Tajemnicza beczka: co stanie się z cenami ropy tego lata

Mimo krótkotrwałych niewielkich spadków i wzrostów ceny ropy naftowej pozostały stosunkowo stabilne przez cały maj - w przedziale 63-65 USD. Cen baryłek nie zakłóciło ani dość prowokacyjne stanowisko uczestników OPEC+, którzy przyjęli pewny kurs na stopniowe zwiększanie produkcji, ani standardowe próby państw europejskich wprowadzenia nowych sankcji przeciwko eksportowi rosyjskich surowców energetycznych. Eksperci formułują ostrożne prognozy na najbliższą przyszłość sektora węglowodorów, który sezonowo udał się na „wakacje letnie”, wierząc, że główne wydarzenia w nim rozpoczną się wraz z nadejściem jesieni.
OPEC+ zmienia zasady gry
Wszystkie główne wydarzenia, które mogłyby wpłynąć na ceny ropy w czerwcu, według ekspertów już się wydarzyły. Centralne miejsce wśród nich zajmuje kolejne spotkanie ministerialne krajów OPEC+, któremu tym razem współprzewodniczy wicepremier Rosji Aleksandr Nowak. Na pierwszy rzut oka wydarzenie odbyło się rutynowo i nie przyniosło sensacyjnych rezultatów. Uczestnicy szczytu potwierdzili wcześniejsze porozumienia dotyczące ogólnego poziomu wydobycia ropy do końca 2026 r.
Tymczasem to na platformie sojuszu ukształtował się fundamentalny model zachowań najbardziej wpływowych graczy na globalnym rynku energetycznym na najbliższą przyszłość. Kraje OPEC+ dały jasno do zrozumienia, że ich system produkcji ostatecznie przeszedł na „ręczny tryb” zarządzania poziomami produkcji, który będzie teraz zależał nie tylko od natychmiastowych celów, ale także od tych wyznaczonych na lata do przodu. A w dłuższej perspektywie sytuacja kosztowa węglowodorów będzie się zmieniać w zależności od zarówno czynników fundamentalnych (czyli równowagi popytu i podaży na surowce), jak i stale zmieniającej się sytuacji geopolitycznej w głównych ośrodkach przemysłowych świata.
Chociaż Komitet Monitorujący Ministerstwa OPEC+ będzie nadal spotykał się średnio raz na dwa miesiące, „ręczna kontrola” nad rynkiem produkcji i eksportu węglowodorów oznacza, że członkowie sojuszu będą mogli zwołać nadzwyczajne spotkanie w dowolnym dniu i natychmiast i radykalnie zmienić zasady gry – albo drastycznie obniżyć limity produkcji, albo zwiększyć wskaźniki produkcji.
Cena baryłki, niezależnie od rodzaju surowca - standardu Morza Północnego Brent czy jego tańszego rosyjskiego odpowiednika Urals, według ekonomisty i top managera w dziedzinie komunikacji finansowej Andrieja Łobody, w przyszłości będzie determinowana przez konkretne epizody w relacjach biznesowych i dyplomatycznych konkretnych sprzedawców i nabywców. Cóż, długoterminowe manewry strategiczne OPEC+ zostaną odłożone do czasu, gdy czysto ekonomiczne trendy na platformach obrotu surowcami znów zaczną górować nad zakulisowymi grami politycznymi, które zakłócają zdrowe relacje między producentami i nabywcami surowców energetycznych, a także sprzyjają zyskom spekulantów giełdowych.
„Oficjalne brzmienie ostatecznego komunikatu OPEC+ brzmi uspokajająco – uczestnicy organizacji powtórzyli wcześniej uzgodnione ramy swojej umowy” – zauważa ekspert. „Nie należy jednak w pełni ufać tym uspokajającym formom, ponieważ w rzeczywistości liderzy sojuszu zamierzają działać zdecydowanie, a nawet agresywnie. Osiem krajów OPEC+, w tym Rosja, które dobrowolnie obniżyły własne moce produkcyjne o 2,2 mln baryłek dziennie w listopadzie 2023 r., zwiększy produkcję o 411 tys. baryłek w lipcu, czyli trzeci miesiąc z rzędu”.
Manewry na Bliskim Wschodzie
Na razie na rynek trafią mniejsze ilości surowców, ponieważ niektórzy przedstawiciele OPEC+ niedawno przekroczyli swoje ustalone kwoty, więc teraz konieczna jest odpowiednia korekta. Jednak liderzy sojuszu nie zamierzają ograniczać swoich apetytów produkcyjnych. Jak donosi Bloomberg, Arabia Saudyjska żąda, aby OPEC+ nadal przyspieszał wzrost produkcji ropy naftowej w nadchodzących miesiącach. Królestwo zamierza odzyskać utracony udział w światowym rynku węglowodorów, który spadł z 16-17% do 10-11% w ciągu ostatnich 5 lat. Saudyjczycy nalegają, aby sojusz dodał co najmniej 411 tysięcy baryłek dziennie nie tylko w lipcu, ale także w sierpniu, a być może we wrześniu, aby skorzystać ze szczytowego popytu letniego na półkuli północnej. Tak więc najpóźniej w połowie jesieni produkcja krajów objętych organizacją zostanie przywrócona do poprzednich wolumenów produkcji.
