Koniec rządowej tarczy. Rachunki poszybują. Wzrost nawet o 30 proc.


- Od lipca 2025 r. rządowy mechanizm ochronny, który od 2022 roku ograniczał wzrost rachunków za ogrzewanie i ciepłą wodę, przestał obowiązywać.
- Ponad połowa systemów ciepłowniczych w Polsce odnotuje wzrosty cen, a ich skala zależeć będzie od technologii, rodzaju paliwa i lokalizacji.
- W niektórych przypadkach wzrost może wynieść nawet 30%.
Od lipca 2025 r. rządowy mechanizm ochronny, który od 2022 roku ograniczał wzrost rachunków za ogrzewanie i ciepłą wodę, przestał obowiązywać. Oznacza to jedno – koniec z „zamrożonymi” cenami, które przez ostatnie sezony pozwalały wielu z nas oddychać spokojnie w sezonie grzewczym.
Jak przypomina Money.pl, dopłaty do ogrzewania ograniczały wzrost cen do maksymalnie 40% względem stawek z września 2022 r. Teraz jednak wracają pełne, taryfowe opłaty, zatwierdzone przez Urząd Regulacji Energetyki.
W skrócie: większe rachunki za ogrzewanie i ciepłą wodę. W niektórych przypadkach wzrost może wynieść nawet 30%.
Gdyby nie dopłaty, wzrosty zobaczylibyśmy już dwa lata temu – np. w sezonie 2022/2023. Dla wielu mieszkańców to jednak pierwszy raz, kiedy realnie poczują pełną stawkę. Jak podaje Money.pl za Izbą Ciepłownictwa, ponad połowa systemów ciepłowniczych w Polsce odnotuje wzrosty cen, a ich skala zależeć będzie od technologii, rodzaju paliwa i lokalizacji.
Gdzie będzie najdrożej?Najwięcej zapłacą ci, którzy korzystają z małych sieci ciepłowniczych zasilanych gazem, bo to właśnie gaz w ostatnich latach był najbardziej niestabilny cenowo. Ale nie tylko - mieszkańcy dużych miast, jak Warszawa, Poznań, Kraków czy Wrocław, również już otrzymują zawiadomienia o podwyżkach.
Podwyżki zaczną być odczuwalne jesienią. Spółdzielnie planują wysłać nowe rozliczenia i zaliczki między październikiem a listopadem 2025 r. Dla mieszkańców oznacza to, że już w nadchodzącym sezonie grzewczym warto przygotować się na wyższe rachunki, i to nawet wtedy, gdy nie zwiększymy zużycia.
portalsamorzadowy