Piłka nożna. Grosicki zagrał z Brazylią

Na Stadionie Śląskim w Chorzowie rozegrano pokazowy mecz piłkarski legend reprezentacji Polski i Brazylii. W spotkaniu, którego gwiazdą numer 1 był zdobywca Złotej Piłki z 2005 roku, były pomocnik FC Barcelony AC Milan Ronaldinho, zagrał też Kamil Grosicki z Pogoni.
Grosicki wyszedł na boisko w wyjściowym składzie Polaków. Mecz zakończył się remisem 2:2. Gole dla Brazylijczyków zdobywali Diego Souza i Andre Santos. Autorem obu trafień dla gospodarzy był Maciej Makuszewski. Spotkanie zakończyło się w regulaminowym czasie remisem 2:2, a w rzutach karnych 4:2 lepsi okazali się Polacy. Jedną z decydujących bramek w serii rzutów karnych zdobył kapitan Pogoni.
Stadion w Chorzowie wypełniło w sobotę ponad 54 tysiące kibiców. Na boisko w obu zespołach wybiegli piłkarze doskonale znani przez piłkarskich kibiców. Oprócz "Grosika" w Biało-Czerwonych barwach zagrali Jakub Błaszczykowski, Łukasz Piszczek, Michał Pazdan, Jakub Wawrzyniak czy Artur Boruc. Po stronie brazylijskiej główną gwiazdą był Poza nim w drużynie "Canarinhos" był wspomniany Ronaldinho, ale wystąpili też Helton, Maicon, czy wywodzący się z Brazylii były reprezentant Polski, Roger Guerreiro.
Spotkanie nie przypominało towarzyskiej potyczki. Prowadzone było w dobrym tempie, a Polacy już w I połowie stworzyli sobie kilka sytuacji bramkowych. Skuteczniejsi byli jednak Brazylijczycy. W 27. minucie Ronaldinho wyprowadził kontrę, Andre Santos dośrodkował na głowę Diego Souzy, który pokonał Artura Boruca. Canarinhos pokazywali coraz większą swobodę i finezję w grze. Technicznych zagrań i sytuacji pod obiema bramkami nie brakowało.
Biało-Czerwoni doczekali się wyrównania w 65. minucie, gdy akcję Pawła Brożka i Artura Jędrzejczyka skutecznie wykończył Makuszewski. To nie był koniec bramek. W 79. minucie Rafała Gikiewicza pokonał były zawodnik Arsenalu Andre Santos. Spotkanie zakończyło się remisem 2:2,po drugim golu Makuszewskiego. Oba zespoły po końcowym gwizdku przystąpiły jeszcze do serii rzutów karnych jeszcze konkurs rzutów karnych. W nich bezbłędni okazali się Polacy. Wspaniałym strzałem podcinką popisał się Grosicki, a dwa strzały Brazylijczyków obronił Gikiewicz. Wygraną 4-2 przypieczętował Kamil Wilczek. (woj)
𝐊𝐀𝐑𝐍𝐄 𝐃𝐋𝐀 𝐏𝐎𝐋𝐒𝐊𝐈 👊 Niespodziewanie mecz legend na Stadionie Śląskim zakończyła seria jedenastek... 𝐧𝐨 𝐢 𝐏𝐚𝐧𝐞𝐧𝐤𝐚 𝐰 𝐰𝐲𝐤𝐨𝐧𝐚𝐧𝐢𝐮 𝐆𝐫𝐨𝐬𝐢𝐤𝐚 🤌
📲 Skrót meczu 🇵🇱🆚🇧🇷 ▶️ https://t.co/7oVZDZBvuC pic.twitter.com/dLAU5lGBxb
— TVP SPORT (@sport_tvppl) June 22, 2025
***
Wcześniejsza informacja
Drużyna krajowych piłkarskich gwiazd, prowadzona przez byłego selekcjonera reprezentacji Polski Adama Nawałkę, zremisowała 2:2 (0:1) z ekipą Brazylijczyka Ronaldinho, mistrza świata z 2002 roku. Spotkanie zostało rozegrane na Superauto.pl Stadionie Śląskim w Chorzowie.
Bramki: 0:1 Diego Souza (27, głową), 1:1 Maciej Makuszewski (65), 1:2 Andre Santos (79), 2:2 Maciej Makuszewski (86).
Widzów: 54 589.
Kiedy organizatorzy imprezy zapewniali, że będą w stanie zapełnić trybuny chorzowskiej areny, wydawało się to mało prawdopodobne, a jednak się udało. Towarzyski mecz aktualnej reprezentacji Polski obejrzało tam 6 czerwca 36 tys. kibiców.
Tymczasem okazało się, że dawne piłkarskie gwiazdy przyciągnęły mnóstwo ludzi. Już dwie godziny przed rozpoczęciem spotkania ulice dojazdowe do stadionu był zupełnie zakorkowane. Problemy z przejazdem miały karetki pogotowia i auta policyjne. Na trybunach zajęte były nawet stanowiska zwykle przypisane dziennikarzom.
Przed rozpoczęciem gry brazylijski gwiazdor odebrał od prezydenta Chorzowa Szymona Michałka symboliczne klucze do miasta i koszulkę Ruchu ze swoim nazwiskiem.
W wyjściowym składzie gospodarzy znaleźli się m.in. bramkarz Artur Boruc, Kamil Glik, Łukasz Piszczek, Kamil Grosicki i kapitan Jakub Błaszczykowski.
Kapitanem Brazylijczyków był oczywiście grający z numerem 10 Ronaldinho. Wyszedł na boisko do prezentacji jako ostatni, powitany na stojąco przez widzów. Bardzo ciepło kibice przyjęli też ubranego w elegancki garnitur trenera Nawałkę i Błaszczykowskiego.
W ekipie przyjezdnych był pochodzący z Brazylii były reprezentant Polski Roger Guerreiro.
Mecz rozpoczął były sędzia międzynarodowy i prezes PZPN Michał Listkiewicz, a po 10 minutach zmieniła go Ewa Augustyn.
Tempo spotkania – z oczywistych powodów – nie było oszałamiające, ale piłkarze obu zespołów pokazali po kilka fajnych akcji. Dużo więcej pracy miał brazylijski bramkarz Helton, ale nie dał się pokonać. Za to w 27. minucie z bliska głową trafił Diego Souza.
W polskiej drużynie szczególnie aktywny na lewym skrzydle był Grosicki, który w spotkaniu z Mołdawią oficjalnie zakończył reprezentacyjną karierę. Zmiany było lotne, w zespole gości na murawie pojawił się m.in. syn Ronaldinho.
Kibice bawili się świetnie, kilka razy trybuny obiegła „meksykańska fala”.
Po zmianie stron znów groźniejsze były akcje biało-czerwonych. Maciej Makuszewski z daleka trafił w poprzeczkę, z bliska spudłował Sławomir Peszko. W 65. minucie Makuszewski już się nie pomylił i doprowadził do wyrównania, kończąc szybką, składną akcję.
Polacy mieli potem jeszcze kilka wyśmienitych okazji do objęcia prowadzenia, ale… gola zdobyli rywale. Andre Santos pokonał Rafała Gikiewicza, który w drugiej części spotkania zmienił Boruca.
Wyrównał Makuszewski. Początkowo jego trafienie nie zostało uznane z racji „spalonego”, ale po chwili sędzia wskazała na środek boiska pokazując z uśmiechem, że skorzystała z analizy wideo.
W doliczonym czasie gości jeszcze raz uratowała poprzeczka i skończyło się remisem 2:2. Po końcowym gwizdku rozegrano jeszcze konkurs rzutów karnych. Wygrali go Polacy 4-2.
Niespełna 45-letni Ronaldinho Gaucho zakończył karierę w 2018 roku. Był laureatem Złotej Piłki w 2005 roku (najlepszym zawodnikiem FIFA wybierano go w latach 2004-2005), a miało to miejsce podczas występów w Barcelonie, z którą triumfował w Lidze Mistrzów i dwukrotnie w hiszpańskiej ekstraklasie. Wcześniej grał m.in. w Paris Saint-Germain, a później - w Milanie. Jego ostatnim klubem było Fluminense - do jesieni 2015.
W reprezentacji Brazylii rozegrał 97 meczów i strzelił 33 bramki. W sobotę zszedł z boiska w 72. minucie.
Kurier Szczecinski