Kwestia, czy Frauke Brosius-Gersdorf dopuściła się plagiatu, pozostaje nierozstrzygnięta
Czy Stefan Weber wycofał swoje „zarzuty plagiatu” wobec Frauke Brosius-Gersdorf? „Łowca plagiatów” wyjaśnia w artykule gościnnym dla WELT – i wyjaśnia, jakie śledztwo uważa obecnie za konieczne.
Miejmy nadzieję, że polityka i media nie zawsze są tak powierzchowne, jak w przypadku sprawy Brosius-Gersdorf. Początkowo w Berlinie krążyły pogłoski, że „oskarżenia o plagiat” skłoniły CDU do szybkiego przemyślenia swojej nominacji w poranek wyborów sędziowskich. Jednak dzień wcześniej , na moim „Blogu na rzecz uczciwości akademickiej”, wskazałem jedynie na liczne podobieństwa tekstowe między rozprawą Frauke Brosius-Gersdorf a rozprawą habilitacyjną jej męża, prawnika Hubertusa Gersdorfa. Nie jest jasne, skąd wzięły się te podobieństwa.
Następnie, w dniu decyzji, politycy i media niemal równie szybko stwierdzili, że wycofałem „zarzuty plagiatu”, co oznaczało, że zostały one obalone. Ponownie, to było nieprawda. Wskazałem jedynie, że istnieją różne wyjaśnienia podobieństw tekstowych – i że szczegółowa analiza tych podobieństw jest niezbędna, aby ustalić, czy stanowią one plagiat.
Jeśli empirycznie ustali się podobieństwa tekstowe między dwiema książkami różnych autorów, napisanymi w równoległych okresach, istnieje kilka możliwych wyjaśnień: A mógł przepisać od B, B mógł przepisać od A – i druga strona mogła o tym wiedzieć lub nie. A i B mogli wspólnie pracować nad tekstem, niezależnie od tego, co to dokładnie oznacza. Albo B mógł być „ghostwriterem” A – lub odwrotnie.
W każdym razie, gdy takie podobieństwa się pojawiają, coś jest nie tak. Podstawowa zasada w nauce brzmi: wszystko, co kopiowane, musi być udokumentowane, chyba że jest powszechnie znane. Dosłowne podobieństwa w nauce z natury wymagają zatem wyjaśnienia. Wyjaśnimy to w najbliższych dniach – a także zapytamy obu autorów o 17-procentowe podobieństwo między tymi dwoma tekstami, według porównania oprogramowania. Dzięki „weryfikacji autorstwa” będziemy mogli z pewnym stopniem pewności określić tekst i przepływ źródeł. Kwestia, czy Frauke Brosius-Gersdorf dopuściła się plagiatu na dużą skalę, pozostaje do wyjaśnienia – na tym etapie nie można jej ani potwierdzić, ani zaprzeczyć z całą pewnością.
Plagiat to poważny problem w systemie akademickim. Niezauważony plagiat, niezauważone ghostwriting i niezauważona ukryta współpraca (znana również jako „zmowa”) wynikają z faktu, że prace naukowe są zbyt obszerne i nikt ich już nie czyta. Fałszywa obsesja na punkcie ilości sprowadziła publikacje naukowe do absurdu, również pod względem liczby publikacji. Mój kolega Volker Rieble wypowiadał się na ten temat jak nikt inny.
Inną, być może nawet bardziej zgubną, konsekwencją tej ignorancji treści systemu akademickiego jest to, że nonsensy mogą rozkwitać niezauważone. Albo że mogą rozprzestrzeniać się tendencje całkowicie sprzeczne z naszym systemem wartości, takie jak niedawna segregacja płciowa muzułmanów na salach wykładowych .
Niezauważona otchłań merytoryczna w sprawie Brosius-Gersdorf, zupełnie niezależna od oczywistych podobieństw tekstowych w jej rozprawie, stanowi drugi wymiar. Około 300 naukowców i (byłych) sędziów mierzy się teraz z kobietą, o której najwyraźniej nikt nie wiedział, czego naprawdę chciała ani co ją motywowało, ponieważ nikt nie zapoznał się szczegółowo z jej pismami – to porażka niemieckiej nauki prawniczej.
