Zadaliśmy operatorowi filmowemu <em>Formuły 1</em> wszystkie nurtujące Cię pytania

Większość letnich hitów kinowych oferuje ucieczkę od upału, ale tylko jeden film sprawia, że czujesz się, jakbyś był w samym środku tego wszystkiego. „F1: The Movie” w reżyserii Josepha Kosinskiego z Bradem Pittem w roli kierowcy Formuły 1. Wciąż krąży po kinach, dzięki zawrotnym dreszczykom emocji i immersji, która daje poczucie bycia tam. Jeśli wychodziłeś z Formuły 1 z uczuciem zadyszki, jakbyś jechał 350 km/h w Monako, cóż, taki był cel. Tak mówi operator filmowy Formuły 1, Claudio Miranda.
„Podobnie jak w przypadku Top Gun , chcieliśmy stworzyć przeżycie poruszające” – mówi mi Miranda.
Miranda rozpoczęła karierę w Hollywood jako szefowa ekipy Davida Finchera, pracując nad uznanym thrillerem tego reżysera pt. Siedem . Pierwszą połowę lat 2000. spędził, kręcąc teledyski dla Sisqó (nakręcił bardziej ryzykowną wersję „Thong Song” spoza MTV), Backstreet Boys i Beyoncé, aż do 2006 roku, kiedy to komedia romantyczna „ Failure to Launch” stała się jego debiutem jako operatora kinowego. W 2010 roku Miranda nawiązał współpracę z Josephem Kosinskim przy filmie „Tron: Dziedzictwo” , rozpoczynając trwającą dekady współpracę, która obejmuje epicki film „Top Gun: Maverick” z 2022 roku. Miranda nakręcił również film „Życie Pi” Anga Lee, za który otrzymał Oscara za najlepsze zdjęcia. Za dziewięćdziesiąt lat jego twórczość ujrzy światło dzienne w 100 Years , eksperymentalnym filmie krótkometrażowym zamówionym przez Rémy'ego Martina, którego premiera odbędzie się w roku 2115.
F1 : The Movie to kolejny projekt, w którym Miranda pełni funkcję dyrektora zdjęć Kosinskiego. Film opowiada historię doświadczonego kierowcy wyścigowego (Pitt), którego stary przyjaciel zaprasza do pomocy zespołowi Formuły 1 w zdobyciu mistrzostwa świata. Zdjęcia kręcono podczas prawdziwych weekendów Grand Prix podczas Mistrzostw Świata w 2023 i 2024 roku. Nakręcono ponad tuzin kamer wielkości pięści, nakręconych specjalnie na potrzeby Formuły 1 . umieszczono je na zmodyfikowanych samochodach Formuły 2, którymi aktorzy naprawdę jeździli na słynnych torach, takich jak Silverstone (w Anglii), Hungaroring (na Węgrzech), Las Vegas Strip Circuit (w Nevadzie) i Yas Marina (w Abu Zabi).
Miranda i ekipa produkcyjna poczynili te wysiłki, mając na uwadze dwa cele. Po pierwsze, widzowie mieli przekonać się na własne oczy, że Brad Pitt i Damson Idris naprawdę jechali z prędkością zbliżoną do rzeczywistej Formuły 1 – bez zielonego ekranu, bez sztuczek, bez zbędnych ceregieli. Po drugie, chcieli stworzyć widowisko na dużym ekranie, oparte na szybkości i autentyczności.
„To mnie drażniło” – mówi Miranda, niezadowolona z tego, co robiono w innych filmach wyścigowych. „Za każdym razem, gdy wchodziło się do samochodu, robiło mi się niedobrze. Wyglądał na powolny albo wykonywali jakieś triki przyspieszające. Nie mówię, że niczego nie robiliśmy, ale po prostu uważam, że to wygląda sztucznie”.
W innych produkcjach użycie przyczepy transportowej – która może mieć nawet 26 stóp długości i ważyć około 7500 funtów – pozwala aktorom skupić się na grze, podczas gdy ich postacie prowadzą. Jednak ponieważ osiągają one prędkość maksymalną zaledwie 60 mil na godzinę, jeśli w ogóle, nie wchodziły w grę w Formule 1 , która dążyła do symulacji emocji wyścigów z prędkością 230 mil na godzinę. „Mój samochód transportowy nigdy nie miał prawa działać” – mówi Miranda.
Nie byłoby też słuszne poleganie na nowoczesnej technologii. „Jeśli chcesz zrobić wersję w wirtualnej rzeczywistości, to bardzo smutny film. Joe [Kosinski] i ja uważamy, że widzowie są wystarczająco inteligentni, żeby dostrzec różnicę [między symulowanymi wyścigami a prawdziwymi wyścigami]. Naprawdę ważne było, żeby Brad i Damson rozpędzili się do 290 kilometrów na godzinę. Uznaliśmy, że ludzie chcą to zobaczyć. ... Ludzie chcą być na prawdziwych wyścigach. To właśnie wyróżnia ten film na tle innych filmów wyścigowych”.
Jak więc Formuła 1 sprawiła, że ludzie uwierzyli, że mogą poczuć wiatr podczas Grand Prix Belgii? Pierwszy krok był pozornie prosty: przygotować kamery.

Na potrzeby filmu F1 operator Claudio Miranda współpracował z firmami Sony i Panavision, aby stworzyć „Carmen” – ekskluzywną małą kamerę, która miała pasować do siedzeń w samochodach Formuły 2.
W przypadku F1 członkowie zespołu produkcyjnego wiedzieli, że chcą kamer na fotelach kierowców. Problem polega na tym, że „większość kamer jest po prostu za duża”, mówi Miranda. Są zbyt nieporęczne, aby umieścić je w ciasnych samochodach wyścigowych, a co gorsza, zasłaniają kierowcom pole widzenia. Chociaż Pitt i Idris jechali z mniejszą prędkością niż w prawdziwych wyścigach F1 – „jakieś 15 procent wolniej”, szacuje Miranda – nadal osiągają prędkość około 320 km/h. „Zwróciłem się do Sony i powiedziałem: »Musimy stworzyć małą kamerę«. Zrobili dla nas 20 kamer [niestandardowych]”.
Dzięki tym specjalnie zaprojektowanym kamerom — które Miranda nazywa w zasadzie „czujnikami na patyku”, z których usunięto większość elektroniki, a funkcje są obsługiwane zdalnie — Mirandzie i ekipie udało się uchwycić panoramiczne widoki Pitta i Idrisa podczas jazdy po najsłynniejszych torach wyścigowych świata, otoczonych wszelkiego rodzaju wyreżyserowanym chaosem.
„Obsługiwaliśmy większość kamer z miejsca, które nazywaliśmy 'garażem'” – mówi Miranda, dodając, że firma RF Film, specjalizująca się w rozwiązaniach, stworzyła sieć bezprzewodową, która umożliwiła im zdalne sterowanie kamerami. „Mieliśmy sieć wokół toru, dzięki której mogliśmy obserwować wszystkie te rzeczy i komunikować się z aktorami. Mogliśmy komendy do operatorów w garażu: 'Obróć w lewo' lub 'Obróć w przód'. Mieliśmy główne centrum dowodzenia, z którego mogłem obserwować wszystkie kamery i transmisje. Czasami obsługiwaliśmy 12 kamer jednocześnie. Nie mieliśmy ograniczeń co do zasięgu”.
Produkcja nadała tym kamerom nazwę: Carmen. „To taki mały żart, bo moje nazwisko to Miranda. Carmen Miranda. Wiecie, ta od owoców ”.

Joseph Kosinski za kulisami F1: The Movie.
Ujęcie, które pojawia się w filmie „F1: The Movie” , to ostry obrót o 180 stopni; kamera rejestruje widowisko wypadku lub kolizji, a następnie przesuwa się w kierunku zbliżenia Brada Pitta lub Damsona Idrisa w kokpicie. Zamierzony efekt ma na celu upewnienie widza, że aktorzy nie grali po prostu na zielonym ekranie.
„Zleciliśmy firmie Panavision opracowanie sposobu panoramowania kamer” – mówi Miranda. „Żeby pokazać nam coś niesamowitego, na przykład wypadek samochodowy, a oto reakcja Brada Pitta na tę kolizję. Nie da się tego uzyskać, przeskakując z przodu na tył. Mówisz, że Brad naprawdę tu jest . To daje większą wiarygodność niż zwykłe zbliżenie. Te panoramowania sprawiają, że wszystko wydaje się spójne. To bardzo ekscytujące widzieć Brada pędzącego z prędkością 320 kilometrów na godzinę”.
Miranda czerpała również inspirację wizualną z „Formuły 1: Drive to Survive” , popularnego serialu dokumentalnego Netflixa, który zabiera widzów w głąb garaży prawdziwych zespołów Formuły 1. Chwilami „F1: The Movie” sprawia wrażenie transmisji z wyścigów Formuły 1; częściowo jest to celowe, choć Miranda pozostała wierna kinu jako formie sztuki.
„Oglądałem trochę Drive to Survive i na początku przyglądałem się kilku wyścigom. Chcemy ulepszyć wszystko, co oni zrobili. Nie ma tu żadnego odniesienia do kolejnego filmu, bo jesteśmy wyjątkowi. Staramy się zrobić coś, czego nikt inny [nie próbuje zrobić]”.
Jeśli mrużysz oczy oglądając F1: The Movie i dostrzegasz echa Top Gun: Maverick , to nie jest to do końca błąd. Zarówno Kosinski, jak i Miranda zastosowali filozofię Top Gun , aby dodać F1 trochę autentyczności.
„Wzajemna relacja między tymi dwoma filmami polegała na tym, że nie chcieliśmy, żeby były na niebieskim ekranie” – mówi Miranda. „Nie chcieliśmy stosować tego syntetycznego podejścia. Chcieliśmy uzyskać autentyczne, sfilmowane wrażenie. To właśnie przyciągnęło ludzi do Top Gun . Kiedy Tom Cruise startuje, to staje się realne. Różnica polega na tym, że ludzie nie musieli latać samolotami. A rozwój technologii pozwolił nam zbudować mniejszą kamerę filmową, której wcześniej nie mieliśmy”.
Filmowanie to nie tylko forma sztuki. To seria wyzwań, które popychają ludzi do granic możliwości, wymagając inwencji i pomysłowości, aby osiągnąć to, co wydaje się niemożliwe. Często mniej liczy się sposób , niż powód . W przypadku Formuły 1 powód był prosty.
„To niesamowite widzieć Brada Pitta pędzącego 320 km/h. Odsuwasz kamerę i mówisz: To Brad Pitt pędzący 320 km/h! To jest właśnie ekscytujące w tym, jak to nakręciliśmy”.
esquire