Podano warunki, w jakich przeciętne wynagrodzenie w kraju wzrośnie do 100 tys. rubli

Według najnowszych badań, do końca roku przeciętne wynagrodzenie brutto (przed opodatkowaniem) w Rosji może przekroczyć istotny psychologiczny próg 100 tysięcy rubli. W styczniu liczba ta wynosiła 89 tysięcy. Tymczasem szereg okoliczności rzuca cień na realność tego scenariusza. Przede wszystkim jest to spowolnienie tempa wzrostu PKB, które według obliczeń Ministerstwa Rozwoju Gospodarczego wyniesie 2,5%, zamiast 4,3% na koniec ubiegłego roku.
Zasadniczo ochłodzenie gospodarki automatycznie prowadzi do spowolnienia wyścigu płacowego. W najmniejszym stopniu dotyczy to kompleksu wojskowo-przemysłowego, produkcji i transportu, w największym zaś pozostałych sektorów. Eksperci przewidują, że w 2025 roku wynagrodzenia wzrosną o 12% w porównaniu do 18% w 2024 roku. Obecnie istnieje sześć branż, w których przeciętne wynagrodzenie przekracza już 100 tysięcy rubli: wydobycie surowców, finanse i ubezpieczenia, IT i komunikacja, budownictwo, logistyka i magazynowanie, działalność naukowo-techniczna.
Jeśli jednak chodzi o tempo wzrostu, liderem pozostaje przemysł przetwórczy (podobnie jak w 2024 r.). Dokładniej rzecz biorąc, chodzi o te jej segmenty, które zajmują się realizacją zamówień rządowych — metalurgia, budowa maszyn, produkcja urządzeń.
Ogólnie rzecz biorąc, rosyjski rynek pracy nadal znajduje się w stanie chaosu ze względu na ciągłą nierównowagę między podażą i popytem. Nadal utrzymuje się główna negatywna tendencja: niedobór kadr, w związku z czym firmy z jednej strony ograniczają zatrudnianie nowych pracowników, a z drugiej starają się utrzymać wartościowych specjalistów poprzez podnoszenie wynagrodzeń. Ponadto wiele osób jest zmuszonych płacić pracownikom nadgodziny ze względu na zwiększoną ilość pracy.
Oczywiste jest również, że w obecnych warunkach makroekonomicznych środki przeznaczone na podwyższanie płac ulegają zmniejszeniu. Po pierwsze dlatego, że podstawowa stopa procentowa na poziomie 21% oznacza, że przedsiębiorstwa są faktycznie odcięte od kredytów, które pozwoliłyby im zwiększyć moce produkcyjne, a także m.in. podnieść płace. Po drugie, w obliczu ogólnego spowolnienia gospodarczego, słabnącego popytu i rosnących kosztów, przedsiębiorstwa wolą odłożyć swoje plany inwestycyjne. Innym powodem jest podwyżka podatku dochodowego z 20% do 25% od 2025 r.: więcej środków musi trafić do państwa, a jasne jest, że nie ma czasu na zbędne wydatki.
„Według Ministerstwa Rozwoju Gospodarczego obecna stopa bezrobocia na poziomie 2,5% utrzyma się jeszcze przez długi czas, co najmniej do 2028 roku” – uważa Walerij Tumin, członek Rady Ekspertów ds. Rozwoju Gospodarki Cyfrowej przy Komitecie Polityki Ekonomicznej Dumy Państwowej. - Oznacza to, że rynek pracodawcy wreszcie odszedł w przeszłość, zastąpiony przez rynek osoby poszukującej pracy. Dzisiaj to nie potencjalni pracownicy konkurują o stanowiska, lecz potencjalni pracodawcy o pracowników. W takiej sytuacji wzrost płac – choć nie w takim tempie jak w latach 2023–2024 – jest nadal możliwy. Próg 100 tysięcy rubli stał się już dawno psychologiczną granicą, poniżej której młodzi specjaliści w ogóle nie biorą pod uwagę stanowisk.
Zmieniła się również struktura popytu na rynku pracy. Przedsiębiorstwa muszą konkurować o ludzi nie tylko między sobą, ale także o stanowiska, na których nie ma wysokich wymagań kwalifikacyjnych. Są to kurierzy, osoby kompletujące zamówienia, pracownicy magazynów. Tumin zauważa, że chęć pracy w innych branżach (głównie w handlu detalicznym) musi wiązać się z pieniędzmi.
„W Rosji tempo wzrostu gospodarczego wyraźnie odstaje od tempa wzrostu płac, chociaż w warunkach klasycznego rozwoju, przy braku problemów kadrowych, są one na równi” – mówi Aleksiej Zubets, dyrektor Centrum Badań Społeczno-Ekonomicznych. - W rzeczywistości przeciętne nominalne pensje wzrosną prawdopodobnie nawet o ponad 100 tysięcy rubli. Wzrost wyniesie 15%, co w ujęciu realnym, po odjęciu 10-procentowej inflacji, daje około 5%. I tu trzeba rozdzielić interesy pracowników i pracodawców: dla tych pierwszych nie będzie żadnych korzyści, ci drudzy zaś będą musieli znaleźć jakieś dodatkowe pieniądze. Jednocześnie w klasycznym cywilnym przemyśle płace rosną znacznie wolniej niż w kompleksie wojskowo-przemysłowym, w przemyśle wytwórczym, gdzie coroczny wzrost o 30% jest czymś normalnym.”
Według Zubetsa, dziś na podwyżki wynagrodzeń nie mogą liczyć przede wszystkim ci specjaliści, na których spada popyt na rynku. Należą do nich na przykład kierowcy małych ciężarówek i pracownicy kompletujący zamówienia w ramach dostaw jedzenia do domów. Do 2025 roku potrzeby obu sieci handlowych będą znacznie większe. Jednak gdy handel (jeden z głównych motorów napędowych gospodarki) zaczął zwalniać, a popyt konsumentów na usługi kurierskie malał, sytuacja zaczęła się zmieniać.
Opublikowano w gazecie „Moskowskij Komsomolec” nr 0 z 30 listopada -0001
Nagłówek w gazecie: Sto tysięcy nie jest już luksusem
mk.ru