Został dyrektorem reprezentacji Polski i przerwał milczenie. Oto jego cel
44-letni Ignerski, wychowanek AZS Lublin (jego pierwszym trenerem był ojciec Edward, dwukrotny medalista mistrzostw Polski ze Startem Lublin), który większą część kariery spędził za granicą, m.in. w zespołach z Hiszpanii, Turcji, Rosji, Włoch i Francji, został dyrektorem reprezentacji Polski ds. rozwoju i wsparcia. Do jego obowiązków będzie należeć budowanie relacji personalnych i atmosfery w drużynie.
ME koszykarzy - Ignerski o swojej roli w kadrze: będę pracował i na boisku, i w szatni"Temat mojego zaangażowania w pracę dla reprezentacji przewijał się od jakiegoś czasu. Najpierw rozmawialiśmy o tym z dyrektorem sportowym kadry Łukaszem Koszarkiem. Gdy trener Igor Milicic wyraził duże zainteresowanie, wszystko zaczęło się dopełniać i... w końcu wracam do kadry. Bardzo się cieszę, że będę częścią tej układanki" - podkreślił.
Biało-czerwoni rozpoczną w lipcu przygotowania do mistrzostw Europy - w grupie zagrają w Katowicach m.in. z wicemistrzami olimpijskimi - Francuzami. To będą drugie ME organizowane w XXI wieku w Polsce, po Eurobaskecie 2009 (cały turniej).
"Nie ukrywam, że od zakończenia kariery zawsze śledziłem to, co dzieje się w koszykówce, ale najbardziej mecze kadry. Myślałem dużo o niej, a teraz będę mógł obrócić to w czyn. Rola pośrednika między sztabem a zespołem bardzo mi odpowiada. Będziemy współpracować na wielu płaszczyznach; będę uczestniczył w treningach, przekazywał swoją wiedzę i doświadczenie. Jednak najbardziej chciałbym się skupić na aspektach mentalnych i dobrej "chemii" w zespole" – zaznaczył.
Pierwszy raz Ignerski zakończył karierę w 2015 r., ale ciągnęło go do rywalizacji. Wrócił na parkiet w 2018 r. i jako zawodnik Anwilu Włocławek, wspólnie z trenerem Igorem Milicicem, zdobył rok później pierwszy w karierze złoty medal mistrzostw kraju, choć w decydujących meczach nie brał udziału z powodu urazu kolana. Wcześniej cieszył się z dwóch srebrnych medali - ze Śląskiem Wrocław (2004) i Anwilem (2006).
Ignerski będzie blisko współpracował z Koszarkiem, z którym zna się znakomicie z występów w reprezentacji.
"Z Łukaszem będziemy się troszkę uzupełniać. Być może on też nie będzie miał tyle czasu, jak do tej pory, by wykonywać pewne zadania. Bardziej będzie zajmował się sprawami technicznymi i organizacyjnymi, m.in. związanymi z naturalizacją zawodników, którzy mają wzmocnić kadrę w tegorocznych mistrzostwach i kolejnych turniejach. Do tego musi pełnić obowiązki prezesa Polskiej Ligi Koszykówki" - przypomniał.
Ignerski nie chce zdradzać warsztatu i wszystkich obszarów pracy na rzecz reprezentacji.
"Trudno mi mówić dokładnie o mojej roli. Zespół to żywy organizm i wiele się dzieje. Większość chłopaków zna się świetnie, jednak czasem rozmowa, uwaga czy poklepanie po plecach może wiele zmienić w mentalności zawodnika. To są detale, które nie powinny wychodzić poza zespół, poza szatnię. Tu przede wszystkim chodzi o relacje, stosunki międzyludzkie i podobne niuanse" – wskazał.
Absolwent uczelni Mississippi State w USA (2001-03) i najlepszy koszykarz finału Pucharu Polski (2005) pojawi się na zgrupowaniu kadry od pierwszego dnia, czyli 25 lipca i będzie z biało-czerwonym także przez całe mistrzostwa Europy.
