Bartosz Kurek mówi nam o "wewnętrznym porozumieniu". Oto czego dotyczyło
Pierwszą część wywiadu z Bartoszem Kurkiem przeczytasz TUTAJ. Dowiesz się z niej o tym, jak wyglądała jego rozmowa z Nikolą Grbiciem, dlaczego chciał zostać w PlusLidze, a prezesi przegapili okazję oraz o jego nowym klubie z Japonii.
Edyta Kowalczyk: W szatni ZAKSY rozmawiało się o transferach?
Bartosz Kurek: Mieliśmy takie wewnętrzne porozumienie, że skupiamy się na sezonie klubowym, a nie plotkach. Jako kapitan zaproponowałem taki pomysł, żeby zachować pewną higienę szatni. Nie chciałem, żebyśmy po treningach analizowali doniesienia z mediów społecznościowych. Oczywiście nie udawaliśmy przed sobą, że nie toczą się jakieś rozmowy, ale też nie było tak, że przerzucaliśmy się informacjami. Druga sprawa jest taka, że nie mam rozwiązania, które mógłbym zaproponować, jako alternatywę dla obecnej formy ogłaszania transferów przez kluby. Moje przejście do ZAKSY przed ubiegłym sezonem, dość długo udało się utrzymać w tajemnicy.
Może dlatego, że sam nie dzieliłeś się tym z wieloma osobami?
Wtedy jeszcze prezesem klubu był Piotr Szpaczek i gdy doszliśmy do porozumienia, ustaliliśmy, że chcę dograć sezon klubowy w spokoju i unikać domysłów. On to uszanował.
A gdzie leży problem, skoro kontrakty ustalane są z tak dużym wyprzedzeniem, że zawodnik jeszcze nie zdoła rozegrać jednego sezonu, a już wie, gdzie zagra w kolejnym?
Z mojej perspektywy chodzi o prezesów klubów, którzy grają przeciwko sobie i proponują kontrakty w danym momencie.
Nie jest tak, że każdy ma swój interes – od prezesa, przez agenta, po zawodnika?
Jeżeli ktoś może zastopować to błędne koło, są to prezesi. Z drugiej strony wiąże się to ze sporym ryzykiem. Bo jak nie sięgać po te największe nazwiska już na początku okna transferowego?
Wczesne podpisanie kontraktu nie przeszkadza agentowi, a zawodnikowi daje pewnego rodzaju poczucie bezpieczeństwa. Natomiast to prezesi klubów biorą na siebie odpowiedzialność, proponując kontrakty zawodnikom, których profesjonalizmu muszą być pewni. Ja nie wierzę w to, że ktoś, mając już podpisany kontrakt w innym klubie, z wyboru obniży swoje loty, bo musi sobie zdawać sprawę z tego, że każdy słabszy mecz wpływa na jego wartość rynkową. Niezależnie od tego, czy na kolejny sezon podpisałeś kontrakt za 10 mln dol., czy za 10 zł.

Wróćmy na chwilę do kadry. Będąc najstarszym zawodnikiem, ktoś zwracał się na początku zgrupowania per pan?
Nie, chociaż mieliśmy sprytny plan z moim byłym klubowym kolegą z ZAKSY – Kajtkiem Kubickim, żeby trochę nastraszył tych młodych chłopaków.
Co miał im mówić?
Że lepiej się do mnie nie odzywać, bo kawał chama ze mnie (śmiech). Pomysł nie wypalił, bo nie potrafię zachować kamiennej twarzy w takich sytuacjach, więc po kilku minutach było wiadomo, że to tylko żarty.
Jaka jest ta grupa młodych zawodników?
Są zajarani siatkówką. Nie doszliśmy jeszcze do momentu, w którym rozmowy o pieniądzach, biznesie czy sprawach poza sportowych górują nad siatkówką. Oni wciąż chcą się stawać lepszymi zawodnikami. Może różni się nieco ich podejście od tego z mojego pokolenia, bo dzisiejsi siatkarze są bardziej odważni w wypowiadaniu swoich opinii, chętniej zabierają głos. Jeżeli mówią o swoich ambicjach, to dlatego, że mają prawo tak sądzić, a nie wyciągają argumentów od czapy. Ta świeża krew jest potrzebna do tego, żebyśmy się nie zamknęli w swoim sosie kilkunastu zawodników, którzy od lat jeżdżą na reprezentację. Wówczas trudno byłoby nam wykrzesać w sobie ten entuzjazm. Ja jestem na kadrze już 19. rok i młodsi koledzy pomagają mi potęgować ten mój entuzjazm do sportu.
Igrzyska olimpijskie długo jeszcze siedziały ci w głowie po powrocie z Paryża?
Rzadko wracałem myślami do turnieju, choć muszę przyznać, że kiedy już ten temat pojawił się w mojej głowie, to rzeczywiście mocno analizowałem to, co się wydarzyło. Wiem, że są zawodnicy, choć nie w naszej drużynie, którzy uważają, że medal olimpijski zmieni ich życie i rozwiąże wszystkie problemy. Ja też czekałem na spełnienie swoich olimpijskich marzeń, ale wiedziałem, że medal niewiele zmieni w moim poczuciu własnej wartości czy wewnętrznym szczęściu.
Grali lepiej w Tokio, ale to nie przyniosło medalu. Kurek tłumaczyZgodzisz się z tym, co mówili twoi koledzy z reprezentacji, że w Paryżu nie byliście w szczytowej formie, a już na pewno nie w takiej, jak w sezonie 2023?
No dobrze, tylko z drugiej strony uważam, że podczas igrzysk w Tokio graliśmy lepiej niż w Paryżu i nic nam to nie dało. Michał Kubiak miał wtedy problemy zdrowotne, mocno go brakowało i to był problem. W Paryżu byliśmy – i możesz to napisać wprost – twardymi skur****mi. Naprawdę ciężko było nas złamać. I to mi mocno zostanie w głowie.
Masz na myśli nie tylko półfinał z Amerykanami?
Nie tylko. My mieliśmy takie nastawienie przez cały sezon. Jestem dumny z tego, że udało nam się osiągnąć taki stan, że nie pozwalaliśmy się złamać. Oczywiście nie da się bazować na takim podejściu przez cały sezon, ale wtedy tego potrzebowaliśmy. Ten mental był efektem wszystkiego, co wypracowaliśmy wcześniej i pozwalał nam wychodzić jakoś z perturbacji, jakie towarzyszyły nam od początku ubiegłorocznego sezonu.

