Medycyna 2035 wg NRL, MZ i krajowego konsultanta: czy polski system ochrony zdrowia dorośnie do wyzwań?

Za dziesięć lat pacjent w Polsce nie będzie chodził po omacku od lekarza do lekarza. Przynajmniej w optymistycznym scenariuszu. System ochrony zdrowia ma się w końcu stać logicznie uporządkowaną całością, w której każdy element – od opieki podstawowej po szpitalną – działa we współpracy, a nie w izolacji. Taki obraz wyłonił się z debaty z udziałem przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia, samorządów lekarskiego oraz pielęgniarskiego, która odbyła się w ramach kongresu poświęconego integracji POS i AOS.
Maciej Karaszewski, dyrektor Departamentu Lecznictwa w Ministerstwie Zdrowia, wyraził nadzieję, że w 2035 roku pacjent będzie funkcjonował w dobrze naoliwionej strukturze.
– Mamy świadomego pacjenta i jasne ścieżki, jak zarządzać swoim zdrowiem i chorobą – mówił.
W jego wizji mocny POZ pełni rolę pierwszego kontaktu i koordynatora, AOS przyjmuje pacjentów pierwszorazowych bez opóźnień i nie odsyła ich automatycznie do szpitali, a same szpitale skupiają się niemal wyłącznie na leczeniu stanów nagłych i przypadków wymagających wysokospecjalistycznej terapii. To właśnie nowy porządek, w którym szpital nie jest już miejscem "wszystkiego dla wszystkich", ma dać szansę na racjonalne zarządzanie zasobami w sytuacji rosnących potrzeb zdrowotnych starzejącego się społeczeństwa – snuł wizję Maciej Karaszewski.
Nie da się myśleć o przyszłości bez zwrócenia uwagi na demografię. Za dziesięć lat ponad 30 proc. populacji będzie miało więcej niż 65 lat. To oznacza nie tylko więcej chorych, ale też coraz więcej osób niesamodzielnych. Dlatego Karaszewski podkreślił konieczność rozbudowy opieki domowej i długoterminowej – z silną rolą pielęgniarek i opiekunów medycznych. Dziś te zawody są w systemie, ale – jak zauważył – „mało widoczne”. W przyszłości to właśnie oni mają stać się liderami opieki domowej – wspierani przez konsultujących lekarzy, ale działający niezależnie.
Cyfrowa transformacja ochrony zdrowia nie zatrzyma się w miejscu – przynajmniej jeśli spełnią się marzenia ekspertów. Karaszewski wskazał, że dane o pacjencie powinny być dostępne online, automatycznie i bez zbędnych formalności – oczywiście przy zachowaniu prawa pacjenta do zastrzeżenia dostępu.
– Informacja o pacjencie powinna płynąć między lekarzami naturalnie, jak krew w naczyniach – można byłoby podsumować jego wizję.
Taki system pozwoli na realne zintegrowanie opieki i skrócenie ścieżki diagnostyczno-terapeutycznej.
"Gwiezdne wojny" czy szpitalne realia? Dwa scenariusze Naczelnej Izby Lekarskiej
Klaudiusz Komor, wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej, przedstawił dwa przeciwstawne scenariusze: futurystyczny i, niestety, ten dobrze znany.
– Może za dziesięć lat medycyna będzie wyglądała jak w „Gwiezdnych wojnach”: pacjenta diagnozuje sztuczna inteligencja, lekarz tylko potwierdza – zażartował.
Ale zaraz dodał z goryczą:
– Raczej jednak będziemy mieć jeszcze bardziej zadłużoną ochronę zdrowia, dłuższe kolejki i mniej pielęgniarek. I znowu będziemy się zastanawiać, co zrobić, żeby za kolejne dziesięć lat było lepiej.
Wiceprezes ORL podkreślił jednak, że wciąż ma nadzieję na realizację scenariusza optymistycznego. Warunkiem jest realna zmiana systemowa – a nie tylko rozmowy o niej.
Pielęgniarka zaawansowanej praktyki – filar opieki domowej
Na zupełnie inną – ale równie ważną – część przyszłości systemu zwróciła uwagę Beata Ostrzycka, krajowy konsultant ds. pielęgniarstwa rodzinnego. Jej wizja to świat, w którym pielęgniarki zaawansowanej praktyki (APN – Advanced Practice Nursing) realizują świadczenia samodzielnie – w tym wizyty infekcyjne, ordynowanie leków, wystawianie zwolnień.
– Mam nadzieję, że za dziesięć lat nie tylko pacjenci będą się czuli zaopiekowani, ale też pielęgniarki będą pracowały w zawodzie, który daje im satysfakcję – mówiła.
Ostrzycka przypomniała również o konieczności wzmocnienia kadry – dziś pielęgniarek APN jest zaledwie 4 tys. w całym kraju. Jej zdaniem, dobrze wyceniona praca i pełne wykorzystanie kompetencji to warunek, by młodzi chcieli wiązać się z tym zawodem na dłużej.
Wizje 2035 roku różniły się tonem, ale łączył je wspólny wątek: system musi zacząć działać jako całość, a nie jako zbiór oderwanych elementów. W optymistycznym scenariuszu lekarz POZ naprawdę koordynuje, AOS naprawdę diagnozuje, a szpital naprawdę leczy najcięższe przypadki. W pesymistycznym – nadal jesteśmy na etapie „łatania dziur” i doraźnych korekt. Nie ma wątpliwości, że zmiany są konieczne i możliwe. Ale jak zauważył Klaudiusz Komor, za kolejne dziesięć lat pytanie nie powinno brzmieć: „Co dalej?”, lecz raczej: „Czy zrobiliśmy wszystko, żeby teraz było lepiej?”.
Aktualizacja: 22/05/2025 06:30
politykazdrowotna