Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

Poland

Down Icon

Poznań miał swojego George'a Besta. "Wolę jednego pijanego Okońskiego niż was wszystkich"

Poznań miał swojego George'a Besta. "Wolę jednego pijanego Okońskiego niż was wszystkich"

Wybitnie utalentowany napastnik Lecha Poznań odchodzi z klubu, przenosi się do Legii Warszawa, strzela "Kolejorzowi" gola w finale Pucharu Polski, a po dwóch latach wraca na Bułgarską i... kibice o wszystkim zapominają. Nie od razu, ale jednak. Wielka rzecz, której mógł dokonać tylko wielki piłkarz. A takim był Mirosław Okoński, który dla Poznania jest tym, kim Diego Maradona był dla Argentyńczyków i kibiców Napoli. Półbogiem, bożyszczem, artystą, któremu wybaczyć można wszystko.

Przepił dwa miliony

"Większość kasy wydałem na alkohol, kobiety i samochody. Resztę po prostu zmarnowałem" — zwykł mawiać George'a Best. Słowa północnoirlandzkiego napastnika po małej korekcie można by spokojnie przypisać "Okoniowi". Legenda Lecha Poznań też trwoniła pieniądze, jednak piłkarza bardziej niż do motoryzacji ciągnęło do kasyna.

— Nie będę kłamał: kasyno wciągnęło mnie strasznie. A wiadomo, że jak się tam szło, to pojawiały się też drinki. Od kasyna byłem po prostu uzależniony. Na pewno odbijało się to na mojej formie. Pewnie gdybym trochę odpuścił te balety, to inaczej potoczyłaby się moja kariera — opowiadał w 2021 r. w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". Ile przegrał przez lata hazardowego nałogu? Biorąc pod uwagę, że Okoński przyznawał, że przepił dwa miliony dolarów, można zakładać, że była to astronomiczna kwota.

Mirosław Okoński
Mirosław Okoński (Foto: IMAGO/NEWSPIX.PL / newspix.pl)

Balety baletami, ale Mirosław Okoński — przynajmniej do pewnego momentu — grał jakby był z innej planety. Albo przynajmniej innego kontynentu, bo kibice mówili o nim "Brazylijczyk w polskiej skórze". I nic dziwnego, bo gdy pędził lewym skrzydłem, ośmieszał przeciwników, zakładał "siatki" i można było odnieść wrażenie, że swoje korki wysmarował przed meczem klejem. Popisowy numer poza boiskiem? "Gaszenie" podrzuconej w powietrze monety na bucie.

"Okoń może wracać do baru"

Na nocne wybryki Okońskiego oko przymykał nawet Kazimierz Górski, który trenował go w Legii. A imprezowiczów nie znosił. Po jednym z meczów, w którym "Okoń" wszedł z ławki rezerwowych, strzelił dwa gole i zapewnił Legii wygraną, Górski zarządził dodatkowy trening dla tzw. grupy imprezowej. "Okoń może wracać do baru" — rzucił krótko, zwalniając napastnika z zajęć.

"Trzy lokale były w Poznaniu i tam żeśmy chodzili. Mirek był do tańca i do różańca, nie tak jak teraz. I potrafił wypić! Potem przespał się i za godzinę mógł grać" — opowiadał w rozmowie z Weszło legendarny działacz Lecha Poznań Henryk "Luluś" Zakrzewicz.

W środowisku od lat krąży też anegdota związana z zarwaną nocną przez Okońskiego przed meczem Lecha Poznań z Pogonią Szczecin. Gwiazdę Lecha w pubie spotkał Leszek Jezierski, który prowadził wtedy "Portowców". Szkoleniowiec usłyszał od "Okonia", że ten imprezuje, bo jest kontuzjowany. Doświadczony trener wolał mieć pewność, że gwiazdor Lecha nie wyjdzie nazajutrz na boisko i postanowił wypić z piłkarzem kilka kolejek. Zeszło się do piątej rano.

— Żona po mnie przyjechała i wzięła do domu. Poszedłem spać, wstałem, ogoliłem się, pojechałem na mecz, a tam Jezierski mało co nie dostał zawału. "Okoń, ty grasz? Przecież mówiłeś, że masz kontuzję". "Już mi przeszła" — odpowiedziałem. Zaczął się śmiać, ale później już nie było mu do śmiechu. Wszedłem na boisko, strzeliłem dwie bramki — opowiadał Okoński. To po tamtym spotkaniu wściekły Jezierski miał wykrzyczeć swoim piłkarzom, że "woli jednego pijanego Okońskiego niż ich wszystkich".

Mirosław Okoński wyszedł na prostą

Mirosław Okoński poza Lechem Poznań i Legią Warszawa reprezentował też z sukcesami m.in. barwy HSV Hamburg (2. miejsce w plebiscycie na piłkarza roku Bundesligi w 1987 r., Puchar Niemiec) i AEK Ateny (mistrz Grecji). W reprezentacji Polski występował w latach 1977-1987. Zaliczył 29 spotkań, jednak nigdy nie odegrał w kadrze roli na miarę swojego talentu.

— W 1978 roku nie pojechałem [na mudial] ze względu na kontuzję. Nie mogłem mieć o to żalu do nikogo, do trenera Jacka Gmocha też. Ale gdy usłyszałem, że Piechniczek nie bierze mnie do Hiszpanii, to się załamałem. Powoływał mnie na wszystkie obozy, do Japonii, no wszędzie. Zresztą w 1986 roku było to samo — żalił się po latach w "Przeglądzie Sportowym".

Mirosław Okoński
Mirosław Okoński (Foto: Jakub Kaczmarczyk / newspix.pl)

W 2019 r. środowisko piłkarskie obiegła wiadomość o problemach zdrowotnych byłej gwiazdy Lecha Poznań — Okoński zachorował na marskość wątroby. Trzy operacje, restrykcyjna dieta i zmiana trybu życia pozwoliły wrócić mu do zdrowia. W trudnej sytuacji byłemu reprezentantowi Polski pomogli bliscy, którzy zorganizowali zrzutkę na drogie leczenie i kibice, którzy przyłączyli się do akcji.

W sobotę Mirosław Okoński może podziwiać, jak Lech sięgnie po mistrzostwo Polski. Mecz 34. kolejki piłkarskiej PKO BP Ekstraklasy Lech Poznań — Piast Gliwice rozegrany zostanie o godz. 17:30 (podobnie jak inne mecze). Kolejorz wyprzedza o jeden punkt częstochowski Raków, który u siebie gra z łódzkim Widzewem. Spotkanie przy ulicy Bułgarskiej w Poznaniu rozpocznie się o godzinie 17:30, a transmisja dostępna będzie w Canal+ 4K Ultra oraz w Multilidze+ na antenie Canal+ Sport.

przegladsportowy

przegladsportowy

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow