Czy rynek akcji znajduje się w bańce spekulacyjnej?

Rynki akcji ponownie wzrosły w tym tygodniu, osiągając nowe rekordy. Po raz kolejny wzrosty na rynkach finansowych były napędzane przez garstkę firm skoncentrowanych na sztucznej inteligencji.
Wartość takich gigantów technologicznych jak Meta i Nvidia gwałtownie wzrosła, podczas gdy inwestorzy z zapartym tchem czekają na wejście na giełdę spółek OpenAI, Anthropic i Perplexity.
Mimo całego entuzjazmu, niektórzy inwestorzy są zaniepokojeni. Mówią, że już to przerabialiśmy. I wskazują na bańkę internetową z lat 90., kiedy wartość firm technologicznych gwałtownie wzrosła, a bańka pękła na początku 2000 roku.
„Różnica między bańką informatyczną z lat 90. a obecną bańką na rynku sztucznej inteligencji polega na tym, że 10 największych spółek z indeksu S&P 500 jest dziś bardziej przewartościowanych niż w latach 90.” – napisał Torsten Sløk, główny ekonomista firmy zajmującej się badaniami ekonomicznymi Apollo, w notatce na swojej stronie internetowej , powołując się na wskaźniki ceny do zysku spółek, powszechnie stosowane narzędzie do oceny, czy akcje spółki są przewartościowane.
Innymi słowy, mówi, że tym razem pęknięcie bańki mogłoby być jeszcze gorsze. A to już coś znaczy.
Bańka internetowa z lat 90. XX wieku miała wiele podobieństw do dzisiejszego rynku. Nowa technologia oferowała potencjalnie przełomowy sposób prowadzenia biznesu i każdy chciał mieć w niej swój udział.

Wiele z największych współczesnych firm powstało w początkach internetu. Firmy takie jak Apple, Amazon i Microsoft stanowiły filary nowej wówczas fali firm technologicznych.
Ale inni giganci tamtych czasów ponieśli porażkę i zostali zmieceni z powierzchni ziemi, gdy pękła bańka. Firmy takie jak Pets.com, Boo.com i WorldCom zebrały setki milionów dolarów i upadły.
Od 1995 roku do marca 2000 roku indeks NASDAQ wzrósł o 80 procent. Potem pękła bańka spekulacyjna. Do października 2002 roku NASDAQ spadł aż o 78 procent od szczytu, niwecząc wszystkie zyski osiągnięte w okresie bańki.
Dziś nietrudno znaleźć podobieństwa na rynkach. Inwestorzy gromadzą się w przestrzeni, której nie do końca rozumieją, zanim jeszcze zostanie ustalone, jak dokładnie wykorzystać daną technologię.
Realna gospodarka walczy o przetrwanie pośród zamieszania i niepewności związanej z wojną handlową Trumpa i kolejnymi wprowadzanymi i znoszonymi cłami.
Wzrost zatrudnienia spowolnił, a gospodarka USA skurczyła się w pierwszych trzech miesiącach roku.
Niektóre z największych amerykańskich firm ucierpiały z powodu kosztów taryf. GM twierdzi, że cła doprowadziły do spadku zysków o 1,1 miliarda dolarów. Ford odnotował pierwszą od lat kwartalną stratę.
A akcje nadal utrzymują się na rekordowo wysokim poziomie i wyraźnie odczuwalny jest strach przed pominięciem czegoś ważnego (FOMO).
„Każda bańka spekulacyjna w historii współczesnego rynku opierała się na jakiejś narracji, niezależnie od tego, czy dotyczyła internetu, czy rynku nieruchomości” – napisał Tom Essaye, makler z Wall Street, w swoim newsletterze Sevens Report.
„Dziś tematem, który potencjalnie może napompować bańkę, jest niewątpliwie technologia sztucznej inteligencji”.
Co tym razem wygląda inaczejAle pomimo wszystkich podobieństw istnieją również pewne bardzo oczywiste różnice.
Barry Schwartz dołączył do firmy inwestycyjnej Baskin Wealth Management w momencie pęknięcia bańki internetowej. Dziś jest prezesem i dyrektorem ds. inwestycji firmy.
„W przeciwieństwie do firm internetowych, które nie osiągnęły jeszcze przychodów, te firmy są rentowne. Mają globalną dystrybucję i stałych klientów” – powiedział w wywiadzie dla CBC News.
Schwartz twierdzi, że Google, Apple, Meta i Amazon mają miliardy klientów. Twierdzi, że te firmy będą kontynuować działalność, niezależnie od tego, czy sztuczna inteligencja zmieni zasady gry, czy nie. Ale jeśli tak się stanie, ci giganci technologiczni będą gotowi to wykorzystać.
„To nie jest więc jak z jajkiem i kurą. Jajko i kura są już na stole. Rynek to rozumie” – powiedział Schwartz.
Miliarder David Sacks, odpowiedzialny za rozwój sztucznej inteligencji w administracji prezydenta USA Donalda Trumpa, twierdzi, że większość ludzi nie do końca rozumie, na jakim etapie rozwoju znajduje się obecnie rozwój sztucznej inteligencji.
„Narracje Doomera były błędne” – napisał na platformie społecznościowej X.
Sacks twierdzi, że narracja ta została zbudowana na założeniu, że nastąpi szybki rozwój sztucznej inteligencji, który doprowadzi do tego, że jeden model sztucznej inteligencji będzie się samodoskonalił na tyle szybko, że zostawi inne w tyle.
Ale twierdzi, że dzieje się odwrotnie.
„Wiodące modele skupiają się wokół podobnych benchmarków wydajnościowych” – napisał w swoim obszernym wpisie w zeszłym tygodniu. „Firmy produkujące modele wciąż prześcigają się nawzajem, wprowadzając swoje najnowsze wersje”.
Co ważniejsze, modele te (takie jak ChatGPT firmy OpenAI, Grok firmy X czy Gemini firmy Google) budują to, co nazywa „rozwijającymi się obszarami przewagi konkurencyjnej”.

Zatem z perspektywy rynku, kilka modeli sztucznej inteligencji (AI) ze sobą konkuruje. Tymczasem giganci technologiczni (Apple, Amazon, Meta, żeby wymienić tylko kilka) agresywnie adaptują AI do swoich modeli biznesowych.
A producenci układów scalonych, tacy jak Nvidia, z trudem nadążają za nienasyconym popytem, jaki generują wszystkie te firmy.
Przykładem jest Nvidia, która nie tylko odnotowała wzrost akcji. Jej przychody są tak duże, że aż trudno je pojąć. Od 2022 roku przychody Nvidii wzrosły pięciokrotnie. Zyski wzrosły ponad dziesięciokrotnie.
Niepewność taryfowa – nawet w przypadku technologiiObawy przed powtórzeniem się bańki internetowej mogą być uzasadnione.
Na razie jednak bardziej palącym zagrożeniem jest to, że rynki finansowe zaczną uwzględniać w cenach wpływ globalnej wojny handlowej. Raporty o zyskach wielu firm pokazały, jak głębokie cła są już dotkliwe.
Producenci samochodów, tacy jak GM i Ford, przewodzili zmianom, ale firmy technologiczne nie pozostają nietykalne.
Apple twierdzi, że koszty związane z cłami wzrosną do 2 miliardów dolarów w pierwszej połowie tego roku.
Schwartz mówi, że wie, jak niebezpieczne jest myślenie, że „tym razem będzie inaczej”. Dodaje jednak, że sprawa sprowadza się do dość prostego rachunku.
„Sprowadza się to do jednego prostego pytania. Czy uważasz, że w przyszłości będziemy korzystać z większej, czy mniejszej ilości sztucznej inteligencji i danych?” – powiedział.
I oczywiste jest, że szybki rzut oka na rynki pokaże, że większość inwestorów obstawia, że odpowiedź brzmi „więcej”.
cbc.ca