Al Capone był bezwzględnym zabójcą – ale na lunch witał reporterów różowym fartuchem

Pewnego mroźnego popołudnia w styczniu 1927 roku grupa dziennikarzy zebrała się przed szanowanym domem na Prairie Avenue w centrum Chicago i, prawdopodobnie z pewną obawą, zapukała do drzwi. W budynku mieszkał niejaki Al „Scarface” Capone, który mając zaledwie 29 lat, stał na czele Southside Outfit, najbardziej bezwzględnego i potężnego gangu przestępczego w Ameryce za czasów prohibicji. Wrogowie Capone mieli nieszczęsny zwyczaj lądowania w szpitalu, kostnicy lub na dnie jeziora Michigan. Stać po jego złej stronie było rzeczywiście bardzo głupio. Ale Capone potrafił też rzucać wyzwanie oczekiwaniom, jak odkryłem podczas badań do mojej nowej książki Notorious: History's Villains and Why They Matter.
A gdy dziennikarze stali, tupiąc nogami w zimowym chłodzie, byli oszołomieni, gdy pojawił się przed nimi ubrany w kapcie i różowy fartuch, ściskając drewnianą łyżkę. Po zaproszeniu ich do środka, zostali zaprowadzeni do jadalni, gdzie przy wystawnym posiłku z wybornych win i makaronu, ugotowanym przez samego Capone, szef mafii sprawował władzę.
Capone uwielbiał dzielić się swoimi opiniami na tak różne tematy jak baseball, opera, los biednych i rola „właściwej historii” w szkołach publicznych. Brzmiąc jak polityk populistyczny, oświadczył, że nie jest żadnym złoczyńcą, ale zwykłym facetem, który dał społeczeństwu to, czego pragnęło w obliczu złego prawa.
Przede wszystkim podkreślił, że nie ma czasu na przemoc, z prostego powodu, że jest to złe dla biznesu. Kiedy dziennikarze wytoczyli się na ulicę kilka godzin później, Scarface przeobraził się niczym Kopciuszek w dowcipnego i kulturalnego współczesnego Robin Hooda. W późniejszym życiu Capone żałował, że zabiegał o względy prasy i popełnił fatalny błąd, zwracając na siebie uwagę, ale od tej dziwacznej konferencji prasowej w styczniu 1927 r. stał się z łatwością najsłynniejszym gangsterem na świecie.
Wszystko zaczęło się zupełnie inaczej. Alphonse Capone urodził się w Brooklynie 17 stycznia 1899 r. Był czwartym z dziewięciorga rodzeństwa, jego rodzice byli włoskimi imigrantami, którzy przybyli do USA, jak wielu innych, w poszukiwaniu lepszego życia. W domu w Salerno jego ojciec, Gabriele, był wytwórcą makaronu, ale mając rosnącą rodzinę na utrzymaniu, był zmuszony pracować na budowach w Nowym Jorku, zanim przekwalifikował się na fryzjera.
Włoscy migranci doświadczyli znacznych uprzedzeń w Ameryce na przełomie wieków i byli dyskryminowani na każdym poziomie. Możliwości awansu społecznego były nieliczne, a amerykański sen był tak daleko poza zasięgiem, jak tylko można sobie wyobrazić. Więc podczas gdy rodzice Capone'a pracowali, modlili się i mieli nadzieję na coś lepszego, szanse były przeciwko nim.
Z wyjątkiem najstarszego brata Vincenzo, który został policjantem, rodzeństwo Capone’a zeszło na drogę przestępczości. Zdeterminowany, by uchronić czwartego syna przed kłopotami, Gabriele chciał wkręcić nastolatka w biznes czyszczenia butów. Ale plan się nie powiódł, gdy młody chłopak odkrył, że na „ochronie” można zarobić więcej niż na czyszczeniu obuwia bogatych przechodniów.
Wkrótce znalazł się na radarze Johnny'ego Torrio, uznanego „ojca chrzestnego” z Brooklynu, który przyjął „biznesowe” podejście do przestępczości, co miało ogromny wpływ na jego młodego protegowanego. Po krótkim okresie pracy jako ochroniarz w klubie nocnym na Coney Island, gdzie w wyniku bójki z jednym z klientów otrzymał blizny na twarzy, które dały mu znienawidzony przydomek, Capone próbował wrócić na prostą. Podjął pracę jako nożownik do kartonów, pracując w magazynie opakowań, poznał i poślubił szanowaną Irlandkę o imieniu Mae, a ich jedyne dziecko, Sonny, urodziło się w 1918 roku. Ale próba Ala, aby zdobyć prawowitość, nie trwała długo. Wkrótce powrócił do kręgu Torrio.
W styczniu 1920 r. Stany Zjednoczone wprowadziły ustawę Volsteada, która uczyniła produkcję i sprzedaż alkoholu w kraju nielegalną. Torrio natychmiast zrozumiał, że Chicago jest idealnym miejscem do założenia biznesu przemytniczego i zaprosił Capone'a do miasta, aby dla niego pracował. Al szybko awansował na szczyt Outfit, a gdy Torrio wycofał się z operacji po nieudanej próbie zamachu przeprowadzonej przez rywalizujący gang w 1925 r., został „przewodniczącym zarządu”.
Bycie szefem gangu w latach 20. XX wieku w Chicago z pewnością wiązało się z pewnymi niebezpieczeństwami. Podczas gdy rywalizujące gangi toczyły przez dekadę walkę o kontrolę nad nielegalnym, ale dochodowym handlem alkoholem w mieście, zamordowano co najmniej 700 osób – większość z nich na usługach szefów gangów. Jako szef Outfit, Capone nakazał egzekucję dziesiątek rywali i sam stał się celem.
W jednym z incydentów flota samochodów podjechała pod restaurację na West 22nd Street, gdzie jadł lunch i opróżniła lokal z 1000 naboi. Capone przeżył tylko dlatego, że jego ochroniarz, Frank Rio, rzucił go na ziemię. Przy innej okazji rywalizujący gangster Joe Aiello wyznaczył nagrodę w wysokości 50 000 dolarów za głowę Capone'a, gdy płatni zabójcy, których wysłał, aby go zabić, niespodziewanie wylądowali w kostnicy.
W 1928 roku Capone był, jak to ujął jeden ze współczesnych, „najbardziej atakowanym człowiekiem w Ameryce”. Aby się chronić, zainstalował solidne stalowe okiennice w oknach swojego apartamentu hotelowego i jeździł specjalnie zaprojektowanym opancerzonym Cadillakiem z kuloodpornymi oknami o grubości 25 mm. Szyby były tak ciężkie, że do ich podnoszenia i opuszczania potrzebny był specjalny system wyciągarek.
Niewątpliwie jego przestępcze życie przyniosło mu również wiele korzyści ubocznych, a w momencie jego 30. urodzin przedsiębiorstwo Capone'a osiągało szacowane obroty rzędu 100 milionów dolarów rocznie (co odpowiada 1,3 miliarda dolarów w 2025 r.). Lista płac Capone'a była obszerna i chwalił się, że co najmniej 30 milionów dolarów z niej wydano na przekupywanie policjantów i urzędników miejskich. Nawet burmistrz miasta, Big Bill Thompson, był w jego kieszeni, a ponieważ on i wszyscy inni przymykali oczy na jego przestępczą działalność, dobre czasy trwały dalej.
Ogromne bogactwo Capone'a zapewniło mu najwspanialsze ubrania, diamentową biżuterię, towarzystwo sławnych muzyków jazzowych i luksusowe domy, ale przyniosło mu też coś jeszcze – amerykański sen, który był tak nieosiągalny dla jego rodziców. Podniósł się z niczego, by stać się kimś – a wraz z tym przyszła władza i szacunek. Capone był również człowiekiem rodzinnym. Rozpieszczał żonę i dziecko i zapewnił najlepsze wykształcenie, jakie można było kupić za pieniądze dla swojego młodszego rodzeństwa i różnych siostrzenic i siostrzeńców. Nigdy nie zapomniał, skąd pochodzi i odwdzięczał się społeczności.
Znany ze swojej hojności, potrafił przechylić szalę na swoją korzyść i był prawdziwym Świętym Mikołajem, jeśli chodzi o biednych i pozbawionych majątku mieszkańców Chicago. Po krachu na Wall Street w 1929 r. założył trzy jadłodajnie i stoisko, które rozdawało darmową kawę i pączki bezrobotnym. W Święto Dziękczynienia rozdawał darmowe indyki rodzinom, których nie było stać na kolację. Był również bardzo świadomy hipokryzji, mówiąc dziennikarzom: „Skorumpowani bankierzy, którzy biorą ciężko zarobione pieniądze ludzi za akcje, o których wiedzą, że są bezwartościowe, byliby o wiele lepszymi klientami zakładów karnych niż zwykły człowiek, który kradnie, aby jego żona i dzieci mogły żyć”.
Ale w miarę jak przemoc narastała, a Capone stawał się coraz bezczelniejszy, malejąca grupa szanowanych obywateli Chicago uznała, że już dość i utworzyła konsorcjum złożone z lokalnych biznesmenów i „nietykalnych” agentów federalnych, wśród których najbardziej znanym był biegły w PR-ze Eliot Ness.
Wszyscy byli zdeterminowani, by pokonać Capone. Jednak pomimo tego, co mogłeś wywnioskować z hitów filmowych, takich jak Nietykalni z 1987 r. z Kevinem Costnerem w roli Nessa i Robertem De Niro w roli Capone, to w rzeczywistości kobieta – Mabel Walker Willebrandt, pełniąca wówczas funkcję zastępcy prokuratora generalnego – wpadła na genialny pomysł ścigania Capone za niezapłacone podatki federalne.
Po masakrze w dniu świętego Walentego w lutym 1929 r., kiedy sześciu członków rywalizującego gangu North Side zostało zamordowanych z zimną krwią – najprawdopodobniej na rozkaz Capone’a – sieć zaczęła się zaciskać. Skazany za unikanie płacenia podatków w 1931 r., trafił do więzienia na 11 lat w 1933 r. Po uwięzieniu odkryto, że cierpi na kiłę, a jego zdrowie szybko się pogarszało.
W sierpniu 1934 r. nowa administracja Franklina D. Roosevelta wypowiedziała wojnę zorganizowanej przestępczości i w tym celu ogłosiła, że nowy zakład karny dla najgroźniejszych przestępców w kraju zostanie otwarty w Alcatraz u wybrzeży San Francisco. Chociaż Capone był wzorowym więźniem w poprzednich więzieniach, został tam wysłany jako więzień numer 85. Pomimo rygorów surowego reżimu i zamachów na jego życie ze strony współwięźniów, wykorzystał to najlepiej, jak potrafił.
Przeczytał poradnik Life Begins at Forty, nauczył się grać na banjo, a nawet został członkiem zespołu więziennego The Rock Islanders, który dawał koncerty dla współwięźniów. Jednak zdolności umysłowe Capone'a szybko się pogarszały i po wyjściu na wolność w listopadzie 1939 r. uznano, że jego wiek umysłowy wynosi 12 lat. Po przejściu na emeryturę na Florydzie spędził resztę życia na łowieniu ryb i zmarł w wieku zaledwie 48 lat 25 stycznia 1947 r., podczas gdy jego kochająca żona i pielęgniarka zajmowały się nim.
Al Capone był złożoną postacią. Kochany przez wielu, obawiany przez innych i znienawidzony przez tych, których życie zniszczył, z pewnością nie był bohaterem, ale nie był też złoczyńcą z komiksów.
Złożony produkt swojego środowiska i czasów, nadal kształtuje krajobraz kulturowy. Ale bardziej niż cokolwiek innego, przypomina nam, że American Dream zawsze miał swoją ciemną stronę – i że ci, którzy zabiegają o względy prasy, bardzo często mogą paść jej ofiarą.
- Książka Notorious: History's Villains and Why They Matter autorstwa Otto Englisha (Welbeck, 20 funtów) jest już dostępna
Daily Express