Gabinet Boluarte CAE: Peru pogrążone w kryzysie politycznym i społecznym

Już chroniczna niestabilność polityczna Peru osiągnęła nowy rozdział wysokiego napięcia 16 maja 2025 r. wraz z rezygnacją ówczesnego premiera Gustavo Adrianzéna, co doprowadziło do upadku całego gabinetu. Wydarzenie to jeszcze bardziej pogrążyło rząd prezydent Diny Boluarte w kryzysie rządzenia, zaostrzonym przez szerzącą się niepewność obywateli, ciągłe oskarżenia o korupcję i rosnące niezadowolenie społeczne manifestowane na ulicach.
Rezygnacja Gustavo Adrianzéna nastąpiła zaledwie dzień przed debatą Kongresu Republiki nad wnioskiem o wotum nieufności wobec niego, głosowaniem, które miało być niekorzystne dla premiera. Presja parlamentarna w połączeniu z zarządzaniem naznaczonym silną krytyką sprawiły, że jego kadencja na stanowisku była nie do utrzymania. Wraz z jego odejściem, zgodnie z prawem peruwiańskim, wszyscy ministrowie zostali zmuszeni do rezygnacji.
Adrianzén znalazł się w centrum uwagi ze względu na poważny kryzys bezpieczeństwa nękający kraj, w tym niepokojący wzrost przestępczości zwykłej i zorganizowanej oraz powszechne przekonanie, że rząd nie jest w stanie sobie z tym problemem poradzić.
Chociaż administracja Adrianzéna była krytykowana, ostatecznym katalizatorem jego upadku było brutalne morderstwo trzynastu pracowników kopalni, rzekomo dokonane przez gangi powiązane z nielegalnym wydobyciem. To wydarzenie wstrząsnęło krajem i po raz kolejny obnażyło brak kontroli państwa nad rozległymi obszarami kraju. Sytuacja pogorszyła się, gdy wyszło na jaw, że Adrianzén publicznie zaprzeczył porwaniu tych pracowników na kilka dni przed znalezieniem ich ciał, co jeszcze bardziej podważyło jego wiarygodność.
W desperackiej próbie uniknięcia nagany i pozostania u władzy, w ostatniej chwili dokonano zmian ministerialnych w ministerstwach spraw wewnętrznych, gospodarki i transportu. Jednak ten manewr został uznany przez grupy parlamentarne za niewystarczający i zwykłą strategię opóźniającą, więc podtrzymali zamiar głosowania za odejściem Adrianzéna.
Po debaklu prezydent Dina Boluarte przystąpiła do mianowania swojego czwartego gabinetu w ciągu zaledwie dwóch lat urzędowania. Eduardo Arana, który pełnił funkcję ministra sprawiedliwości i jest uważany za bliską postać Boluarte, został mianowany nowym premierem.
Nominacja Arany i skład nowego zespołu ministerialnego nie obyły się bez kontrowersji. Większość ministrów, którzy zrezygnowali wraz z Adrianzénem, wielu z nich spotkało się z poważną krytyką swojej administracji, zostało przywróconych na stanowiska. Decyzja ta została zinterpretowana przez różne sektory jako znak „zmiany, aby nic się nie zmieniło” i brak chęci do podjęcia prawdziwej odnowy, która odpowiadałaby na żądania obywateli i parlamentarzystów. Sam Arana spotyka się z krytyką za rzekome bliskie powiązania z sędziami zamieszanymi w sieć korupcji sądowej i za usprawiedliwianie represji rządowych podczas protestów społecznych, w wyniku których zginęły dziesiątki osób.
* „Rezygnacja Adrinzéna doprowadziła do upadku całego gabinetu. Trzech ministrów mianowanych we wtorek musiało zrezygnować tego samego dnia, w którym złożyli przysięgę. Odzwierciedlenie chaotycznego rządu”.
Administracja Diny Boluarte stoi w obliczu skrajnej słabości. Jej poziom akceptacji społecznej jest historycznie niski, a niektóre sondaże wskazują na poparcie na poziomie zaledwie 2% lub nawet 0%. Ta ogromna dezaprobata przełożyła się na ciągłe protesty w całym kraju, w których obywatele wyrażają swoje niezadowolenie z niepewności, korupcji, postrzeganego autorytaryzmu i kryzysu gospodarczego.
Do tej sytuacji przyczynia się stopniowe dystansowanie się niektórych kluczowych sojuszników rządu w Kongresie, takich jak zwolennicy Fujimorii, którzy zaczynają obliczać polityczne koszty dalszego wspierania tak niepopularnego rządu przed wyborami powszechnymi zaplanowanymi na 2026 r.
Powtarzająca się niestabilność ministerialna w Peru, obecnie wyraźnie widoczna pod rządami Diny Boluarte, nie jest prostym wypadkiem politycznym, ale najbardziej widocznym symptomem systemowego kryzysu reprezentacji i legitymacji, który podważa fundamenty peruwiańskiego systemu politycznego. Chroniczna niezdolność do tworzenia stabilnych rządów przy minimalnym poparciu społecznym, spotęgowana głębokim rozdrobnieniem parlamentarnym i nieustającym potokiem oskarżeń o korupcję, które dotyczą wszystkich sfer władzy, wpędziła kraj w niebezpieczny cykl niemożności rządzenia. W tym zamieszaniu rozwiązania najbardziej palących problemów, z którymi borykają się obywatele, takich jak szerząca się niepewność i stagnacja gospodarcza, są systematycznie odkładane, co napędza błędne koło niezadowolenia i nieufności.
Ten polityczny paraliż i towarzyszący mu ostry kryzys legitymacji mogą torować drogę dla pojawienia się autorytarnych propozycji lub radykalnych populizmów. W scenariuszu, w którym obywatele postrzegają, że tradycyjne instytucje demokratyczne nie są w stanie zaoferować skutecznych rozwiązań, atrakcyjność przywódców, którzy obiecują porządek i stanowczą rękę, nawet kosztem podstawowych wolności, ma tendencję do wzrostu. Głęboka nieufność do władzy wykonawczej i Kongresu jest idealnym siedliskiem dla poszukiwań pozasystemowych alternatyw, co stanowi namacalne zagrożenie dla i tak kruchej demokracji Peru w perspektywie długoterminowej. Historia Ameryki Łacińskiej pełna jest przykładów, w których próżnia władzy i przedłużające się kryzysy legitymizacji ułatwiły powstanie reżimów, które pod obietnicą przywrócenia stabilności ostatecznie podważyły instytucje demokratyczne.
La Verdad Yucatán