Narodowa półka w sklepach: Rosjanie muszą wybierać między patriotyzmem a portfelem

Sklepy sieciowe mogą mieć półki z etykietą „Towary narodowe”. Taki projekt ustawy opracowała deputowana Dumy Państwowej Tatiana Buckaja i uzyskał już poparcie Ministerstwa Przemysłu i Handlu oraz Ministerstwa Rozwoju Gospodarczego. Będzie dotyczył tylko towarów przemysłowych wyprodukowanych na terytorium Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej. Nowe prawo może wejść w życie 1 marca 2026 r.
Przypomnijmy, że nieco wcześniej producenci i dostawcy zwrócili się do ustawodawców z prośbą o wycofanie projektu ustawy z „rosyjskiej półki” w supermarketach, gdzie sprzedawana byłaby wyłącznie żywność krajowa. Członkowie Międzybranżowej Rady Ekspertów ds. Rozwoju Rynku Konsumenckiego i szeregu stowarzyszeń uważają, że narusza ona interesy zagranicznych firm, które ulokowały swoje towary w Rosji. I proponują wsparcie krajowych producentów metodami rynkowymi: zachętami inwestycyjnymi i podatkowymi, dotacjami na prace badawczo-rozwojowe.
Teraz „Russian Shelf” odradza się jako „National Goods”, tylko tym razem o charakterze przemysłowym. Dmitrij Wostrikow, dyrektor wykonawczy stowarzyszenia „Rusprodsojuz”, uważa, że ta inicjatywa jest bardzo aktualna. „W niektórych kategoriach dóbr przemysłowych naszym producentom bardzo trudno jest przebić się do dużych sieci handlowych” – mówi. „I logiczne jest, aby pomóc krajowym przedsiębiorstwom, które nie mają dużych budżetów na promocję swoich produktów, zająć godne miejsce w sieciach handlowych”.
Autorzy projektu ustawy z pewnością mają dobre intencje. Innowacja pozwoli rosyjskim nabywcom łatwiej poruszać się po oceanie dóbr przemysłowych.
Ale wiemy, że droga jest wybrukowana dobrymi chęciami...
Główni gracze na rynku konsumenckim nie są zachwyceni nowym odpowiednikiem „rosyjskiej półki” – tym razem tylko dla towarów przemysłowych. Stowarzyszenie AKORT uważa, że ten środek będzie miał krótkotrwały, jednorazowy efekt. A wtedy kupujący zorientuje się, co jest czym i zacznie kupować towary nie na podstawie ojczyzny producenta, ale na podstawie złotego podziału „cena – jakość”.
Ponadto dodatkowe wymagania dotyczące etykietowania produktów nieuchronnie doprowadzą do wzrostu kosztów, a ceny produktów nieuchronnie wzrosną. I trzeba będzie przyjąć nowe prawo, które ochroni nasze produkty przed konkurencją.
Jak widać, rosyjski producent nadal potrzebuje ochrony przed „napaściami” dużych zagranicznych marek, nawet w warunkach sankcji i ograniczonych dostaw importowych. Nie ma chyba krajowego przemysłu, którego państwo nie starałoby się chronić przed równą konkurencją z zagranicznymi analogami.
Oto kolejna próba – półka „Dobra narodowe”. Co da konsumentowi, czyli zwykłym obywatelom, jeśli ustawa zostanie przyjęta i wejdzie w życie? O komentarz do innowacji prosimy współprzewodniczącego „Związku konsumentów Federacji Rosyjskiej” Petra Shelishcha,
– Dlaczego „rosyjski półka” nie sprawdziła się w supermarketach?
– Według zapewnień federalnych sieci handlowych, dziś ponad 90% sprzedawanych przez nie artykułów spożywczych jest produkcji rosyjskiej – wyjaśnia. – Nie potrafię powiedzieć, na ile takie dane są dokładne, ale są bliskie rzeczywistości, sami konsumenci doskonale to widzą po asortymencie.
Jeśli chodzi o wezwania do porzucenia „rosyjskiego szelfu”, projekt ten początkowo spotkał się z silnym oporem ze strony handlu i rolników, czyli producentów. Tutaj należy powiedzieć, że rynek ten jest bardzo skonsolidowany, działa jako jednolity front – w przeciwieństwie do przedsiębiorstw produkujących towary przemysłowe.
Mamy godne produkty, które naprawdę nie mogą przebić się do sprzedaży detalicznej online. I potrzebują wsparcia.
- Które towary przemysłowe stanowią dla nas konkurencję?
- Na przykład chemia gospodarcza. Fabryki przemysłu lekkiego produkujące ubrania i obuwie znacznie poprawiły swoją jakość. Robimy dobre lodówki, pralki... W domu na przykład prawie wszystkie urządzenia gospodarstwa domowego są rosyjskiej produkcji i dobrze działają.
Jednocześnie, oczywiście, jesteśmy w tyle w elektronice i niektórych innych branżach. Ale jeśli weźmiemy pod uwagę sankcje ekonomiczne, pod którymi pracujemy, jest to bardzo dobry wynik. Nie oznacza to jednak, że import powinien zostać zakazany lub w jakiś sposób skomplikowany.
– Czy nie uważa Pan, że zarówno „Russian Shelf”, jak i „National Goods” nie przyczyniają się do rozwoju konkurencji z markami zagranicznymi?
- Moim zdaniem nie ma potrzeby niczego narzucać Rosjanom. Trzeba sprzedawać to, na co jest popyt, a nie to, co patriotyczne. Patriotyzm należy demonstrować w produkcji towarów dobrej jakości - wtedy Rosjanie będą je kupować z przyjemnością. Nie powinniśmy być zmuszani do takiego wyboru. Wszyscy jesteśmy patriotami, ale nie kosztem kieszeni czy żołądków. Powtarzam: trzeba chronić własnego producenta, tak się robi we wszystkich krajach świata. Ale nie można chronić wiecznie.
mk.ru