W artykule dla portalu „Gesundheitsblog” (Blog o zdrowiu) z 20 lutego 2023 r. Frauke Brosius-Gersdorf i jej współautorka, asystentka naukowa, napisały następujące zdanie: „Wprowadzenie rozsądnego i zgodnego z zasadami równości nowego przepisu, który zobowiązałby osoby ubezpieczone do pokrycia kosztów leczenia związanego z koronawirusem w przypadku braku szczepienia przeciwko COVID-19, jest wykonalne z punktu widzenia konstytucyjnego”.
W tym przypadku wykonalne nie oznacza niczego innego, jak tylko to: Każdy, kto nie został zaszczepiony przeciwko koronawirusowi, przeszedł zakażenie Covid-19, a następnie poważnie zachorował na najstraszniejszą i obecnie najbardziej ignorowaną chorobę naszych czasów, czyli neuroimmunologiczną chorobę ME/CFS, powinien dodatkowo za nią zapłacić: to rodzaj kary pieniężnej dla osób nieuleczalnie chorych.
Te zdania są również przerażające: „Uczestnictwo w kosztach leczenia COVID-19 przez niezaszczepione osoby ubezpieczone jest właściwym sposobem na osiągnięcie tego celu. Z jednej strony zwiększyłoby to gotowość do szczepień, co przełożyłoby się na znacznie mniejszą liczbę ciężkich zachorowań na COVID-19 i długotrwałych przypadków COVID-19, a tym samym na niższe koszty dla ustawowego systemu ubezpieczeń zdrowotnych”.
Nie doczytałem się w tym; jest tam napisane expressis verbis dokładnie tak, jak jest. Gdyby Kościół i CDU nie sprzeciwiły się takim mizantropicznym ideom, coś byłoby nie tak w tym kraju.
Chciałbym wyjaśnić kilka rzeczy, ponieważ debata na temat koronawirusa jest zawsze bardzo emocjonalna: byłem szczepiony przeciwko koronawirusowi cztery razy. Sam przeżyłem dwie infekcje. W moim kręgu znajomych jest kobieta, która była wysportowana i bardzo zaangażowana, pełna życia, zarówno psychicznie, jak i fizycznie, dopóki nie zachorowała na ME/CFS w wieku czterdziestu lat. Teraz spędza co najmniej 23 godziny dziennie w łóżku i cierpi straszliwie. Zaledwie kilka dni temu Karl Lauterbach mówił w programie X o podobnie szokującym przypadku ; kobieta od tego czasu popełniła wspomagane samobójstwo. Friedrich Merz również udzielił wywiadu na temat ME/CFS w letnim wywiadzie dla ARD w weekend.
Według planów przedstawionych przez Frauke Brosius-Gersdorf w „Blogu o zdrowiu” te dwie niezwykle nieszczęśliwe kobiety musiałyby zapłacić „karę” finansową oprócz swojego cierpienia – gdyby nie zostały zaszczepione, a ich choroba miałaby „związek z koronawirusem”.
Za kilka tygodni z pewnością będziemy mieli jaśniejszy obraz problemu plagiatu. Ale w tej chwili wydaje mi się to sprawą drugorzędną. Ważniejsze jest to, że pisma Brosiusa-Gersdorfa ukazują wizję człowieczeństwa, która, przynajmniej w moim przypadku, mrozi mi krew w żyłach.
Autor, Stefan Weber, jest prywatnym wykładowcą teorii mediów i komunikacji na Uniwersytecie Wiedeńskim, który habilitował się w 2005 roku. Jego najnowsza książka, „Język, ludzkość, wszechświat: radykalny językoznawstwo 2”, została wydana przez Velbrück Wissenschaft. W mediach znany jest również jako „łowca plagiatów”.
Die welt