O szkole, która była szpitalem

Niektórzy mogliby się zdziwić: czy nie tu miała stanąć greckokatolicka cerkiew katedralna? Czy Muzeum Dzwonów i Fajek nie mieści się w dzwonnicy, postawionej dla tej świątyni, która nigdy nie zaistniała? Tak i nie. Muzeum Dzwonów i Fajek faktycznie ulokowane jest w zaadaptowanej dzwonnicy, którą postawiono w 1777 roku przy istniejącej w tamtym czasie cerkwi katedralnej. Była to jeszcze świątynia z XV w. i znajdowała się mniej więcej tam, gdzie teraz jest boisko SP nr 11. Niestety był to budynek właściwie w ruinie i został rozebrany w 1780 roku. Ponieważ polityka zaborcy – bardzo oględnie mówiąc – skłaniała się wówczas raczej do redukowania liczby świątyń, wycofano zgodę na budowę nowej cerkwi i na potrzeby społeczności greckokatolickiej przekazano kościół i klasztor Karmelitów.
Ciekawe jest natomiast, że na Władyczu, obok owej starej cerkwi katedralnej, działała szkoła parafialna, budynek dla kleru, ale co najistotniejsze – znajdował się szpital, który nazywano „ruskim”. Był to jeszcze ten okres, zanim ktokolwiek myślał o budowie Twierdzy, dlatego też zaborca raczej w miasto – i właściwie w cały obszar – nie inwestował, starając się wszystkie instytucje umieszczać w budynkach już istniejących. Dlatego też w 1861 r. szpital ten został przemianowany na powszechny, po wcześniejszym połączeniu czy zlikwidowaniu działających w mieście szpitali polskiego i szpitala konwentu Braci Miłosierdzia.
Wzór zakładów zdrowotnych
W ocenie ówczesnych warunki w owej instytucji były straszne. W 1873 roku podjęto decyzję o budowie nowego obiektu, a stary szpital prawdopodobnie rozebrano. W 1877 roku staraniem prezydenta miasta Walerego Waygarta postawiono nowy budynek na 160 łóżek, który początkowo uważano i opisywano jako wzór zakładów zdrowotnych. Zatrudniał on 4 dozorców, 3 dozorczynie, stróża i kucharkę, pozostawał pod nadzorem Wydziału Krajowego i zarządem Rady Miejskiej, co oznaczało, że był częściowo finansowany z funduszy miejskich, a częściowo krajowych. W 1881 r. hospitalizowano tam 1295 chorych, z czego 74 zmarło, a 944 opuściło zakład całkowicie wyleczonych. Średni czas hospitalizacji wynosił 20 dni.
Tu należy jasno zaznaczyć, że na potrzeby stacjonującego w Przemyślu wojska wykorzystywano budynek po klasztorze dominikanek przy ul. Grodzkiej (dziś Przemyska Biblioteka Publiczna), a ten na Władyczu był przeznaczony ściśle na potrzeby mieszkańców, z wyłączeniem Izraelitów, którzy od 1842 roku mieli własny szpital niedaleko ul. Rakoczego, obecnie przy Pelczara. W trakcie następnych 40 lat liczba mieszkańców tak wzrosła, że zdecydowano się na budowę nowego, większego kompleksu szpitalnego na Zasaniu, przy ul. Buszkowickiej, dzisiejszej Rogozińskiego. Również szpital wojskowy przy Grodzkiej przestał wystarczyć na potrzeby rozrastającej się załogi Twierdzy, co zaowocowało budową zespołu budynków na ul. Słowackiego w drugiej połowie lat 80. XIX w.
Jednym z powodów likwidacji szpitala na Władyczu był zapewne wzrost wiedzy na temat chorób zakaźnych i zarzut, jakoby umieszczono pomieszczenia dla tych chorych zaraz przy kuchniach. W każdym razie opróżniony budynek został Szkołą Ludową i funkcję edukacyjną zachował do dziś – istnieje dalej jako Szkoła Podstawowa nr 11.
dr Natalia Stojak-Pomykacz
Aktualizacja: 25/05/2025 19:00
Zycie Warszawy