Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

Poland

Down Icon

30-40 proc. oczekujących umiera w kolejkach. "Połowa specjalisty na jednostkę nie wystarczy"

30-40 proc. oczekujących umiera w kolejkach. "Połowa specjalisty na jednostkę nie wystarczy"
  • W Polsce mamy ok. 700 specjalistów medycyny paliatywnej, ale pracuje najwyżej 350-400, co daje połowę specjalisty na jednostkę udzielającą świadczeń w tym zakresie - wylicza Radosław Czosnowski
  • Choć nie można wyobrazić sobie oddz. kardiologicznego bez kardiologa, a onkologicznego bez onkologa, to musimy funkcjonować na oddziałach medycyny paliatywnej bez specjalistów medycyny paliatywnej - wskazuje
  • Jeśli lekarz na kontrakcie zarabia w medycynie paliatywnej 160 zł na godzinę, to jak skutecznie zachęcić do specjalizacji, skoro można mieć 270 zł za godzinę w SOR lub 220 zł za godzinę na internie? - pyta
  • W kolejkach do opieki paliatywnej umiera w Polsce 30-40 proc. oczekających

- Choć medycyna paliatywna jest specjalnością zarówno lekarską, jak i pielęgniarską, to Narodowy Fundusz Zdrowia dopuszcza, aby oddział medycyny paliatywnej, hospicjum domowe czy stacjonarne, było prowadzone przez lekarza stażystę po kursie przygotowawczym trwającym 40 godzin, najczęściej w formie wirtualnej - mówił Radosław Czosnowski, ordynator oddziału medycyny paliatywnej Podhalańskiego Szpitala Specjalistycznego w Nowym Targu podczas posiedzenia sejmowej Komisji Polityki Senioralnej, poświęconego opiece hospicyjnej dla seniorów z obszarów wiejskich.

Specjalista przypomniał, że w 2024 roku w Polsce działało 398 hospicjów domowych, 230 stacjonarnych i tylko 152 poradnie medycyny paliatywnej.

- Jest ich tak mało, ponieważ tylko w poradni musi być specjalista medycyny paliatywnej. W całym kraju mamy tych lekarzy ok. 700, ale w zakresie tej specjalności pracuje tylko połowa z nich, tj. 350 do 400. Jednostek udzielających świadczeń w tym obszarze jest ok. 800, co daje połowę specjalisty na jednostkę. W naszym szpitalu takich specjalistów jest 3, co de facto oznacza, że 6 jednostek zostało przez nas "pozbawionych" tych lekarzy. Biorąc pod uwagę sytuację kadrową, na podniesienie jakości w opiece paliatywnej nie ma zatem żadnych szans - wskazywał.

- Chociaż nie można wyobrazić sobie oddziału kardiologicznego bez kardiologa, onkologicznego bez onkologa, czy neurologicznego bez neurologa, to musimy funkcjonować na oddziałach medycyny paliatywnej bez specjalistów medycyny paliatywnej - podkreślał Radosław Czosnowski.

Potrzebujemy kadr. "Nic tak nie przyciąga do danej specjalizacji, jak pieniądze"

Dodał, że o ocenie jakościowej decyduje kontrola NFZ, która koncentruje się wyłącznie na dokumentach. Co to oznacza w praktyce?

- Jeśli pacjenci będą w fatalnym stanie, ale dokumentacja będzie w porządku, będzie dobrze. Jeśli pacjenci będą w świetnym stanie, ale w dokumentacji pojawią się braki, będzie źle - zaznaczył.

Specjalista zwrócił uwagę, że zmieniła się definicja medycyny paliatywnej, która nie obejmuje już tylko pacjentów w schyłkowej fazie choroby, ale znacznie szerszy zakres leczenia wspierającego, w tym leczenie licznych powikłań onkologicznych. Oddział chemioterapii dziennej Podhalańskiego Szpitala Specjalistycznego dostarcza np. oddziałowi medycyny paliatywnej pacjentów z ciężkimi powikłaniami po chemioterapii, trafiają tu także pacjenci z Nowego Sącza z powikłaniami po radioterapii.

- Do tego wszystkiego potrzebne są kadry, a wiadomo, że nic tak nie przyciąga do danej specjalizacji, jak pieniądze. Owszem, AOTMiT ustala raz na jakiś czas nowe taryfy, ale oparte na danych historycznych, które sięgają czasów, gdy medycyna paliatywna bazowała na wolontariacie. Stawki są w związku z tym niskie. Na moim oddziale jedne z niższych w szpitalu. Jeśli lekarz na kontrakcie zarabia na oddziale medycyny paliatywnej 160 zł na godzinę, to jak skutecznie zachęcić do tej specjalizacji, skoro można mieć 270 zł za godzinę w SOR lub 220 zł za godzinę na internie? Specjalizacja, która jest w ogonie stawek nie ma żadnej szansy na zwycięstwo w tej rywalizacji - podkreślał ordynator.

"W kolejkach do opieki paliatywnej umiera w Polsce 30-40 proc. czekających"

Jak zauważył, kolejna sprawa to opieka pielęgniarska.

- W rozporządzeniu jest wskazane ilu powinno być lekarzy - mowa o 1 etacie przeliczeniowym na 10 pacjentów w opiece stacjonarnej i 1 na 30 pacjentów w opiece domowej. Jest także powiedziane, ilu ma być psychologów czy fizjoterapeutów. Nie ma natomiast słowa o liczbie pielęgniarek czy opiekunów. O wszystkich tych sprawach nasze środowisko od co najmniej 15 lat rozmawia zarówno z Ministerstwem Zdrowia, jak i z NFZ. I nie zmienia się nic - mówił specjalista.

W jego ocenie ważną sprawą, która również powinna zostać załatwiona, jest opieka dzienna. Bardzo często rodzina chce opiekować się chorym seniorem w domu, ale musi pracować. Opieka dzienna byłaby dobrym rozwiązaniem, ale NFZ jej nie finansuje. Nie finansuje również szpitalnych zespołów konsultacyjnych w medycynie paliatywnej.

- Słyszymy, że wzrosły nakłady na medycynę paliatywną. Jak to wygląda w praktyce? Osobodzień w moim oddziale kosztuje 798 zł 38 gr. Nie bylibyśmy w stanie spiąć się finansowo, gdyby szpital nie dopłacał 25 zł dziennie do pacjenta. To samo dotyczy naszej poradni – za ubiegły rok szpital dopłacił do niej ponad 11 tys. zł. Obawiam się, że w tym roku kwoty te mogą być dwukrotnie wyższe - nie ukrywał Radosław Czosnowski.

- Dodajmy do tego obrazu fakt, że w kolejkach do opieki paliatywnej umiera w Polsce 30-40 proc. oczekujących. Wiele z tych kolejek jest ukrytych – "stoi" w nich np. pacjent na neurochirurgii po nieudanej operacji glejaka czy chory na neurologii z przyrzutami do mózgu, których leczenia nikt się już nie podejmuje. Ci chorzy czekają na opiekę paliatywną, ale wielu z nich się jej nie doczeka - podkreślał ordynator.

Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.

rynekzdrowia

rynekzdrowia

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow