Przeżyj na nowo pełną blasku, krwawą i kontrowersyjną historię Mortal Kombat w tej kolekcji gier retro

Miałem około ośmiu lat, kiedy po raz pierwszy zagrałem w Mortal Kombat , bijatykę jeden na jeden, która skandalizowała rodziców i polityków na początku lat 90.
Bawiłem się z kuzynami w hali przylotów lotniska Pearson w Toronto, gdy nieświadomie odblokowałem tajny ruch kończący.
Ninja, którego kontrolowałem, Skorpion, zdjął maskę, odsłaniając czaszkę, i wypluł kulę ognia, podpalając przeciwnika i pozostawiając po sobie jedynie zwęglony szkielet.
Na wyświetlaczu pojawiło się wielkie zielone słowo „FATALITY”.
Moje oczy rozszerzyły się ze zdumienia. Spojrzałem na kuzynów, wszyscy z otwartymi ustami. Ten niewiarygodny moment był tylko jednym z powodów, dla których Mortal Kombat stał się grą obowiązkową w 1992 roku.

Mortal Kombat: Legacy Kollection to najnowsza publikacja studia Digital Eclipse, które specjalizuje się w kompleksowych kolekcjach klasycznych serii gier, dokumentujących ich powstanie i historię za pomocą obszernych wywiadów z twórcami gier i materiałów archiwalnych.
Takie podejście sprawdza się zwłaszcza w filmie Mortal Kombat , ale ten solidny dokument w zasadzie pomija kwestię paniki moralnej, jaka wywołała w nim mrożącą krew w żyłach, mrożącą krew w żyłach akcję.

Kolekcja Legacy obejmuje 23 gry z serii Mortal Kombat wydane w latach 1992-2003. Największą atrakcją jest prawdopodobnie sześć oryginalnych wydań na automaty oraz wersje domowe na konsole takie jak Sega Genesis i Super Nintendo.
Prawdopodobnie jest to najbardziej kompleksowa kolekcja z tamtej epoki, z zaskakującymi pozycjami, takimi jak uproszczone wersje na przenośne konsole, np. Game Boy, oraz spin-offy, takie jak hybryda gry akcji i walki MK Mythologies: Sub-Zero .

Oś czasu, będąca częścią interaktywnego dokumentu, poświęca sporo czasu przygotowaniom do wydania i premierze oryginalnego Mortal Kombat , przeprowadzając wywiady z głównymi twórcami, m.in. głównym programistą Edem Boonem i artystą/projektantem Johnem Tobiasem.
Trzeba przyznać, że Mortal Kombat nie pomija ważnych kontekstów, które mógłby pominąć mniej skrupulatny narrator, przez co wydaje się jeszcze bardziej rewolucyjny, niż był w rzeczywistości.
Nie była to pierwsza przełomowa gra walki jeden na jednego: tym razem była nią Street Fighter II, którą Boon i Tobias potraktowali jako wzór.
Nie był to pierwszy producent, który wykorzystał ogromne ilości krwi, ani pierwszy, który zdigitalizował zdjęcia i filmy, aby stworzyć realistyczne postacie ludzkie. NARC zrobił to w 1990 roku, a Atari zaprezentowało pierwszą grę walki z cyfrowymi postaciami – Pit-Fighter – w tym samym roku.

Wieloletni fani zachwycą się bogactwem materiałów archiwalnych, na przykład ujęciami aktorów wykorzystujących technologię przechwytywania ruchu, którzy podążają za wskazówkami Tobiasa i Boona, a także zdjęciami z filmu promocyjnego, który miał na celu nakłonienie Jeana Claude'a Van-Damme'a do zagrania głównej roli w oryginale.
A jednak, poza Salem Divitą i Kerry Hoskins — którzy grali odpowiednio Nightwolfa i Sonyę Blade — nie widzimy ani nie słyszymy prawie niczego od aktorów.
Panika moralna również nie jest traktowana poważnie. Film zawiera mniej niż minutę nagrania z przesłuchań w Senacie USA z lat 1993-1994, choć Boon, Tobias i inni wspominają o następstwach – powstaniu pierwszego systemu klasyfikacji gier wideo, znanego obecnie jako Entertainment Software Rating Board.
Pomocne byłoby wysłuchanie opinii żyjących dziś polityków, którzy uczestniczyli w tych przesłuchaniach, lub tych, którzy w tamtym czasie należeli do grup reprezentujących zaniepokojone matki.
Może to wykraczać poza zakres firmy, która na pierwszym miejscu stawia gry, takiej jak Digital Eclipse, ale bez głębszego omówienia cały pakiet może wydawać się niekompletny.
Stare gry, na dobre i na złeGdybym więcej mówił o materiałach dokumentalnych, to być może dlatego, że gry Mortal Kombat są jak whisky Jack Daniel's: charakterystyczne i wyraziste, ale ostatecznie pozbawione głębi i niuansów.
Mimo to, nikt nie pije Jacka dla niuansów. Uderzenia sierpowego Mortal Kombat wciąż pobrzmiewają, a barwna obsada jest równie zapadająca w pamięć, jak zawsze. Jednak wczesne gry z serii Kombat nigdy nie były tak złożone, jak inne bijatyki z tamtego okresu i zestarzały się w złym stylu.
Domowe wersje gier od Segi i Nintendo — z ich niewyraźną grafiką, brakującymi klatkami animacji i niesprawnym sterowaniem — mogą wydawać się dziwnym dodatkiem w porównaniu z nieskazitelnymi wersjami na automaty.
Należy jednak pamiętać, że znacznie więcej osób grało w te gry w domu niż w salonach gier, których popularność zaczęła spadać już w momencie premiery pierwszej części Mortal Kombat .
Mortal Kombat: Legacy Kollection to nie tylko solidna dawka nostalgii, ale także fascynujące porównanie i zestawienie wersji, które okazały się sukcesem, a które nie.
Możesz być nawet zaskoczony kilkoma pozycjami. Wersja Mortal Kombat II na Game Boya jest całkiem grywalna pomimo ogromnych ograniczeń technicznych, a funkowa ścieżka dźwiękowa Mortal Kombat na Genesisa przewyższa, moim zdaniem, nawet oryginał z automatów.
Niemal nieuniknione jest, że Legacy Kollection nie odda śladu, jaki seria odcisnęła na popkulturze jako całości. Choć nie jest to bezbłędne zwycięstwo, to najlepszy sposób na ponowne przeżycie jednego z najgłośniejszych rozdziałów w historii zachodniej rozrywki i prawdopodobnie pozostanie nim jeszcze przez jakiś czas.

cbc.ca



