Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

Russia

Down Icon

Wschodni „kamień obrazy”: na drodze do realizacji projektów kosmicznych są „pułapki”

Wschodni „kamień obrazy”: na drodze do realizacji projektów kosmicznych są „pułapki”

W szczególności dotyczy to projektu „Suwerenny konkurencyjny dostęp do przestrzeni kosmicznej”. Jego realizacja powinna doprowadzić do stworzenia efektywnych rakiet nośnych zdolnych do wystrzelenia w kosmos 1118 satelitów w ciągu dziesięciu lat. Jednocześnie koszt wystrzelenia na niską orbitę okołoziemską powinien zmniejszyć się z obecnych 500 tys. rubli za 1 kg ładunku do 350 tys. rubli do 2030 r. i do 200 tys. rubli do 2036 r.

Roscosmos nie sprecyzował jednak, co oznacza „koszt startu”. Albo najmniejsza wartość, albo jakaś średnia. Koszt startu zależy od kosztu rakiety, miejsca startu i nachylenia orbity, na której leci satelita.

Na przykład, im dalej na północ kosmodrom jest położony względem równika, tym mniejszy ładunek rakieta wystrzeli przy tych samych początkowych danych. A nachylenie orbity jest mierzone od płaszczyzny równika. Oznacza to, że wynosi ono zero na orbicie równikowej i równe 90 stopni na orbicie polarnej. Im większe nachylenie, tym mniejszy ładunek rakieta może wystrzelić na orbitę. I odpowiednio, im lżejszy ładunek jest wystrzeliwany, tym wyższy jest koszt wystrzelenia na kilogram.

Nośnik rakietowy „Amur-SPG”

Co mamy teraz w tym wskaźniku? Dla Sojuza-2.1a koszt startu wynosi około 650 tysięcy rubli, dla Sojuza-2.1b - 550 tysięcy rubli. A stary dobry Proton-M, który jednak działa na toksycznych składnikach paliwa rakietowego, zapewnia mniej niż 300 tysięcy rubli na 1 kg ładunku wystrzelonego na orbitę.

Ale projekt narodowy najwyraźniej mówi o nowych nośnikach. Koszt tworzonego Sojuza-5 szacuje się na 330 tysięcy rubli. Nie ma sensu mówić jeszcze o rodzinie rakiet Angara. Są one produkowane w małych ilościach i mają wysoką cenę. Na przykład lekka Angara-1.2 wystrzeliwuje na orbitę masę, która jest o połowę mniejsza niż masa rakiety Sojuz-2.1a, ale ma taki sam koszt startu.

Uważa się, że wskaźnik kosztów Angary-A5 wynosi blisko 400 tysięcy rubli za kilogram. Ale nowa Angara-A5M, która powinna wynieść 27 ton na niską orbitę okołoziemską, ostatecznie osiągnie 250 tysięcy rubli za 1 kg.

Oznacza to, że podane parametry są całkiem osiągalne, ponieważ rakiety nośne stają się tańsze. Nawiasem mówiąc, Elon Musk, startując na swojej seryjnie produkowanej rakiecie Falcon-9 z pierwszym stopniem zwrotnym, pobiera od klientów ponad 3,5 tys. dolarów za 1 kg, a według kursu wymiany jest to te same 300 tys. rubli.

Opracowujemy również inną rakietę, Amur-SPG. Będzie ona napędzana skroplonym gazem ziemnym i powinna mieć zwrotny pierwszy stopień, podobnie jak Falcon 9. Metoda powrotu stopnia i lądowania jest taka sama. Po zakończeniu pracy powinna zostać spowolniona przez silnik manewrowy do prędkości zerowej podczas zniżania i wylądować na własnych podporach w pozycji pionowej na przygotowanym miejscu. W zasadzie możemy stworzyć taką rakietę, ponieważ mamy do tego wszystkie warunki.

Roscosmos uważa, że ​​koszt startu można obniżyć, stosując taki stopień powrotny nawet 30-krotnie. Jednak efekt ekonomiczny nie zawsze jest osiągany. W końcu trzeba wylądować stopień w stanie nienaruszonym i dostarczyć go na miejsce startu bez większych problemów i uszkodzeń. I tu pojawiają się problemy.

Dlaczego Amerykanie nie mają tego problemu? Ponieważ mają płaską powierzchnię wzdłuż tras lotu swoich rakiet nośnych i mają rozwiniętą sieć transportową do dostarczania stopnia na miejsce startu.

Dla nas najważniejsze jest położenie kosmodromu Wostocznyj w regionie Amur. Dlaczego znajduje się on właśnie w tym miejscu? Prace nad wyborem możliwej lokalizacji kosmodromu rozpoczęły się w 1993 r. W rezultacie stwierdzono, że nie ma lepszego miejsca do realizacji zadań postawionych w tamtym czasie.

Widok rosyjskiej stacji orbitalnej

Wystrzeliwane z tego kosmodromu nasze rakiety przelatują nad górami i wąwozami pod niemal każdym kątem. A tam, gdzie nie ma gór, jest zamarznięta, niezamieszkana tundra. W przypadku rakiet jednorazowego użytku, ukształtowanie terenu pod spodem jest zupełnie nieistotne. Ponieważ w tamtym czasie nie było programu tworzenia wielokrotnego użytku pojazdów startowych, nikt nie brał tej okoliczności pod uwagę. A nawet gdyby taki program istniał, nie byłoby innego miejsca dla kosmodromu.

Okazuje się, że eksploatacja rakiet wielokrotnego użytku będzie wiązała się z dużymi trudnościami. W końcu przygotowanie więcej niż jednego lądowiska na trasach startowych jest bardzo trudne i kosztowne. A Roskosmos zaplanował demontaż stopnia po lądowaniu na największym śmigłowcu świata, Mi-26. I nie ma gwarancji, że taka operacja odbędzie się bez uszkodzenia stopnia lub śmigłowca. Krótko mówiąc, w naszych warunkach nie da się osiągnąć żadnego efektu ekonomicznego.

Ale jest wyjście. Nie jest tak nierealne, żeby uczestniczyć w budowie kosmodromu w jakimś innym, bardziej „płaskim” kraju, a następnie tam eksploatować rakietę wielokrotnego użytku. Albo, może nawet lepiej, wrócić do startów z platformy morskiej (w pewnym momencie Rosja i Ukraina realizowały projekt „Sea Launch”). Taki projekt byłby prawdopodobnie tańszy niż budowa lądowisk wzdłuż tras z Wostocznego i dostarczanie członów na miejsce startu…

Drugim projektem, który stał się zakładnikiem lokalizacji naszego nowego kosmodromu, jest budowa Rosyjskiej Stacji Orbitalnej (ROS) i przeniesienie startów załogowych statków kosmicznych z Bajkonuru do Wostocznego. Od początku było wiadomo, że będziemy mieli problemy z takimi startami. Ale mało kto o tym mówił.

W maju 2025 r. Rafael Murtazin, szef działu balistyki w RSC Energia, publicznie wspomniał w wywiadzie dla MK o ograniczeniach dotyczących lotów załogowych z Wostocznego. Powiedział: „Nawiasem mówiąc, nachylenie ROS wynoszące 97 stopni będzie korzystniejsze dla startów z naszego kosmodromu Wostocznyj, gdzie wszystkie starty są planowane do przeniesienia po deorbitacji ISS. Jeśli wystartujemy z kosmodromu Wostocznyj na orbitę o mniejszym nachyleniu, trasa będzie przebiegać przez Ocean Spokojny lub terytoria Stanów Zjednoczonych lub Kanady. Aby ubezpieczyć astronautów w strefie morskiej podczas każdego startu, w gotowości będzie musiało być 12-13 statków ratunkowych (to na wypadek sytuacji awaryjnej, której prawdopodobieństwo nie przekracza 1 procenta). Ale jeśli wystartujemy z tego samego Wostocznego na orbitę o nachyleniu 97 stopni, pierwsze dwa stopnie spadną nad naszym terytorium, nad lądem, o co nie będzie żadnych roszczeń wobec nas ze strony innych państw. I będzie o wiele wygodniej ubezpieczyć naszych kosmonautów”.

Czyli możliwość wykonywania lotów załogowych z Wostocznego tylko przy nachyleniu 97 stopni jest faktem obiektywnym. I, jak się wydaje, po co wymyślać zalety dla załogowej kosmonautyki, które wynikają z tej niedogodności? Ale Rafael Murtazin twierdzi, że dla nas znaczącym krokiem naprzód byłoby nachylenie orbity ROS większe niż 90 stopni. Jeśli teraz nachylenie, z jakim lata ISS (51,6 stopnia), pozwala nam obserwować z kosmosu tylko 10-15% terytorium Rosji, to z orbity polarnej zobaczymy wszystko.

Pytanie tylko, czy astronauci potrzebują takiego widoku? Mamy kilka automatycznych satelitów do szczegółowego zdalnego wykrywania Ziemi latających na orbitach polarnych. I widzą wszystko, czego potrzebują, i to znacznie częściej niż jeden ROS.

Wspomniano również o innej zalecie orbity polarnej: stacja nie będzie stale zamieszkana, lecz odwiedzana. Podobno opracujemy technologie pracy stacji w tym trybie do późniejszego wykorzystania w lotach na inne planety. Ponadto możliwość pracy bez stałej obecności załogi obniży koszty operacyjne w porównaniu do ISS. Deklarowany jest rozwój turystyki kosmicznej na ROS, a astronauci z innych krajów są zapraszani.

Ale czy orbita polarna jest naprawdę tak korzystna dla ROS? Wystarczy przypomnieć sobie zwiększone promieniowanie w obszarach nad biegunami północnym i południowym, gdzie będzie przebiegać orbita ROS. Ponadto rakieta nośna może wystrzelić znacznie mniejszy ładunek na taką orbitę. Rafael Murtazin, na przykład, poinformował, że „po wystrzeleniu na tę orbitę, 15-20% masy zostanie utracone”. I jest to optymistyczna prognoza. Konsekwencją tej okoliczności będzie stały wysoki koszt naszego programu załogowego.

I jeszcze jedno pytanie: skoro ludzie od czasu do czasu latają na stację, to może na tej orbicie nie jest ona w ogóle potrzebna?

Rzeczywiście, nie byłoby potrzeby szukania jakichkolwiek wydumanych korzyści, gdyby załogowe starty z Bajkonuru miały być kontynuowane. Dlaczego nie? W końcu zintensyfikowaliśmy prace nad stworzeniem rakiety nośnej Sojuz-5. I powinna ona latać z Bajkonuru w ramach wspólnego programu Bajterek z Kazachstanem.

Jeśli to zrobimy, dlaczego nie zbudować ROS na orbicie o nachyleniu 50-60 stopni. Przy 60 stopniach kosmonauci widzieliby całe nasze terytorium na południe od szerokości geograficznej Petersburga. A wykonanie zadań zadeklarowanych dla kosmonautów na orbicie polarnej pozostawmy automatycznym satelitom. Mogą być one wystrzeliwane z Wostocznego lub Plesiecka na dowolne orbity.

Ale, jak widać, Roskosmos już „skazany” ROS na orbitę polarną. A ta przyjemność jest droga. Według Kommiersanta, na program Załogowej Kosmonautyki planuje się wydać prawie 1,583 mld rubli.

W ramach tego samego krajowego projektu „Kosmos” na trzy kolejne projekty – „Rozwój rosyjskiej kosmicznej energetyki jądrowej”, „System produkcyjno-technologiczny” i „Kadry dla kosmosu” – ma być przeznaczonych łącznie 701 mld rubli. To jest 2,25 razy mniej niż na „Załogową kosmonautykę”.

Ale czy ta gra jest warta zachodu?

mk.ru

mk.ru

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow