Śmiejąc się w niebo – zmarły psycholog sportowy Jörg Wetzel pozostawia po sobie wielkie dziedzictwo


Renate Geisseler / Strzelanina szwajcarska
W piątek w pobliżu Kerzers odbyła się msza żałobna, podczas której uczczono człowieka, który ukształtował szwajcarski sport jak mało kto, mimo że często pracował w tle. Jörg Wetzel – który zmarł zaledwie dwa tygodnie temu podczas joggingu w wieku 56 lat – zyskał sławę jako czołowy psycholog sportowy. W tej roli wspierał szwajcarską delegację na dziesięciu kolejnych igrzyskach olimpijskich od 2006 do 2024 r.
NZZ.ch wymaga JavaScript do ważnych funkcji. Twoja przeglądarka lub blokada reklam obecnie to uniemożliwia.
Proszę zmienić ustawienia.
Przed jego przybyciem niewiele uwagi poświęcano wytrzymałości psychicznej w szwajcarskim sporcie. Pod tym względem Szwajcaria wydawała się pozostawać daleko w tyle za innymi krajami, takimi jak USA. Wetzel odpowiedział na to i uczynił społecznie akceptowalnym, aby sportowcy otwierali się dla dobra swojego rozwoju osobistego, zagłębiali się w swoje mocne i słabe strony oraz dzielili się swoimi doświadczeniami z innymi. Chociaż jego wpływ jest trudny do zmierzenia, jest to śmiała teza: bez Wetzela Szwajcaria miałaby mniej medali.
Uderzające jest, jak wiele osiągnął w ramach związku sportów strzeleckich. Jego sportowcy przez długi czas byli obciążeni reputacją nieudaczników i przegranych, co wywołało nawet krytykę ze strony Rady Federalnej podczas Igrzysk Olimpijskich 2012 w Londynie. Dzięki pomocy Wetzela nastąpiła częściowa zmiana. Położył on duży nacisk na wzmocnienie ducha zespołowego w sportach indywidualnych; nagle strzelcy mogli się razem śmiać, razem piekli brioszki, a napięcia zostały złagodzone. W 2021 roku w Tokio Nina Christen najpierw zdobyła brąz, a potem złoto.
Między wygranymi medalami popadła w psychiczny dołek. Wydawało się, że nie jest już gotowa na ostatnią konkurencję, w której była uważana za faworytkę. Wetzel, rozbawiony, sprowokował ją, mówiąc, że może oddać karabin i zniknąć tylnymi drzwiami autobusu; upewni się, że zdąży na następny samolot powrotny do domu. Christen roześmiała się i powiedziała: „Jesteś wilkiem, będę strzelać, będę myśleć”. Brązowy medal został zamknięty w sejfie – a Christen została pierwszą szwajcarską mistrzynią olimpijską w strzelectwie.
W 2024 roku w Paryżu, Chiara Leone zdobyła kolejny złoty medal w strzelaniu. Tym razem zdobyła go Chiara Leone. Wetzel powiedział, że została mistrzynią olimpijską, ponieważ wypracowała sobie zdrowy dystans do celu. Zachęcał Leone, aby zwalczała tremę humorem, aby nie traktowała siebie i konkurencji zbyt poważnie na możliwie największej scenie.
Daniel Burger przyprowadził kiedyś Wetzel do Shooting Sports Association i stał się bliskim powiernikiem. Podczas zawodów na całym świecie wspólnie doświadczyli niesamowitych rzeczy. Kiedyś spotkali judokę o wzroście 2,30 metra i powiedzieli, że poczuli się jak bohaterowie powieści „Podróże Guliwera” – i czerpali z tego energię. Podchodzili do Tokyo Pandemic Games tak, jakby zapuszczali się na stację kosmiczną w kosmosie; sportowcy otrzymali pasujące zegarki. Wrócili z drogocennymi metalami. W swojej mowie pochwalnej Burger nazwał Wetzel swoim „kolegą astronautą”.
Ze szwajcarskiej perspektywy Igrzyska w tokijskiej bańce koronawirusowej były wyjątkowo pozytywne, a późniejsza wyprawa olimpijska do Pekinu, podczas której sportowcy musieli zmierzyć się z jeszcze większymi ograniczeniami, stała się najbardziej udanymi Zimowymi Igrzyskami w historii.
Wetzel potrafił wczuć się w sytuację strzelców. Wcześniej brał udział w pięcioboju wojskowym, był wielokrotnym mistrzem Szwajcarii, a strzelectwo było częścią tego sportu. A ponieważ pochodził z tej niszy, wydawał się mieć szczególne wyczucie i motywację do sportowców, którzy rzadko znajdują się w centrum uwagi. Być może nie jest przypadkiem, że sportowcy z tej kategorii odnieśli ostatnio sukces na igrzyskach olimpijskich.
Jako sportowiec Wetzel mógł być ekstremalnym, ambitnym człowiekiem, typem grenadiera. Ale nie miał wiary w sztywny musztrę wojskową. Zamiast tego przyjął stanowisko, że tam, gdzie panuje przeregulowana, ujednolicona kultura, lekkość staje się trudna. Kładł nacisk na subtelność i był także myślicielem lateralnym. Oczywiście, czasami wywoływał kontrowersje; kiedy radził sportowcom, aby byli świadomi siebie, ale nie oszczędzał siebie, pomimo problemów zdrowotnych.
