Nigel Farage stoi w obliczu tykającej bomby, która może eksplodować w twarz Reform UK jeszcze w tym roku

Zaznacz listopad w kalendarzu! To właśnie wtedy losy Reform UK – jakkolwiek niezwykłe by one nie były – mogą zacząć stopniowo się zmieniać. W tym miesiącu posłowie Partii Konserwatywnej w końcu będą mogli głosować nad przywództwem Kemi Badenoch, liderki Partii Konserwatywnej, która jest pod ostrzałem krytyki. Trzeba przyznać Badenoch, że stoi przed nią niewdzięczne i niemal niemożliwe do wykonania zadanie przewodzenia partii, która przez 14 lat ponosiła tak żałosne porażki.
Choć powiedziałem, że wyrzucenie jej byłoby dla konserwatystów koszmarem, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że przygotowuje ona miejsce dla kogoś innego, być może Roberta Jenricka. Nie znaczy to jednak, że Jenrick – po swojej damasceńskiej konwersji na jastrzębia imigracyjnego – z pewnością odwróci losy torysów o 180 stopni. Ale poważnie, czy może być gorzej? Dla lidera partii reformowanej Nigela Farage'a pytanie brzmi, czy jego partia może stracić przewagę w sondażach jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia.
Na pierwszy rzut oka sytuacja partii Reform poprawia się. Rupert Lowe odszedł, a James McMurdock odszedł, a mimo to partia idzie naprzód z coraz większym impetem. Najnowszy sondaż YouGov daje partii Reform 7 punktów przewagi (w porównaniu z 4), podczas gdy More In Common daje jej 6 punktów przewagi (w porównaniu z 7, ale wciąż z wyraźną przewagą).
W tym tygodniu Reform powitał kolejnego byłego posła Partii Konserwatywnej, Adama Hollowaya, który powiedział: „Kierownictwo Reform i wyborcy rozumieją skalę naszego narodowego zagrożenia i popierają partię, która poważnie podchodzi do jego rozwiązania”. Podczas gdy Farage musi pamiętać, że Reform stanie się wysypiskiem śmieci dla bezdomnych i zabłąkanych członków Partii Konserwatywnej, kolejna zmiana kursu przez torysów wzmacnia poczucie, że Reform to przyszłość, a torysi to przeszłość.
Jednak ryzyko dla Reform polega na tym, że wywiera to jeszcze większą presję na Badenoch, co sprawia, że w listopadzie niemal nieuniknione jest wysunięcie jej na stanowisko lidera. Jeśli Badenoch jest jednym z największych atutów Farage'a, jej odwołanie raczej nie znajdzie się na liście życzeń szefa Reform. Jednak pod koniec roku może jej już nie być.
Niepowodzenia Partii Pracy również były darem dla Farage'a, a powrót Jeremy'ego Corbyna może być wisienką na torcie, jeśli przyczyni się do dalszego podziału głosów na Partię Pracy. Ale posłowie Partii Pracy niewątpliwie są tego świadomi. Czy zatem Partia Pracy może liczyć na walkę o przywództwo? Obecnie Reforma korzysta z niepopularnego premiera, co wydaje się rozczarowaniem zarówno dla posłów szeregowych, jak i wyborców.
Czy Reform miałby tyle szczęścia, mając na przykład premiera Wesa Streetinga, gejowskiego bohatera klasy robotniczej, mężczyznę, który dorastał na osiedlu komunalnym i studiował w Cambridge, a później pokonał raka? Nieważne, sir Keir „syn narzędziowca” Starmer, Streeting ma swoją historię do opowiedzenia, a Jenrick z pewnością ma również szansę na odwrócenie losów torysów.
Ponieważ wybory odbędą się niemal na pewno nie wcześniej niż za cztery lata, Reform musi uważać, by nie osiągnąć szczytu zbyt wcześnie i nie może spocząć na laurach. Nie ma gwarancji, że Badenoch lub sir Keir zostaną w ogóle posłami do 2029 roku.
Gwiazda Reformy wydaje się nieubłaganie wschodzić, ale ryzyko czyha poza kontrolą partii, a jej osiągnięcia w samorządzie lokalnym będą poddawane niewiarygodnej analizie do czasu kolejnych wyborów. Uważajcie jednak na listopad, kiedy Badenoch stanie przed pierwszym poważnym wyzwaniem.
express.co.uk