Pumas i América odpowiadają zwycięstwami; Necaxa pada ofiarą Messiego

Pumas i América odpowiadają zwycięstwami; Necaxa pada ofiarą Messiego
Od redakcji
Gazeta „La Jornada”, niedziela, 3 sierpnia 2025, s. 23. 9
Na początku rozgrywek Leagues Cup kluby MLS – niektóre mające mniej niż 10 lat – zamieniały pewność siebie rywali w nawracającą frustrację. Dochodziło do bójek, powrotów w ostatniej chwili i meczów, które kończyły się rzutami karnymi na korzyść gospodarzy. Wczoraj Pumy i América oparły się tej tendencji. Z powodu niekorzystnych warunków i wyrzuconych z boiska zawodników, dwaj mistrzowie Ligi MX doprowadzili swoje mecze z Atlantą United (3:2) i Minnesotą (3:3, 8:7 z linii 11 jardów) do granic możliwości, odnosząc zwycięstwa, które gwarantują im dalszą walkę o awans do kolejnej rundy.
Zespół uniwersytecki przeżył to samo zamieszanie: czuł się lepszy, ale tracił punkty. Samobójczy gol kostarykańskiego bramkarza Keylora Navasa (35), który został wyrzucony z boiska w końcówce, dobity do gola Emmanuela Latte (43), wystarczająco skomplikował plany trenera Efraína Juáreza na stadionie Exploria w Orlando na Florydzie. Dopiero osobowość takich zawodników jak Kolumbijczyk Álvaro Angulo, autor rzutu karnego (23), i Panamczyk Adalberto Carrasquilla, z dubletem (62 i 89), rozjaśniła obraz drużyny UNAM w drugiej kolejce rozgrywek.
Navas opuści trzeci i decydujący mecz z Interem Miami, prowadzonym przez Lionela Messiego. Chociaż Juárez do ostatniej minuty twierdził, że Kostarykańczyk dotknął piłki pierwszy w faulu, który popełnił, sędzia podtrzymał decyzję o pozostawieniu Pumas z jednym zawodnikiem mniej. Angulo, regularny boczny obrońca Auriazules, zajął wolne miejsce w bramce w doliczonym czasie gry.
Prawie w tym samym czasie, ale w Minnesocie, América dwukrotnie odwracała prowadzenie gospodarzy, wymuszając serię rzutów karnych (8:7) przy wyniku 3:3 po 90 minutach. Samobójczy gol Michaela Boxalla (27) oraz bramki José Zúñigi (53) i Sebastiána Cáceresa (90) wyrównały wynik, który w pierwszej połowie otworzyli Tani Oluwaseyi (16), Bongokuhle Hlongwane (31) i Carlos Harvey (65). Już w serii rzutów karnych bramkarz Luis Malagón obronił strzał Fernando Romero i zostawił zwycięstwo na tacy u stóp Isaíasa Violante. Orły zostały wykluczone z boiska po strzale Igora Lichnovskiego.
W pozostałych spotkaniach Orlando City pokonało Atlas 3:1, a Necaxa uległa Interowi Miami 5:4 po rzutach karnych, remisując 2:2 w regulaminowym czasie gry. Lionel Messi opuścił boisko z powodu kontuzji.
Wieczna Marta prowadzi Brazylię do dziewiątego tytułu Copa América.

▲ Historyczna kapitan Brazylijek (10) i jej koleżanka z drużyny Angelina (8) wznoszą trofeum, aby uczcić swoją hegemonię w Conmebol. Zdjęcie Ap
Od redakcji
Gazeta „La Jornada”, niedziela, 3 sierpnia 2025, s. 23. a10
Pod wodzą historycznej kapitan Marty, brazylijska reprezentacja potwierdziła swoją hegemonię, zdobywając po raz dziewiąty mistrzostwo CONMEBOL Copa América kobiet, pokonując wczoraj w rzutach karnych swój kolumbijski odpowiednik 5-4 w finale turnieju rozgrywanego na stadionie Rodrigo Paz Delgado w Quito.
Po remisie 3-3 w regulaminowym czasie gry i wyniku 4-4 po dogrywce, o zwycięstwie zdecydowała dramatyczna seria rzutów karnych, w których każda ze stron oddała po siedem strzałów. Zwycięstwo Verdeamereli zapewnił Luany, trafiając decydujący strzał.
Bramki dla Brazylii zdobyły także Tarciane, Amanda Gutierrez, Mariza Nascimento i Jhonson, natomiast Angelina Alonso i Marta nie wykorzystały swoich szans.
Dla Kolumbii gole zdobyły: Catalina Usme, Marcela Restrepo, Linda Caicedo i Wendy Bonilla, która gra w drużynie Pumas w Liga MX. Manuela Pavi, Leicy Santos i Jorelyn Carabalí spudłowali.
W dziesiątej edycji turnieju, tym razem rozgrywanej w Ekwadorze, kolumbijska drużyna nie dała się zwieść wyższości brazylijskiej drużyny, która wygrała wszystkie finały tego turnieju, poza finałem w 2006 r., kiedy przegrała z Argentyną. Od samego początku meczu stawiła im czoła.
W pierwszych minutach Kolumbia stwarzała zagrożenie za sprawą prób Caicedo i Mayry Ramírez; jednak szybkie reakcje brazylijskich obrońców, a także bramkarki Loreny da Silvy Leite, nie pozwoliły im na otwarcie wyniku.
Tymczasem Cariocas nie potrafiły zbliżyć się do bramki Katherine Tapia.
Nagroda
Wytrwałość napastniczki Realu Madryt Caicedo w końcu została nagrodzona w 25. minucie, kiedy to oddała strzał z środka pola karnego, podwyższając wynik na 1:0.
Po golu Kolumbijczycy rzucili się do ataku, szukając dodatkowej bramki. Jednak ich impet na boisku obrócił się przeciwko nim w końcówce pierwszej połowy, po tym jak Carabalí popełnił faul w polu karnym, za który podyktowano rzut karny. Alonso miał wykonać rzut karny, a dzięki bezbłędnemu strzałowi Brazylia wyrównała wynik na 1:1 (45:9).
W drugiej połowie Cariocas utrudnili sytuację w 69. minucie, kiedy Tarciane strzelił samobójczego gola, dając Kolumbii prowadzenie 2-1.
Radość plantatorów kawy nie trwała długo, gdyż zaledwie 10 minut później, w 80. minucie, Gutierres wykończył świetną akcję Brazylii golem, doprowadzając ponownie do remisu (2-2).
Kolumbia nie dała się zwieść i w 88. minucie ponownie objęła prowadzenie, gdy Ramírez wykorzystał podanie Caicedo w polu karnym i strzelił gola podwyższając wynik na 3-2.
Gdy plantatorzy kawy już delektowali się zwycięstwem, niedawno wprowadzona Marta zdawała się ratować swoją drużynę golem lewą nogą zza pola karnego, doprowadzając do remisu 3:3 w ostatniej minucie (90+6), co wymusiło dwie dogrywki, w których brazylijski kapitan ponownie zabłysnął, podwyższając wynik na 4:3 w 105. minucie. Kolumbijki ponownie wyrównały jednak wynik (4:4) w 115. minucie za sprawą Santosa.
Po drugim remisie odbyła się emocjonująca seria rzutów karnych, w której Brazylia pokonała Kolumbię, umacniając swoją pozycję najlepszej drużyny kobiecej w CONMEBOL.
Leclerc niespodziewanie zdobywa pole position podczas Grand Prix Węgier
AFP
Gazeta „La Jornada”, niedziela, 3 sierpnia 2025, s. 23. a10
Na Hungaroringu Charles Leclerc wczoraj rozwiał wszelkie przewidywania, zapewniając Ferrari niespodziewane pole position przed Grand Prix Węgier, czternastym wyścigiem sezonu Formuły 1, przed McLarenem.
Różnica mniejsza niż 30 tysięcznych sekundy pozwoliła kierowcy z Monako wywalczyć 27. pole position na najważniejszym torze sportów motorowych, wyprzedzając lidera klasyfikacji generalnej Mistrzostw Świata, Australijczyka Oscara Piastriego (McLaren).
Nie mam głosu
– cieszył się Leclerc chwilę po podpisaniu „jednego z najlepszych pole position ” w swojej karierze, bo to było tak nieoczekiwane!
Nie mylił się. Od początku weekendu McLareny były faworytami na torze Hungaroring niedaleko Budapesztu. Publiczność zakładała, że jeden z dwóch bolidów w kolorze papai
zdobędzie pole position.
Wiatr bardzo się zmienił, obwinianie go wydaje się żałosne, ale zmienił się całkowicie i trudno jest cokolwiek ocenić w takich warunkach
– wyjaśnił Piastri.
Drugi McLaren, prowadzony przez Brytyjczyka Lando Norrisa, wystartuje z drugiego rzędu, obok swojego rodaka George'a Russella, czwartego za kierownicą Mercedesa.
Norris zwrócił również uwagę na zmieniające się warunki na ostatnim odcinku kwalifikacji. „Wiatr zmienił kierunek i nas ukarał
” – zauważył.
W klasyfikacji generalnej Piastri prowadzi zaledwie 16 punktami nad swoim angielskim kolegą z zespołu. Od początku roku dwaj kierowcy McLarena toczą elektryzujący pojedynek za kierownicami samochodów, które górują nad resztą stawki.
Aktualny czterokrotny mistrz świata, Holender Max Verstappen, który w czwartek potwierdził swój pobyt w Red Bullu, uciszając tym samym plotki o swoim przejściu do Mercedesa, wystartuje dziś z ósmej pozycji w swoim 200. Grand Prix w barwach austriackiego zespołu.
Lewis Hamilton, ośmiokrotny zwycięzca na Hungaroringu, gdzie zdobył dziewięć pole position , przeżył podobne rozczarowanie. Brytyjczyk wystartuje z dwunastej pozycji, za swoim młodym rodakiem Oliverem Bearmanem, który jest jedenasty.
40-letni kierowca Ferrari ostro się do siebie przyczepił: „Jestem kompletnie bezużyteczny
” – powiedział przygnębiony. „Zespół nie ma żadnych problemów. Widzieli samochód, jest na pole position . Powinni chyba zmienić kierowcę”.
Oddają hołd Chaquito

▲ Zdjęcie @Feyenoord
Gazeta „La Jornada”, niedziela, 3 sierpnia 2025, s. 23. a10
Santiago Chaquito Giménez, obecnie piłkarz Milanu, otrzymał hołd od swojego byłego klubu, Feyenoordu, na pożegnanie przed wczorajszym meczem przedsezonowym z Wolfsburgiem, w obecności całej publiczności. „Jestem bardzo wdzięczny klubowi i kibicom, ponieważ sprawili, że poczułem się jak w domu; jestem tym, kim jestem, dzięki nim
” – oświadczył Meksykanin, machając meksykańską flagą. Mecz został przerwany w 79. minucie przy wyniku 4:0 na korzyść gospodarzy z powodu wypadku medycznego z udziałem kibica na trybunach, który podobno już wraca do zdrowia.
jornada