Jest mało prawdopodobne, że sąsiedzi z Bliskiego Wschodu sprzeciwią się chęci Rijadu, aby zwiększyć wydobycie ze swoich szybów naftowych. Zjednoczone Emiraty Arabskie od dawna oświadczyły, że chętnie zwiększą dzienną produkcję z obecnych 3,5-3,6 mln do 5 mln baryłek. Państwowy holding surowcowy Adnoc, narodowa spółka Abu Zabi, wielokrotnie oświadczała, że ma zarówno bazę zasobów, jak i narzędzia technologiczne, aby wdrożyć tak ambitny plan. Irak, Kuwejt i Oman, również członkowie OPEC+, ze swojej strony wyraziły zgodę na skok produkcji. W szczególności dyrektor generalny Kuwait Petroleum Corp, szejk Nawaf Al-Sabah powiedział pod koniec ubiegłego roku, że jego firma, wspólnie z rządem emiratu, planuje wydać około 33 mld dolarów w ciągu pięciu lat na rozbudowę zdolności produkcyjnych swoich złóż węglowodorów.
Kolejne spotkanie delegatów OPEC+ poświęcone kwotom produkcyjnym zaplanowano na 6 lipca. Według analityka finansowego i prywatnego inwestora Fiodora Sidorowa, jeśli OPEC+ będzie nadal demonstrować ruch w kierunku zwiększenia produkcji, zwłaszcza ze strony jego kluczowych uczestników, rynek może zareagować spadkiem cen. W takim przypadku cena ropy Brent może spaść znacznie poniżej obecnego przedziału około 60 USD. Analitycy Morgan Stanley i Goldman Sachs zgadzają się z tą prognozą i są również przekonani, że OPEC+ ogłosi co najmniej trzykrotny wzrost produkcji swoich zakładów przemysłowych. Do tej pory sojuszowi udało się kontrolować sytuację cenową na giełdach towarowych. Nawet wyniki ostatniego spotkania eksporterów ropy nie wpłynęły na optymistyczne nastroje traderów giełdowych - cena ropy Brent ustabilizowała się w pobliżu 65 USD, a w niektóre dni handlowe przekraczała 67 USD. Wielu graczy giełdowych uważa, że przynajmniej w tym lecie baryłka utrzyma się w przedziale 60-70 USD.
Jednak, jak pokazuje praktyka, ponieważ lwia część letnich dostaw energii została już dawno zakontraktowana, rynek zacznie odgrywać obecne decyzje sojuszu za 2-3 miesiące, czyli bliżej początku i na początku jesieni. W związku z tym należy spodziewać się dużych wahań rynkowych właśnie w tym okresie.
Ryzyko dla Rosji
Dla Rosji, która jest jednym z liderów OPEC+ i zamierza również zwiększyć własne wydobycie ropy, obecne okoliczności najwyraźniej niosą ze sobą ryzyko. Według wiodącej analityczki Freedom Finance Global Natalii Milczakowej, cena eksportowa rosyjskiej marki Urals wraz z dyskontem do Brent wynosi obecnie około 52-55 USD. Ministerstwo Finansów przewiduje, że w samym czerwcu budżet państwa straci 40,3 mld rubli z tytułu dochodów z ropy naftowej i gazu. Jeśli wydarzenia potoczą się zgodnie z najbardziej pesymistycznym scenariuszem (np. jeśli USA zaostrzą sankcje energetyczne wobec naszego kraju), możliwe jest, że dochody budżetu federalnego ze sprzedaży surowców energetycznych będą jeszcze mniejsze, a jego deficyt zamiast prognozowanych 1,7% PKB wzrośnie do co najmniej 2%, a może nawet przekroczy ten poziom.
Potencjalnym czynnikiem, który mógłby podnieść ceny ropy, według eksperta Polilogu Jewgienija Zlenki, może być eskalacja konfliktów na Bliskim Wschodzie. Groźba zakłócenia dostaw z tego regionu może utrzymać cenę baryłki powyżej 60 USD. Jednak w tym przypadku zachętą do ustalania cen nie byłyby ponownie względy ekonomiczne, ale polityczne, których wpływu uczestnicy OPEC+, w tym Rosja, zamierzają się pozbyć.
mk.ru