Stany Zjednoczone zamierzają rozpocząć przerażający eksperyment masowej bezpaństwowości

Załóżmy, że dziecko urodziło się w tym roku w El Paso w Teksasie. Jej rodzice są nielegalni, ale od dawna osiedleni, pracują odpowiednio w budownictwie i opiece nad dziećmi. Mieszkają w Stanach Zjednoczonych od ponad dekady, płacą podatki, wychowali dzieci, uczęszczają do kościoła i pracują jako wolontariusze w szkole podstawowej. Ich córka przychodzi wczesnym rankiem we wtorek, ważąca 6 funtów i zdrowa, z już wybranym imieniem. Pielęgniarka składa rodzinie gratulacje i wręcza pakiet administracyjny. Ale kiedy jej matka wraca dwa dni później, aby dokończyć papierkową robotę związaną z jej aktem urodzenia, urzędniczka szpitalna milknie. „Ten plik jest wstrzymany” — mówi. „Został oznaczony”. Bez dodatkowych wyjaśnień. Bez wskazówek, co będzie dalej.
Tydzień później przychodzi list — nie z Departamentu Zdrowia i Opieki Społecznej, ale z Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego. Informuje rodziców, że dokumentacja ich córki jest poddawana przeglądowi federalnemu w oczekiwaniu na ustalenie jurysdykcji. W liście radzą im, aby nie składali dalszych wniosków, dopóki nie otrzymają wyjaśnień. Do takich wyjaśnień nigdy nie dochodzi. Po kilku tygodniach i kilku telefonach, z których każdy kończy się zamieszaniem lub milczeniem, rodzice przestają pytać. Boją się zwrócić na siebie uwagę. Martwią się, że dalsze naciskanie może doprowadzić do ich własnego zatrzymania. I tak ich córka, urodzona na ziemi USA, zaczyna swoje życie jako ktoś, kogo rząd nie wymieni z imienia, nie będzie liczył i nie uzna.
Ten scenariusz do niedawna mógł wydawać się dystopijną projekcją. Ale po decyzji Sądu Najwyższego USA w sprawie Trump v. CASA w piątek nie jest już hipotetyczny. Jest nieuchronny.
W orzeczeniu 6–3 na podstawie ideologii sąd orzekł, że sędziowie federalni nie mają już uprawnień do wydawania nakazów krajowych, niezbędnego narzędzia do wstrzymywania dekretów wykonawczych w całym kraju, gdy ich legalność jest kwestionowana. Sprawa dotyczyła dekretu wykonawczego 14160, podpisanego przez prezydenta Donalda Trumpa w styczniu, który nakazuje agencjom federalnym zaprzestanie uznawania obywatelstwa USA dzieci urodzonych przez rodziców nieposiadających dokumentów lub o tymczasowym statusie. Orzeczenie nie oceniało zgodności tego dekretu wykonawczego z konstytucją. Zamiast tego ograniczyło to, kto może być przed nim chroniony. Zgodnie z nową logiką sądu, tylko osoby, które bezpośrednio pozywają rząd, mogą być chronione przed polityką, niezależnie od tego, jak daleko idące lub niezgodne z konstytucją mogą być jej skutki.
Większość opinii sądu, której autorką była sędzia Amy Coney Barrett, orzekła, że sądy federalne nie mają już uprawnień do wydawania tego, co czasami nazywa się uniwersalnymi lub ogólnokrajowymi nakazami sądowymi — nakazami sądowymi blokującymi egzekwowanie federalnej polityki wobec kogokolwiek, nie tylko wobec powodów w sprawie. Większość oparła swoje rozumowanie na Judiciary Act z 1789 r., twierdząc, że sędziowie federalni mogą przyznawać jedynie takie środki zaradcze, które były uznawane przez sądy angielskie pod koniec XVIII wieku. Ponieważ sądy te nie wydawały nakazów krajowych, sąd stwierdził, że współcześni sędziowie również nie mogą.
Zgodnie z nowym standardem ustalonym przez Trump v. CASA , nawet jeśli sąd uzna politykę federalną za niezgodną z konstytucją, orzeczenie to dotyczy tylko osób, które wniosły pozew (i ewentualnie innych potencjalnych członków grupy w pozwie zbiorowym). Nie oferuje ono żadnej ulgi nikomu innemu — ani ich sąsiadom, ani osobom w podobnych okolicznościach, ani dzieciom urodzonym w tym samym tygodniu w tym samym stanie. W przypadku rodzin bez pomocy prawnej, bez legitymacji lub bez czasu na pozew ochrona konstytucyjna może istnieć w teorii, ale znika w praktyce. Rząd może teraz stosować politykę wobec niektórych osób, podczas gdy nie może jej stosować wobec innych, nie ze względu na legalność, ale ze względu na to, kto wystarczająco szybko trafił do sądu.