Tomasz Fornal mówił ostatnio w podcaście "Wojewódzki&Kędzierski", że emocje po zwycięskim półfinale z Amerykanami buzowały w nim na tyle, że nie mógł zasnąć nawet po zażyciu tabletek. Jak było u ciebie?
Mój organizm mocniej reaguje już po samych turniejach. To już jest standard u mnie, że po zakończonych zmaganiach i powrocie do kraju, przez kilka kolejnych dni jestem chory. Stres i adrenalina, jakie wcześniej się we mnie gromadziły, sprawiają, że organizm reaguje obniżeniem odporności i dolegliwościami przypominającymi przeziębienie. Oczywiście bywa też tak, że po ważnych meczach trudno jest mi zasnąć, bo długo jeszcze rozgrywa się to spotkanie w głowie. Dla mnie to tylko dowód na to, że ta robota nadal mnie jara, a nie traktuję jej jak kolejnego dnia w biurze.
Trener Nikola Grbić zawsze podkreśla, że każdy w waszej drużynie ma się czuć ważny i potrzebny, niezależnie od tego, czy gra w pierwszej szóstce, czy wchodzi z kwadratu dla rezerwowych. Można by pomyśleć, że to tylko puste słowa, ale przykład Grzegorza Łomacza, który przez cały czas u Grbicia był drugim rozgrywającym, a wchodząc w półfinale olimpijskim na boisko, został jego największym bohaterem, pokazuje ich dużą moc. Tym bardziej że mówimy o zawodniku, który był krytykowany za to, że nie powinien jednak być powoływany, bo ma już swoje lata i są lepsi od niego.
Mnie takie historie, jak ta Grześka, autentycznie rozczulają. Nawet teraz gdy o tym myślę, to odczuwam ogromne emocje. Są goście, którzy na coś zasługują i to jest zajebiste, jeśli w końcu to dostają. W naszej drużynie Gregor zawsze mógł czuć się jej ważną częścią. Był jedną z najważniejszych osób, poza mną, jeśli chodzi o głos w szatni i na boisku, cieszył się dużym respektem. On też zawsze miał swoje ambicje, ale potrafił dostosować się do tego, czego w danym momencie potrzebowała grupa. Walczył o to, by być najlepszym na boisku, a nie komuś coś udowadniać.

Wróćmy do tego, co obecnie dzieje się na kadrze. Możesz powiedzieć, jak wpłynęła na was cała sytuacja z Mikołajem Sawickim, który musiał opuścić zgrupowanie w związku z zawieszeniem za naruszenie przepisów antydopingowych i po wykryciu u niego niedozwolonej substancji?
Ja po prostu liczę, że cała sprawa zostanie wyjaśniona jak najszybciej. Poznałem Mikołaja przez tych kilka sezonów kadrowych i życzę mu, żeby sytuacja rozwiązała się jak najbardziej pomyślnie dla niego.
Wasza docelowa impreza w tym sezonie to wrześniowe mistrzostwa świata na Filipinach, na które selekcja już się rozpoczęła. To dobry kierunek, w jakim podąża światowa federacja, by otwierać się na takie miejsca, gdzie nie ma mocnych drużyn, ale jest niezwykle zaangażowana widownia?
Kiedy dwa lata temu rozgrywaliśmy tam turniej Ligi Narodów, hala była wypełniona po brzegi, nawet, mimo że oni na Filipinach nie mają mocnej kadry. Entuzjazm kibiców był niezwykły. Nie oszukujmy się – pod względem organizacyjnym trudno im konkurować z Polską, ale dobrze zagrać turniej w takim nieoczywistym miejscu poza Europą. To może być fajny krok dla globalnej siatkówki.
przegladsportowy