Swiss Olympic miał również Wetzel pod ręką jako psychologa ratunkowego, którego wsparcie byłoby potrzebne w przypadku zdarzenia zagrażającego życiu, takiego jak trzęsienie ziemi. Chociaż to się nigdy nie zdarzyło, Wetzel musiał rozwiązywać trudne zadania. Na przykład w 2010 r. w Whistler, gdy gruziński saneczkarz zginął podczas treningu, szwajcarscy saneczkarze musieli pokonać jeszcze więcej wyzwań na tym szybkim torze.
Wetzel pracował ze sportowcami nad nastawieniem, każąc im prowadzić długoterminowe pamiętniki. Skupiał się również na poczuciu własnej wartości i projektowaniu siły. Pomógł drużynie curlingowej, której wszyscy członkowie mieli nadwagę, zrzucić łącznie 80 kilogramów. „Musisz przejść przez emocjonalne piekło, aby dotrzeć do nieba” – powiedział kiedyś.
Wetzel był przekonany, że siła psychiczna musi być budowana jak mięsień. Przekształcał negatywne myśli w pozytywne, a nawet zachowywał się jak szczęśliwy niedźwiedź. Z biegiem lat odchodził od tradycyjnych metod podręcznikowych, takich jak wizualizacje, i pracował bardziej z tak zwanymi podejściami hipnosystemowymi, które odnoszą się do podświadomości. Dążył do stanów przepływu, ponieważ według Wetzela ideałem jest tak naprawdę, gdy sportowiec w ogóle nie myśli.
Ale musisz też nauczyć się skupiać na czymś konkretnym, aby odzyskać opanowanie podczas zawodów. W „NZZ am Sonntag” opisał kiedyś ćwiczenie uważności za pomocą miniatury : „Patrzysz na to, dotykasz tego, zauważasz, jak się to czuje. Czujesz jakieś wybrzuszenia czy nie? Jeśli mój kciuk jest dla mnie wyzwalaczem spokoju i pogody ducha, to powinienem go używać”.
Alessandro Della Valle / Keystone
Lubił konfrontować sportowców z ich przeszłością i lękami. Podobnie jak w przypadku boksera Arnolda Gjergjaja, cierpiał na ataki paniki. Kiedy postrzegał sytuację jako stresującą, nerwowość blokowała go i wykazywał dziwne wzorce zachowań. To doprowadziło go do tego, że stanął obok siebie w ważnej walce. Wetzel odkrył, że Gjergjaj, który dorastał w czasie wojny w Kosowie, mógł jeszcze nie przepracować traumy. Zalecił Gjergjajowi, aby rozwinął dumę z tego, jak on i jego rodzina przezwyciężyli swój los. Później powiedziano, że to uczyniło boksera bardziej odpornym.
Wetzel trenował również czołowych zapaśników i powiedział o nich w „Berner Zeitung”: „Podobnie jak inni sportowcy, są niepewni siebie; obraz, jaki prezentują światu zewnętrznemu, nie odpowiada ich wewnętrznemu ja. Wielu zapaśników reaguje wrażliwie w sytuacjach stresowych – nawet jeśli nie chcą się do tego przyznać”. To nie był przypadek, Wetzel doradził Curdinowi Orlikowi , gdy został pierwszym „złym facetem”, który dokonał coming outu jako gej w 2020 roku.
Pomimo sukcesów Wetzel musiał walczyć o uznanie. Kiedy organizacja sportowa obcięła budżet, chętnie obcinała wydatki na trening mentalny. Początkowo spotykał się ze sceptycyzmem w głównych sportach drużynowych, na przykład gdy przedstawił się SC Bern. Albo gdy próbował przekonać czasami małomównego trenera YB Vladimira Petkovica.
Niemniej jednak, z poszczególnymi przedstawicielami tych drużyn, takimi jak bramkarz SCB Marco Bührer, rozwinęły się długoterminowe i pełne zaufania partnerstwa. Jako młody bramkarz podjął się ogromnego wyzwania, zastępując legendarnego Renato Tosio w klubie uważanym za zbiornik rekinów. Bührer ostatecznie świętował cztery tytuły mistrza Szwajcarii z SCB; był uosobieniem konsekwencji.
Bührer mówi: „Presja może być paraliżująca. Ale Jörgowi udało się sprawić, że pokochałem ekstremalne sytuacje”. Bührer mówi o „kontroli umysłu” i relaksujących ćwiczeniach oddechowych, które wykonał w trakcie gorączkowego meczu.
Jednym z najważniejszych zwolenników Wetzel był Ralph Stöckli, szef Szwajcarskich Misji Olimpijskich. Widział już psychologa jako curlera, nawet podczas jego najcięższej porażki w półfinale olimpijskim w 2010 r. Stöckli mówi: „Świat naszej drużyny się zawalił. Jörg upewnił się, że nie zamknęliśmy się w sobie i przywrócił nam radość. Dwa dni później zdobyliśmy brąz”.
Szwajcarska delegacja olimpijska bez Jörga Wetzela, czy to w ogóle możliwe? Stöckli mówi: „Jakiś czas temu postanowił, że nie będzie go w 2026 roku. Ale to było typowe dla Jörga: starannie przygotował dobrego następcę”.
nzz.ch