W rezultacie rozporządzenie wykonawcze 14160 ma teraz wejść w życie w 28 stanach w ciągu 30 dni. Dzieci, których dotyczy, mogą urodzić się w ciszy, a ich tożsamość może zostać uwięziona w papierkowym czyśćcu. Sędzia Sonia Sotomayor, w miażdżącym sprzeciwie odczytanym na głos z ławy sędziowskiej, nazwała decyzję „parodią praworządności”. Sędzia Ketanji Brown Jackson poszedł dalej, ostrzegając, że orzeczenie sądu daje prezydentowi „zielone światło, aby czasami sprawować niekontrolowaną, arbitralną władzę, którą Ojcowie Założyciele stworzyli w celu wyeliminowania”. Ale szkody już się ujawniają. Bez tarczy nakazów krajowych droga dla agencji federalnych jest teraz otwarta, aby selektywnie egzekwować rozporządzenie wykonawcze, odmawiając dokumentacji noworodkom w niektórych stanach, a uznając ją w innych, opierając się nie na zasadach konstytucyjnych, ale na geografii.
Czternasta poprawka obiecuje, że wszystkie osoby urodzone lub naturalizowane w Stanach Zjednoczonych i podlegające ich jurysdykcji są obywatelami. Zasada ta została przetestowana i potwierdzona w sprawie Stany Zjednoczone przeciwko Wong Kim Ark w 1898 r. , kiedy sąd orzekł, że dziecko urodzone w San Francisco przez chińskich rodziców, z których żadne nie było obywatelem USA, jest rzeczywiście obywatelem Stanów Zjednoczonych. Ta poprzednia zasada pozostaje nienaruszona od ponad wieku. Jednak EO 14160 nie dąży do jej uchylenia przez sądy. Dąży do jej unieważnienia w praktyce. Zamiast stawić czoła Wong Kim Ark , rozporządzenie całkowicie pomija kwestię prawną, działając według uznania agencji. Nakazuje pracownikom federalnym opóźniać, odmawiać lub po cichu odmawiać przetwarzania dokumentów, które przekształcają prawa konstytucyjne w rzeczywistość obywatelską: aktów urodzenia, numerów ubezpieczenia społecznego i paszportów.
Nie będzie żadnego ogłoszenia. Żadnego formalnego oświadczenia, że noworodek został wykluczony z obietnicy obywatelstwa. Zamiast tego będą opóźnienia. Cisza. Akt urodzenia, który nigdy nie zostanie wydany. Wniosek o paszport, który zniknie w trakcie przeglądu administracyjnego. Numer ubezpieczenia społecznego, który nigdy nie zostanie przydzielony, przez co dziecko nie będzie miało prawa do Medicaid, publicznego przedszkola ani programów takich jak Head Start. Rodzina będzie czekać. Będą wykonywać telefony, wysyłać e-maile z przypomnieniem, a może nawet odwiedzać lokalne biuro. W końcu przestaną próbować. W niektórych stanach — tych, które wcześnie zakwestionują rozporządzenie wykonawcze — nakazy sądowe mogą zablokować jego egzekwowanie, zachowując prawo do dokumentacji. Ale w innych nie ma takiej ochrony. I tak krajobraz się rozpadnie. Dwoje dzieci urodzonych tego samego ranka w różnych stanach może otrzymać zupełnie inne traktowanie prawne. Jedno dziecko, urodzone w Kalifornii, będzie dorastać z dostępem do opieki zdrowotnej, szkoły i identyfikacji. Inne, urodzone w Georgii, Indianie lub Arizonie, rozpocznie życie bez żadnego z tych narzędzi — nie z powodu czegoś, co zrobiło, ale z powodu miejsca, w którym urodziła się jego matka.
A dla drugiego dziecka konsekwencje nie będą tylko opóźnionymi papierami czy biurokratycznymi kłopotami. Będą one definiujące życie.
Ona pójdzie do szkoły późno lub wcale, ponieważ jej rodzice nie mogą udowodnić jej wieku ani miejsca zamieszkania. Jeśli zostanie zapisana, może zostać usunięta z programów wymagających federalnej weryfikacji. Nie będzie kwalifikować się do posiłków szkolnych, Medicaid ani zasiłków dla niepełnosprawnych. Jej rodzina może unikać klinik i szpitali, bojąc się uwagi lub deportacji. Dorasta, słysząc „nie” na tuzin cichych sposobów: Nie, nie możemy cię zapisać. Nie, brakuje ci dokumentów. Nie, nie możemy zrobić wyjątku. Kiedy jej koledzy z klasy będą ubiegać się o prawo jazdy w wieku 16 lat, ona zostanie w domu. Kiedy będą pracować na pół etatu lub wypełniać FAFSA, będzie wiedziała, że nie warto próbować. Jeśli zajdzie w ciążę w wieku 20 lat, może nie być w stanie urodzić dziecka w szpitalu bez narażania się na narażenie. Jeśli złoży wniosek o mieszkanie lub kredyt, zostanie odrzucona z powodu braku prawnej tożsamości. Jeśli będzie próbowała wyjść za mąż, zarejestrować się do głosowania lub uzyskać dostęp do usług publicznych, zostanie poproszona o przedstawienie dokumentu, który nigdy nie został wydany. Jej wykluczenie nie będzie dramatyczne. To po prostu ukształtuje wszystko, co będzie jej wolno robić.
Bezpaństwowość nie jest abstrakcyjna. To stan, który dotyczy każdej części codziennego życia. Prawo międzynarodowe definiuje osobę bezpaństwową jako osobę „nieuznawaną za obywatela przez żadne państwo na mocy obowiązującego prawa”. Jednak ten język nie oddaje tego, co to doświadczenie tak naprawdę oznacza. Oznacza to brak możliwości zapisania dziecka do szkoły. Oznacza to odmowę rutynowego szczepienia, ponieważ nie masz wydanego przez państwo dowodu osobistego. Oznacza to odmowę przyjęcia na zajęcia pozalekcyjne, do biblioteki publicznej lub gabinetu lekarskiego. Oznacza to brak możliwości udowodnienia swojego wieku, aby uprawiać sporty młodzieżowe, brak możliwości zapisania się na kurs w college'u społecznościowym, brak możliwości zdania egzaminu na prawo jazdy. Oznacza to dorastanie ze świadomością, że systemy nie są stworzone dla ciebie. I że nikt nie przyjdzie, aby to naprawić.
Efekty nie są teoretyczne. W Myanmarze prawo z 1982 r. pozbawiło Rohingyów obywatelstwa i uniemożliwiło im dostęp do edukacji prawnej, posiadanie własności i udział w życiu publicznym. Ten system wykluczenia pomógł utorować drogę do represji wojskowych i ostatecznie masowych przesiedleń. W Republice Dominikany decyzja sądu z 2013 r. wstecznie odmówiła obywatelstwa dziesiątkom tysięcy dzieci urodzonych na Dominikanie pochodzenia haitańskiego. Dekadę później wiele z nich nadal żyje w zawieszeniu, nie mogąc legalnie chodzić do szkoły ani pracować. W Kuwejcie pokolenia rodzin Bidūn żyły bez obywatelstwa, pozbawione pracy w sektorze publicznym i edukacji. A w Libanie i Jordanii miliony Palestyńczyków urodzonych bez obywatelstwa pozostają w zawieszeniu prawnym, pozbawieni wszystkiego, od zatrudnienia po podstawową opiekę zdrowotną.
Każda z tych sytuacji zaczynała się w ten sam sposób. Cicho. Z formami, które nigdy nie nadeszły. Z politykami, które na nowo zdefiniowały uznanie, nie mówiąc o tym głośno. Bezpaństwowość nie zawsze się ogłasza. Wkrada się przez ciszę, zaprzeczenie i powolny rozpad systemów, które kiedyś ludzie zakładali, że będą ich chronić.
Ponad 4,4 miliona dzieci urodzonych w USA żyje w gospodarstwach domowych, w których przynajmniej jeden rodzic nie ma dokumentów. Większość nigdy nie mieszkała poza Stanami Zjednoczonymi. Wiele z nich nie kwalifikowałoby się do obywatelstwa w krajach pochodzenia ich rodzin. Są kulturowo i społecznie Amerykanami. Jednak w ramach tej polityki ich zdolność do udowodnienia tego została zagrożona.
Niektórzy mogą twierdzić, że Kongres może interweniować. Teoretycznie Kongres mógłby uchwalić ustawę w celu skodyfikowania obywatelstwa z urodzenia. Mógłby wyraźnie zablokować zarządzenia wykonawcze, takie jak EO 14160. Jednak w praktyce takie działanie jest mało prawdopodobne. Pozostawia to rządy stanowe i lokalne, organizacje praw obywatelskich i obrońców prawnych do odpowiedzi. Stany mogą uchwalać własne zasady gwarantujące dokumentację niezależnie od ingerencji federalnej. Władze lokalne mogą uruchamiać programy identyfikacji miejskiej, inwestować w pomoc prawną i odmawiać udostępniania danych agencjom federalnym. Prawnicy mogą dochodzić powództw zbiorowych. Obrońcy mogą mobilizować uwagę opinii publicznej. Działania te nie cofną decyzji Sądu Najwyższego, ale mogą zapewnić rzeczywistą ochronę rodzinom najbardziej narażonym na ryzyko.
To, co się dzieje, to nie tylko zmiana polityki. To fundamentalne pytanie o to, kim jesteśmy jako kraj. Czy nadal wierzymy, że urodzenie się na amerykańskiej ziemi zapewnia prawo do przynależności? Czy zaakceptujemy przyszłość, w której odpowiedź będzie zależeć od papierkowej roboty, polityki i bliskości władzy?
Dla dziecka urodzonego tego lata w Teksasie, którego rodzice nie otrzymują żadnych dokumentów, którego nazwisko nigdy nie pojawia się w żadnym systemie i które dorasta pytając, dlaczego nie może jeździć na wycieczki, ubiegać się o stypendia lub otworzyć konta bankowego, konsekwencje nie są teorią prawną. Są jej życiem. Są jej przyszłością. I ukształtują wszystko, co zrobi i wszystko, czego nie może zrobić.