"Będziemy z Łukaszem (Koszarkiem - PAP) na bieżąco uczestniczyć w życiu reprezentacji, czasami się wymieniać. Na zgrupowaniu pojawię się od pierwszego dnia, bo zależy mi, aby być z drużyną jak najwięcej. To ważne, bo nie chciałbym, żeby coś mi umknęło" – dodał.
Ignerski był uczestnikiem dwuletniego programu FIBA, aktywizującego byłych koszykarzy i koszykarki (z reprezentantów Polski brały w nim udział także Patrycja Gulak-Lipka i Katarzyna Dydek), przygotowującego do pracy w strukturach reprezentacji i związków sportowych. Te umiejętności chce teraz wykorzystać, ale przede wszystkim liczy na swoje doświadczenie.
"To na pewno był fajny program. Spotkałem ciekawych ludzi i powiem, że do dziś się wspieramy, utrzymujemy kontakty. W pracy z reprezentacja będę jednak działał w oparciu o swoje doświadczenie. Nie gram już w koszykówkę, nawet amatorsko. Tam gdzie mieszkam, nie za bardzo jest z kim. Rywalizacji na parkiecie brakuje mi jednak bardzo i może dzięki kadrze będę miał tego namiastkę” – powiedział.
Jako zawodnik uczestniczył w ME 2009 w Polsce i cztery lata później w Słowenii. W tych pierwszych został bohaterem meczu z Litwą we wrocławskiej Hali Stulecia, kiedy podopieczni izraelskiego trenera Mulego Katzurina pokonali faworyzowanych rywali w fazie grupowej 86:75. Ignerski na początku decydującej czwartej kwarty w 61 sekund trafił trzykrotnie za trzy punkty, co dało zespołowi wysokie prowadzenie 71:56.
"Mistrzostwa w Polsce to były chwile niespotykane. Nigdy i nigdzie wcześniej w żadnym zespole nie doświadczyłem tego, co wtedy. Nieopisany zaszczyt widzieć tylu szczęśliwych polskich kibiców. To zapamiętuje się na lata. Z sentymentem wracam do każdego spotkania, a szczególnie meczów we wrocławskiej Hali Ludowej. Wybiec na parkiet, usłyszeć hymn i zobaczyć biało-czerwone trybuny to jest wisienka na torcie dla każdego sportowca" – wspomniał.
Przyznał, że do tej pory wejście do wrocławskiej hali – zwanej obecnie Stulecia - wywołuje u niego specjalne emocje, podobne do tych z 2009 roku.
"Mecze we Wrocławiu, z tą publicznością, to była presja pomieszana z niesamowitą dawką adrenaliny i emocjami. Mnie to nie przytłaczało. Zawsze, gdy wchodzę do wrocławskiej hali, mam dreszcze. Pamiętam też super atmosferę z meczów w Śląsku Wrocław" – dodał.
Były kapitan reprezentacji przyznał, że cieszy go to, że kibice wrocławscy pamiętają go szczególnie z meczów mistrzostw Europy.
"Często bywam we Wrocławiu i za każdym razem, jak gdzieś spotykam kibiców, to wspominają tamten turniej, mecz z Litwą, mimo że grałem przecież w Śląsku i były sukcesy, m.in. występy w Eurolidze, medale mistrzostw Polski, Puchar Polski. O tym, jaka panowała wówczas atmosfera, co czułem, świadczy jedna niesamowita rzecz: tylko podczas tych mistrzostw - pierwszy i ostatni raz w życiu - łapały mnie skurcze przed meczami. Może to nadmiar adrenaliny? Oby takie mecze i z takim wynikiem i taka atmosfera przytrafiły się teraz naszej reprezentacji na turnieju w katowickim Spodku. Tego sobie i wszystkim kibicom koszykówki z całego serca życzę" - podsumował Ignerski.
Źródło informacji: Polska Agencja Prasowa
przegladsportowy