W sobotni wieczór byłem świadkiem aktu świętowania, którego ledwo mogłem sobie wyobrazić

Zapisz się na Slatest, aby codziennie otrzymywać na skrzynkę pocztową najbardziej wnikliwe analizy, krytykę i porady.
Sobotni wieczór w Beacon Theater w Nowym Jorku rozpoczął się jak każdy inny przystanek na trasie Ramy'ego Youssefa „Love Beam”: telefony zamknięte w woreczkach Yondr, fani drżący na siedzeniach i Ramy wygłaszający delikatne bluźnierstwa na temat miłości w świecie ogarniętym wojną. Jestem muzułmaninem urodzonym na Jersey, tak samo jak Youssef, i zostałem wciśnięty w rząd N obok ciotki, która wyglądała na gotową do wywrócenia oczami każdej haramowej puenty. Ale nawet ona chichotała; Youssef ma sposób na rozbrojenie każdej frakcji w pokoju — muzułmańskich ciotek, byłych katolickich cyników, nawet dziwnego kolesia od finansów — przełączając się od samokrytyki do nagłej, szczerej czułości tak szybko, że zapominasz, że kiedykolwiek byłeś sceptyczny. Następnie, pod koniec i tak już przesadnego występu, Youssef zatrzymał się i zapytał pokój, czy czegoś nie pominął.
Z antresoli dobiegł krzyk: „ Zohran! ” Youssef uśmiechnął się, zadrwił z niewidocznego zaczepiającego, że nie zauważył pół tuzina skinień głową, które już kiwnął, i w końcu machnął ręką w stronę kulis: „Podnieście ręce dla Zohrana Mamdaniego!”
Domniemany kandydat Demokratów na burmistrza Nowego Jorku wszedł na scenę wciąż pełen pewności siebie po swoim oszałamiającym zwycięstwie w prawyborach we wtorek wieczorem. W tym momencie zdałem sobie sprawę, że oglądam uścisk dłoni prawdopodobnie dwóch najbardziej wpływowych muzułmanów w Ameryce. Mamy scenę na Broadwayu, nie mniej! Przez tę krótką chwilę wszystko w holu — ozdobne figurki, aksamitne zasłony, legendy niezliczonych artystów, którzy tu występowali — nagle poczuło się, jakby należało do nas.
Światła na widowni zapaliły się, gdy 2800 osób wstało na niekończące się brawa. Mamdani chłonął moment, a następnie przypomniał wszystkim, że jego zwycięstwo nie odbyło się tylko w postępowych bastionach, ale także w okręgach, które w ostatnich wyborach opowiedziały się za Trumpem.
Youssef nie mógł się powstrzymać. Wypowiedział się na temat tajnych muzułmańskich zwolenników Trumpa na widowni, a Mamdani opowiedział o jemeńskim Nowojorczyku o imieniu Yahya, który wcześniej głosował na Trumpa, a potem zaczął go popierać. „Okrzyk dla Yahya!” powiedział Mamdani, wywołując gromki śmiech. Youssef namawiał go również, aby uważał na wyspy i powiedział „nie”, gdyby miał zostać na jedną z nich niewytłumaczalnie zaproszony, gdy wkracza do świata amerykańskiej polityki.
Mamdani zdołał uciszyć publiczność na kilka minut, które spędził rozmyślając o tym, jak niesamowicie było być wspieranym w mieście, w którym dorastał, i dziwił się, że to były te same sale, w których kiedyś widział Hakima i Cheba Khaleda , dwie ogromne północnoafrykańskie supergwiazdy. Teraz, jak nam powiedział, był przeszczęśliwy, że wrócił do „momentu, w którym czuje się, jakby mogło narodzić się nowe miasto”. Youssef przez cały wieczór rozsiewał odniesienia do Mamdaniego, w tym żarty o tym, że to zwycięstwo należy do wszystkich obecnych w pokoju. Sposób, w jaki Mamdani nawiązał kontakt z tysiącami osób, zdawał się to potwierdzać.
Ale Youssef nie skończył. Powiedział zebranym, że jego wiara w ludzkość opiera się na dwóch ostatnich nagłówkach: Zohran wygrywa prawybory, a Mahmoud Khalil wychodzi na wolność z aresztu ICE. A potem Youssef przywitał uśmiechniętego Khalila, unosząc pięść w powietrze, wychodzącego na powitanie od obu mężczyzn. Youssef wyciągnął swój własny telefon komórkowy, który wydawał się przemytem, aby zrobić zdjęcie, którego nikt inny nie mógł zrobić.
Khalil podziękował tłumowi, a następnie powiedział beznamiętnie, że Mamdani jest „człowiekiem tak zasadniczym, że ICE jeszcze go nie aresztowało — ale widać, że o tym myślą. Nadal szukają tego niejasnego prawa z lat 50. czy czegoś takiego”. Żart się udał. Youssef odciągnął siebie i Mamdaniego, drażniąc Khalila, aby kontynuował i zrobił pięć. „Gotuj!” — powiedział Youssef.
Gdzieś pośród ryków „Wolna Palestyna” wydawało się przez chwilę, że Nowy Jork już się zmienił. Ten okrzyk kosztował studentów dyplomy, a pracowników pracę. Słyszenie go odbijającego się w Beacon wydawało się sankcjonowanym buntem. Od kiedy pamiętam, wspieranie złej polityki, mówienie złych rzeczy lub noszenie złej odznaki mogło doprowadzić do utraty pracy przez muzułmańskich Amerykanów lub niesprawiedliwego ataku ze strony grup takich jak Canary Mission, które w dużej mierze przyczyniły się do kryminalizacji wszelkich uczuć empatycznych wobec Palestyńczyków. Trzech muzułmańskich Nowojorczyków — komik, kandydat i niedawno uwolniony więzień polityczny — stało pod rękę na środku sceny, podczas gdy teatr ryczał do ochrypnięcia. Ten obraz przetrwał tylko kilka minut, ale wydawał się historyczny.
Khalil, który został uwolniony zaledwie tydzień temu po 104 dniach w areszcie Immigration and Customs Enforcement, sprawił, że jego obecność na pokazie komediowym w teatrze wydawała się niemal nieharmonijna. Po tym, jak agenci ICE cofnęli mu status i pozasądowo przetransportowali do prywatnego ośrodka w wiejskiej Luizjanie, jego nazwisko stało się punktem zbornym dla ogólnokrajowych represji przeciwko protestom na terenie kampusu. Ale w międzyczasie przegapił również narodziny swojego pierwszego dziecka. Sędzia okręgowy USA Michael Farbiarz w końcu nakazał jego uwolnienie 20 czerwca, zauważając, że rząd „wyraźnie nie spełnił” nawet minimalnych standardów przetrzymywania go i nazywając sprawę „bardzo, bardzo niezwykłą”. Khalil wyszedł, przysięgając, że będzie walczył o każdego „ukaranego za wypowiedź polityczną”.
Tego wieczoru w teatrze Khalil zwrócił się do Mamdaniego i powiedział, że jest zaszczycony, że może dzielić z nim scenę, nazywając go swoim bratem. „Żyjemy w mieście, w którym mówienie o sprawiedliwości spotyka się z krytyką – w moim przypadku więzieniem” – powiedział, a jego głos załamał się z emocji. Z balkonu rozległ się okrzyk „Kochamy cię!”, a Beacon znów zagrzmiał. Khalil uspokoił się, a następnie obrócił. „Radość to opór” – powiedział. „Śmiech to opór”.
Te słowa poruszyły mnie wewnętrznie. Spojrzałem na ciotkę, która wyglądała, jakby w każdej chwili mogła się rozpłakać. Muzułmańska wesołość w Nowym Jorku i New Jersey jest zwykle tak trenowana, aby trzymać się z dala od ludzi. Jest po prostu zbyt wiele wspomnień o tajnych policyjnych infiltratorach i miejscach modlitwy i społecznościach zamykanych, gdy muzułmanie pojawiają się w wiadomościach. Jako rodzice, moja żona i ja nosimy wymuszone uśmiechy, aby nasze dzieci nie zostały dotknięte ciężarem, który towarzyszy każdemu klipowi wideo i nagłówkowi z Gazy. Khalil nazwał ten drobny, codzienny akt nieposłuszeństwa.
Youssef też to czuł. „To właśnie kocham w tym pokoju” – powiedział, zwracając się do tłumu. „Są tu muzułmanie, są tu nasi żydowscy przyjaciele, są tu Irańczycy, są Hindusi, są Pakistańczycy – jest Vinnie” – dodał, kiwając głową w stronę gościa, którego wcześniej wyśmiał. „To, że możemy się razem pośmiać i zobaczyć, jak wygląda miłość, kiedy jesteśmy w tym samym pokoju – to znaczy wszystko. Jestem taki dumny z tych dwojga”. Otworzył ramiona w stronę domu. „I kocham was wszystkich”.
Sytuacja Khalila jest również sytuacją Mamdaniego. Polityk trafił na pierwsze strony gazet na początku swojej kampanii, gdy skonfrontował się z byłym dyrektorem ICE Tomem Homanem w Albany w stanie Nowy Jork, rzucając mu wyzwanie, krzycząc „Ilu jeszcze Nowojorczyków [zatrzymasz] bez postawienia zarzutów?” i nazywając aresztowanie Khalila „rażącym atakiem na Pierwszą Poprawkę i oznaką postępującego autorytaryzmu pod rządami Trumpa”. Widząc, jak dwaj mężczyźni dzielą scenę, jeden niedawno wyzwolony, a drugi niedawno wschodzący, połączyły prawa człowieka imigrantów i Palestyńczyków oraz potencjał zmian politycznych w jednym, niezatartym obrazie.
Pośród całego tego świętowania tkwiła rzeczywistość, że Mamdani jeszcze nie wygrał wyborów do ratusza. Listopad zbliża się wielkimi krokami, a noże już są wyciągnięte. W ciągu 48 godzin od prawyborczego zwycięstwa Mamdaniego, Donald Trump skrytykował go w Truth Social jako „przyszłego komunistycznego burmistrza”, zaliczając go do „The Squad” i ostrzegając, że Nowy Jork jest „naprawdę PRZEKRĘCONY”. Wybitni prawicowi ustawodawcy rozpowszechniali rasistowską makietę sztucznej inteligencji Statuy Wolności w burce i puszczali w osłupienie fantazje na temat deportacji, przypominając muzułmanom, że jeszcze nie otrząsnęliśmy się z islamofobii po 11 września, a jednocześnie oskarżając muzułmańskiego Nowojorczyka o bycie za to odpowiedzialnym, świętując swoje zwycięstwo. Podczas gdy obecny burmistrz Eric Adams kandyduje jako niezależny, a były gubernator Nowego Jorku Andrew Cuomo rozważa to samo, Mamdani wciąż ma szansę wygrać tej jesieni.
Dowolna liczba konsultantów politycznych i doradców mogłaby powiedzieć faworytowi w butach Mamdaniego, aby grał bezpiecznie, unikał wszystkiego — lub kogokolwiek — co prawica może przedstawić jako radykalne. Zamiast tego Mamdani wszedł na scenę z mężczyzną, którego eksperci opozycji upierają się, że jest „sympatykiem terrorystów”. Zazwyczaj kandydaci słuchaliby swoich opiekunów i uważaliby ludzi takich jak Khalil za zbyt toksycznych politycznie, aby ich popierać. Tego właśnie się spodziewaliśmy. Przywódcy Narodowej Demokratycznej Partii, tacy jak Hakeem Jeffries, wydają się cenić ostrożność ponad wszystko. I dlatego ten gest wydawał się surrealistyczny i niewytłumaczalnie niemożliwy, i jak zwykle zapowiadał sejsmiczną zmianę w polityce. Mamdani nadal udowadnia, że wyborcy (i nie tylko Demokraci) wolą autentyczność od możliwości wyboru.
Przed występem słyszałem szepty, że Mamdani i Khalil mogą pojawić się tej nocy. Zachowywałem milczenie, obawiając się, że post w mediach społecznościowych może wywołać protesty lub coś gorszego. Nie miałem pojęcia, że Laura Loomer już ostrzegała, że „więzień ICE popierający HAMAS” i „komunista-dżihadysta” pojawią się na scenie tej nocy. Jeśli to coś znaczy, to nie miałem racji, że byłem tak niespokojny. Nawet przy alarmie Loomer, nie pojawił się żaden protestujący, nawet na zewnątrz. W środku dzieliliśmy 90-minutową kieszeń, w której muzułmańska radość nie potrzebowała wyłączeń ani ostrożnego omijania i wykrętów. To był po prostu wieczór w wyprzedanym Beacon, gdzie tłum złożony z fanów muzułmańskich, żydowskich, irańskich, arabskich oraz czarnoskórych i białych wiwatował na cześć trzech mężczyzn, którzy zostali oskarżeni o bycie niebezpiecznymi. Można było bezpiecznie krzyczeć „Wolna Palestyna!” i, po raz pierwszy, nikt nie został ukarany.
W drodze powrotnej, przez tunel Lincolna i z powrotem do New Jersey, moja żona i ja wciąż odtwarzaliśmy sobie tę noc. Żartowaliśmy, że obudzimy się przy jakimś nowym islamofobicznym tweecie i czar pryśnie (zawsze tak się dzieje). Sam Mamdani był szczery w kwestii gróźb przemocy kierowanych pod jego adresem, odkąd zyskał ogólnokrajową sławę. Mimo to Youssef, Mamdani i Khalil ustawili pokrętło głośności na 10, wiedząc, jaką reakcję może to wywołać następnego dnia. Postanowiłem uwierzyć, że żaden z nich nie zawracałby sobie głowy tym, żeby się tym przejmować.
Youssef przedstawił wieczór jako ćwiczenie w zbiorowym uzdrawianiu — eksperyment na temat tego, co się dzieje, gdy konfiskuje się telefony, wtrąca żarty o lęku i wojnie, a następnie rzuca się wyzwanie publiczności, by mimo wszystko wybrała nadzieję. Pod koniec wieczoru, gdy oklaski ucichły, można było niemal poczuć, jak obraz utrwala się w nowojorskiej pamięci politycznej. Sala pełna fanów ma teraz historię do opowiedzenia o tym wieczorze. Gdzieś pośród ryków, przez chwilę wydawało się możliwe, że sama radość może być najbezpieczniejszym schronieniem, jakie pozostało w amerykańskiej polityce.
Zanim zeszła ze sceny, Mamdani po raz ostatni chwyciła mikrofon i powiedziała: „Chciałabym po prostu powiedzieć: witaj w domu, Khalil”, który odpowiedział: „Nie mogę się doczekać, aż wychowam mojego syna w mieście, w którym będziesz burmistrzem”.
