. Ministerstwo Rolnictwa nie zezwala na użytkowanie opuszczonych gruntów rolnych

— Ministerstwo Rolnictwa stoi jak mur, ale kategorycznie nie pozwala na użytkowanie opuszczonych gruntów, nie wpuszczają nikogo. Niech zarastają, jak zarastają. Kozłem ofiarnym są gminy. Zgodnie z prawem odpowiadają za wszystko. Jeśli coś się stanie, są karane grzywną i więzieniem. Wydaje się, że problem został rozwiązany. Ale w rzeczywistości nie jest rozwiązywany — stwierdza Aleksiej Jaroszenko.

W 2024 roku Duma Państwowa nagle zaniepokoiła się problemem barszczu. Posłowie uchwalili nawet ustawę w pierwszym czytaniu. Potem sprawa ucichła. Jak mówią ekolodzy, takich nieuchwalonych ustaw w Rosji jest wystarczająco dużo. Poprawki do skandalicznej „Ustawy o Bajkale” nie zostały przyjęte od kilku lat. Ale w przeciwieństwie do podziału ostatniego nietkniętego obszaru o ogromnym potencjale turystycznym, nikt nie chce poważnie zająć się barszczem. Podobnie jest z pożarami lasów - za walkę z pożarami odpowiadają gminy, a nie mają ani pieniędzy, ani uprawnień. Ale projekt ustawy nie zawierał również fundamentalnej decyzji, co zrobić z opuszczonymi gruntami.

Oczywiście, można winić nieprzyjazną Amerykę za rozprzestrzenianie się barszczu w Rosji, jak to robi teraz jeden ze współautorów nieudanej ustawy o roślinach inwazyjnych, poseł Jednej Rosji Timofiej Bażenow. Ale to nie pomaga w tej sprawie.

Tymczasem barszcz zwyczajny zajmuje nowy milion hektarów.

newizv.ru

newizv.ru

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow