Koszykówka | Nerwy odgrywają rolę: Alba Berlin zagrożona przedwczesnym odpadnięciem z play-offów
Nadal jesteśmy Alba Berlin – Nadal jesteśmy Alba. Wiadomość od kibica zamieszczona w mediach społecznościowych została umieszczona na żółtej kartce przy wejściu do szatni berlińskiej drużyny koszykarskiej . Zespół nakleił około 50 takich motywujących wiadomości na drzwiach szatni na swoim stadionie z okazji play-offów. Jak dotąd nie pomogło. Po drugiej porażce w drugim meczu serii do trzech zwycięstw przeciwko Ulm, broniący tytułu wicemistrz został w końcu sam ze skutkami nieudanego sezonu.
Berlińczycy potrzebują trzech zwycięstw z rzędu, aby uniknąć odpadnięcia w ćwierćfinałach play-offów. Dwa z nich trzeba będzie osiągnąć w Ulm, grając z najsilniejszą drużyną gospodarzy ostatniej rundy głównej. Znacznie bardziej prawdopodobne jest, że sezon zakończy się w najbliższych dniach. Powrót na miarę ubiegłego roku, kiedy to drużyna awansowała do finału play-off po podobnie nierównym sezonie zasadniczym, wydaje się w tej chwili trudny do wyobrażenia. Alba może już nie być tą samą Albą Berlin, jaką była kiedyś.
Postawa jest właściwa, ale rzut nieudanyŚrodowa wieczorna porażka na własnym boisku 62:74 była kolejnym dowodem na to, że obecna jakość drużyny nie wystarczy, aby rywalizować o pierwsze miejsce. „To naprawdę podważa naszą pewność siebie i nasz honor” – przyznał otwarcie berlińczyk Malte Delow po decydującej drugiej porażce z Ulm. Szczególnie gorzkie było to, że trudno było winić graczy za ich postawę. Alba walczył i robił wszystko, aby zaangażować 8182 widzów, w tym gwiazdę NBA i byłego zawodnika Albatrosa Franza Wagnera oraz trenera koszykówki Álexa Mumbrú . Mimo to Ulm miało już 20 punktów przewagi w przerwie.
„Nie znaleźliśmy żadnych rozwiązań ofensywnych, zwłaszcza w pierwszej połowie, a gdy już je znaleźliśmy, nie zdobyliśmy gola” – analizował Delow, który nie zdołał wykorzystać żadnego z pięciu strzałów oddanych przed przerwą. Po tym, jak zbyt wiele strat i fauli doprowadziło do porażki w pierwszym meczu, tym razem przyczyną porażki był katastrofalny procent rzutów. W pierwszej połowie Berlinowi udało się trafić tylko jeden rzut za trzy punkty z 13 prób. Pod koniec meczu skuteczność rzutów za trzy punkty wyniosła zaledwie 14,8 procent. Nadal nie ulega wątpliwości, że Alba może przegrać mecz w tym sezonie na wiele sposobów.
Nowemu trenerowi Pedro Callesowi nie udało się jak dotąd wiele zmienić w tej kwestii. Od kiedy dwa miesiące temu Hiszpan zastąpił swojego rodaka Israela Gonzáleza, berliński zespół poprawił grę w obronie. Jednakże w ofensywie zespół nadal wykazuje duże wahania. Seria ośmiu zwycięstw w ostatnich dziewięciu meczach sezonu zasadniczego tylko w niewielkim stopniu mogła to ukryć. Berlinowi udało się uniknąć kompromitacji w postaci niezakwalifikowania się do fazy play-off po raz pierwszy w 35-letniej historii klubu. Jednak zwycięstwa odniesiono głównie nad drużynami z dolnej połowy tabeli. W meczu z Ulm, drużyną, która zajęła drugie miejsce w rundzie głównej, atak Alby znów zawiódł.
Sytuacja poprawiła się dopiero w środę, kiedy drużyna Badenii-Wirtembergii znacznie zwolniła w czwartej kwarcie i uzyskała 21-punktową przewagę. Berlinowi udało się rozpocząć serię i tymczasowo zmniejszyć stratę do siedmiu punktów. Jednak dwa nerwowe strzały z dystansu autorstwa Philippa Herkenhoffa z Ulm zniweczyły wszelkie nadzieje na powrót do gry. »To jest w tej chwili różnica. „Widać, że są bardzo silni psychicznie i pewni siebie, podczas gdy nasi zawodnicy wciąż myślą o licznych porażkach w tym sezonie” – wyjaśnił dyrektor sportowy klubu Alba, Himar Ojeda.
Liga Mistrzów zamiast EuroligiJak powiedział Hiszpan, liczne porażki w Bundeslidze i w meczach z najlepszymi drużynami Europy w Eurolidze sprawiły, że berlińczykom po prostu zabrakło pewności siebie w tym sezonie. „Budowanie tej siły mentalnej nie jest łatwe, zwłaszcza gdy masz wielu młodych graczy”. Dyrektor sportowy mógł więc również wyjaśnić, dlaczego Alba po raz pierwszy od 24 lat w przyszłym sezonie nie wystąpi w Eurolidze ani w Europucharze, lecz w Lidze Mistrzów, gdzie najprawdopodobniej znajdziemy się w drugiej lidze europejskiej koszykówki. Kolejna rzecz, która będzie inna w przyszłości.
Jednak argument, że wciąż mamy młody, rozwijający się zespół, któremu trzeba pozwolić na przeżywanie okresów słabości, jest w pewnym sensie nieprawdziwy. Dwunastu berlińczyków, którzy pojawili się na boisku w drugim meczu, miało średnio 27,1 lat. Dla porównania, przeciwnik był o ponad trzy lata młodszy (23,8). Również tutaj Ulm wyprzedziło jedenastokrotnego mistrza. W Albie zabrakło 22-letniego Gabriele Procidy i Matteo Spagnolo. Jednak bez wsparcia Euroligi trudno będzie zatrzymać te dwa włoskie talenty w przyszłym sezonie.
Kibice Berlina czerpali więc nadzieję przede wszystkim z wydarzenia, które miało miejsce w przerwie meczu. W przerwie kibicowano drużynie Albatrosses U16, która w zeszły weekend zdobyła mistrzostwo Niemiec juniorów po sezonie bez porażek. Przynajmniej jeśli chodzi o dobry rozwój młodzieży , Alba pozostaje Albą.
»nd.Genossenschaft« należy do czytelników i autorów. To oni, dzięki swojemu wkładowi, sprawiają, że nasze dziennikarstwo jest dostępne dla każdego: nie wspiera nas żadna korporacja medialna, wielki reklamodawca ani miliarder.
Dzięki Twojemu wsparciu możemy nadal:
→ niezależne i krytyczne raportowanie → zajmowanie się pomijanymi tematami → dawanie przestrzeni głosom marginalizowanym → przeciwdziałanie dezinformacji
→ promuj debaty lewicowe
nd-aktuell